piątek, 28 września 2012

Chapter 14.

- O żesz kurwa!!- Chłopak wlepił oczy w Zayna

- Damian! Jak ty się wyrażasz?- Oburzyła się pani Basia. A ten ciągle stał i nie odrywał wzroku od Zayna

- Co to?? Jakieś „Mamy Cię”? Gdzie jest ukryta kamera?- Odezwał się blondyn, za chwile po schodach zbiegła Kasia, która słysząc całe zajście postanowiła wkroczyć do akcji. Gdy zobaczyła zdziwienie malujące na twarzy chłopaka parsknęła śmiechem

-Zayn- zwróciła się do Malika- to jest mój brat Damian- wskazała ręka na wysokiego blondyna- Damian, to jest Zayn Malik, mój kolega- Zayn wstał z kanapy, po czym podszedł do chłopaka i uścisnął mu dłoń. Ten dalej patrzył na niego, jakby się zakochał od pierwszego widzenia.

-ale,…ale że jak?- Wydukał Damian, który był prawie tego wzrostu, co Zayn- ty jesteś z One direction…wjesteś gwiazdą…i w ogóle-zatoczył ręką koło, przy czym prawie uderzył i Zayna i Kasię w twarz. Siostra złapała jego rękę w ostatnim momencie

- Ej, ej…kolego-zaśmiała się- uważaj trochę, bo nas tu znokautujesz zaraz

-Skąd wy się w ogóle znacie?- Jego oczy nadal były niczym monety 5złotowe.

-Damian jest fanem 1D, tak samo jak Asia- Kasia wytłumaczyła Zaynowi i puściła do niego oczko- właśnie Asia nas poznała braciszku- uśmiechnęła się do brata i klepnęła go po plecach

-Asia?- Damian zrobił zdziwioną minę podnosząc do góry jedną brew i lewą stronę górnej wargi, a Malik cicho zaśmiał się pod nosem, spuścił głowę i spojrzał na Kasię, która też się uśmiechała- Aaaa!- Damian przeczesał ręką włosy-, Bo ty u niej byłaś teraz, tak? Tam w Londynie?

- No tak- rzuciła Kasia- Tak to jest, jak się nie raczy do domu przyjechać

-no przecież przyjechałem w sobotę..- Zamyślił się

- I nie mów, że nie zauważyłeś, że mnie w domu nie ma?!?- Kasia klepnęła go tym razem dużo mocniej w ramie

- Sorki- wyszczerzył się Damian- no siostra, wrzuć na luz, wiesz, jaki ja zakręcony jestem- próbował ją udobruchać

- Jasne, jasne…zresztą, jak się studiuje w Poznaniu i się nie wie o niczym, co się w domu dzieje…- westchnęła i usiadła na oparciu kanapy, na której siedział Zayn

- A tam gadasz….-machnął ręką Damian i oparł się o ścianę- kurcze, to ładne Asiek ma znajomości-pokręcił z aprobatą głową, a na jego twarzy pojawił się cwany uśmiech

- Asiek?- Zdziwił się Zayn i spojrzał na Kasię

-noo…Damian tylko tak na nią mówi- uśmiechnęła się – my właśnie wychodzimy

- już?- Chłopak nie krył zdziwienia- przecież chyba dopiero przyjechaliście, bo nie dawno do sklepu wyszedłem i byłem tam jakieś 20minut, co tak szybko?

- i tak chyba wrócimy, bo wasz tata zaprosił mnie na herbatę –wtrącił się Zayn i spojrzał z cwanym uśmiechem na Kasia, która była zdziwiona tym, że jej ojciec zaprosił chłopaka.

-aha…no to Damian, to pogadacie jeszcze. A teraz już idźmy- zwróciła się do Zayna . I pożegnała z rodzicami. Wyszli z domu i wsiedli do auta.

-No to prowadź młoda

-ot stary się odezwał-wystawiła mu język-w ogóle to Damian jest w twoim wieku i mi jakoś różnica wieku nie przeszkadza- zapięła pasy i odgarnęła grzywkę z oczu

-mi tam też nie przeszkadza- spojrzał na nią i lekko się uśmiechnął- w ogóle to wydaje mi się, że jesteście zgranym rodzeństwem

-taaa – zaśmiała się się- chyba tylko a zdjęciach. A tak serio, to raczej jest dobrze, chociaż też nie rzadko się kłócimy, jak to brat z siostrą

-zazdroszczę ci- uśmiechnął się i pokiwał głową- ja nie bardzo miałem się nawet z kim kłócić. No, ale to chyba się przyczyniło do tego, że teraz śpiewam, bo od malucha praktycznie zacząłem . W sumie to nie miałem nic ciekawszego do roboty…a że przerodziło się to w prawdziwą pasję, to tylko prezent od losu. Wiesz, nie miałem z kim się kłócić, bawić, rodzice ciągle czymś zajęci, kuzynostwo mieszkało daleko do nas, to widzieliśmy się rzadko…a kumple w szkole, to hmm... no to co innego. Czymś trzeba było wypełniać sobie więc czas i padło na śpiew, rodzice mnie raz wysłali i tak się potoczyło- wygiął usta w tym swoim uśmiechu, choć jego wzrok był jakby smutny

- takie to dziwne, ja miałam czasem…ba…nawet bardzo często dosyć dość Damiana, a ty narzekałeś, ze nie miałeś mieć kogo dość.-Spojrzała na Malika

- w ogóle to sobie dałem takie postanowienie…znaczy.. hmm.. Chciałbym, żeby tak było, bo w sumie sam nic nie zdziałam, bo do tego to też ktoś inny jest potrzebny..

-no, ale co?- Zaśmiała się słysząc kręcenie Zayna

-no bo sobie pomyślałem, już jak miałem chyba 15 czy 16 lat, że chciałbym mieć tak trójkę, albo czwórkę dzieci. Albo nie wiem…ile się da- zaśmiał się- wiesz, pełna rodzina- zaczął mówić z pasją- brat ma brata, siostra siostrę. Kłócą się, biją, bawią, żartują, rozumiesz? Coś, czego jakoś ja za bardzo nie miałem- Kasia słuchała go w pełnym skupieniu, zaskoczyły ją trochę jego słowa, takie głębokie przemyślenia. Zobaczyła w nim zupełnie innego człowieka. Nie gwiazdę. Ale zwykłego człowieka, który przecież też ma marzenia., Chce prawdziwego szczęścia w życiu.

-a kariera?- Zapytała niepewnie

- kariera, hmmm…to tylko dodatek do prawdziwego życia. Ale dodatek, bez którego tego życia sobie jakoś nie wyobrażam, w końcu śpiew to całe moje życie.- Spojrzał na nią i się uśmiechnął- ale wystarczy o mnie. Mów, dokąd teraz.

**

-nie wiedziałam, że ty tak dobrze gotujesz-powiedziała do Harryego i po skończonej kolacji pomogła mu posprzątać naczynia

- widzisz…ja taki skromny, to się nie chwalę- udawał poważnego, ale nie bardzo mu to wychodziło i wyszczerzył zęby w uśmiechu, który Asia tak kocha

-eej! Ty coś kręcisz- wbiła mu palec wskazujący w tors podchodząc na taką odległość, że ich twarze dzieliły milimetry. Spojrzała mu prosto w oczy, wymagając całej prawdy

-ja? Kochanie…w życiu!- Podniósł swoje ręce w geście poddania i prześwidrował ukochaną tymi swoimi zielonymi oczkami. I tak jej coś nie grało, był zbyt pewny siebie, postanowiła więc wiercić dalej.

-mów!- Powiedziała stanowczo, po czym się zaśmiała

-ale przecież…-chciał się bronić, ale Asia wbiła w niego swoje spojrzenie, nie dając za wygraną- oooj….Bo zacząłem gotować coś innego, ale mi nie wyszło-zaczął i się lekko uśmiechnął

-więc? Skąd to było? W dodatku takie dobre…

-udałem się do mojego skarbca- wyszczerzył się

-kupiłeś gotowe??

-no przestań- machnął ręką- gotowe kupić? Nie eee….ja mam lepsze sposoby-powiedział i podszedł do lodówki i otworzył zamrażarkę, wskazując ręką jej zawartość- tadaaam!- Spojrzał w sufit. Nie wiedział, czego oczekiwać. Asia początkowo wlepiła oczy w zamrażarkę, widząc obiady przygotowane przez mamę Hazzy. Jednak później wpadła w niepohamowany śmiech, wyobrażając sobie Harryego wychodzącego od mamusi z torbami pełnymi jedzenia, co najmniej jakby jechał do krajów odległej Afryki, gdzie miałby nakarmić całą tamtejszą ludność.

-wiedziałem! –Zamknął z impetem zamrażarkę i opadł na krzesło- a było tak fajne…

-Harrrrrrrryyy- próbowała opanować śmiech i usiadła mu na kolanach, żeby go trochę udobruchać. Ten jeździł palcami po bacie stołu. Pogłaskała go po policzku- eeej, kotek, nie denerwuj się-nie działało-ja się cieszę z tego- wskazała zamrażarkę

-cieszysz?- Zrobił zdziwioną minę

-nooo…Weź obczaj! Przystojny, mądry, zabawny, mający czysto w mieszkaniu…znaczy prawie czysto-zaśmiała się- twoje rzeczy wystają troszkę spod łóżka-wystawiła mu język- a w dodatku potrafi tak dobrze gotować. No coś tu byłoby nie halo, nie? Wiesz, ja już zaczęłam się bać, że za dużo dobrego…byłabym ci zbędna….-Udawała smutną

- w życiu! Ty zbędna? Za żadne skarby bym cię nie oddał-pocałował ją zachłannie, po czym oderwał się i powiedział- jak chcesz to mogę też zgłupieć i się nie czesać, żeby nie być przystojnym, tylko zostań i nie mów, że jesteś mi zbędna-wyszczerzył się

-oj …aż tak nie musisz się poświęcać- zaśmiała się i przejechała ręką jego loczki, a drugą ręką objęła szyję- wystarczy, że nie umiesz gotować. I tak cię kocham- spojrzała mu w oczy, po czym ich usta złączyły się w gorącym pocałunku.

**

- całkiem ładnie tutaj macie - gdy wyszli z restauracji Zaynowi zebrało się na komplementy

- wiadomo- uśmiechnęła się szeroko Kasia- jak chcesz, to pokaże ci najpiękniejsze miejsce, znaczy moje ulubione- sama nie wierzyła, ze wyrwała się z tą propozycją. W końcu jeszcze nikt nie wiedział o tym miejscu

-jasne, że chcę- ucieszył się Malik – auto czy spacer?

-zdecydowanie spacer, trzeba spalić to, co zjedliśmy- zaśmiała się

-a to daleko?

-a co? Kondycja już nie ta?- wyszczerzyła się- nie no, kawałeczek, ale wiesz…jak coś to cię holować nie będę

- ha ha ha…baaaardzo śmieszne- rzucił Zayn, po czym i tak posłał Kasi promienny uśmiech nr 5  :

- dobra, nie czaruj mnie tutaj uśmiechem tylko chodźmy-pociągnęła go za rękaw. Szli tak jakieś 15 minut. Co dziwne, oboje milczeli. Żadne z nich nie przerwało tego nastroju. Była taka piękna noc...

- teraz uważaj na głowę- chwyciła dłoń Zayna- musimy przejść tędy

- co ty chcesz ze mną zrobić w tych krzakach?- zaśmiał się Malik- gwałt??- podniósł jedną brew

- jasne, chciałbyś- odgryzła się, a on mocniej ścisnął jej dłoń, powodując ciarki na ciele Kasi- zostawię cię tu na pastwę losu- wystawiła mu język- nie gadaj tyle tylko chodź. O- przystanęła za chwile-to tutaj-kiwnęła głową.



 Stanęli nad brzegiem rzeki, której tafla wody oświetlona była przez latarnię i gwiazdy. Było już ciemno, a rzeka w takiej scenerii wyglądała wprost zniewalająco. Księżyc odbijający się od wody rzucał światło na twarze Kasi i Zayna

-łooooł- powiedział Zayn ogarniając wszystko wzrokiem.- pięknie tutaj…-był szczerze zachwycony tym widokiem


- usiądźmy, co?- wskazała ławkę, która stała nad brzegiem rzeki i po chwili już oboje na niej siedzieli- uwielbiam tu siedzieć- spojrzała w niebo- siedzieć i myśleć

- o czymś konkretnym?- spojrzał na nią

- o wszystkim- odetchnęła głęboko- jeśli mam jakiś problem, albo w ogóle…nie wiem co zrobić, czy coś, to tu przychodzę

-chyba każdy ma takie swoje miejsca- splótł palce swoich dłoni i oparł się plecami o oparcie ławki- ja może nie będę takim romantykiem, ale jak mam problem, to od razu wpadam do studia. Tam mi się jakoś najlepiej myśli- uśmiechnął się- ale tutaj to jest naprawdę pięknie. Szkoda, że w Londynie nie ma takiego miejsca…chociaż kto wie, może kiedyś znajdę- uśmiechnął się szczerze

-wiesz co ci powiem?- wypaliła Kasia- chyba pierwszy raz się cieszę, że przegrałam zakład- zaśmiała sie i spojrzała niepewnie na Zayna, na którego twarzy pojawił się ogromny banan!

-ja też się z tego cieszę- spojrzał w jej oczy z uśmiechem- przepraszam, ale taka prawda- zaśmiał się a Kasia razem z nim. Patrzyli sobie w oczy. Czekoladowe spojrzenie Zayna jakby plątało się w niebieskich oczach Kasi. Ich twarze zaczęły niebezpiecznie się do siebie zbliżać

- Kasia- powiedział, gdy ich usta były już tak blisko siebie- ja nie chcę dostać w twarz kolejny raz- ona spuściła oczy uśmiechając się lekko- jesteś tego pewna?

- nie bój się, nie dostaniesz- spojrzała mu w oczy, by po chwili znowu je zamknąć i złożyć pocałunek na ustach chłopaka. Ten objął rękoma jej twarz, odgarniając przy tym jej włosy za ucho. Dziewczyna założyła mu rękę na szyję, a drugą oparła o jego tors. Ich pocałunki mimo, ze były delikatne, jakby się czegoś bali, wywoływały u nich ogromne emocje. Odsunęli swoje usta od siebie.

-nie wierzę- wyszeptał Zayn spoglądając dziewczynie w oczy, na co ona uśmiechnęła się do niego i szepnęła do ucha

- ja chyba też jeszcze nie- wstała i kiwnęła do niego, by wracali do domu. Zafascynowany wstał z uśmiechem, spojrzał w niebo i wypowiedział bezdźwięcznie ‘Dziękuję’

**

Rodzice Kasi nie pozwolili Malikowi, by jechał po ciemku do Londynu. Powiedzieli, że lepiej żeby wyjechał rano wyspany, niż wieczorem zmęczony i śpiący. Wskazali mu pokój Damiana do spania, bo ten zaraz po herbacie, którą wypił jeszcze w towarzystwie Zayna, pojechał  do Poznania. Łóżko Damiana było wystarczająco długie dla Zayna, bo Damian sam był prawie jego wzrostu, więc chopakowi spało się wygodnie. Chłopak nie protestował długo przed tym, żeby zostać na noc, bo wiedział, że nic to nie da, bo rodzice Kasi chociaż, że bardzo mili, to też niezwykle stanowczy. A jemu w sumie było na rękę spędzić noc bliżej dziewczyny, którą przecież polubił.

**

„ Nie chciałem Cię budzić, ale musiałem już niestety wracać, bo mamy dziś ważny trening z jakimiś szychami z góry. Twoja mama uraczyła mnie pysznym śniadaniem i kawą ;) Mam nadzieję, ze szybko się spotkamy.

P.S. W Londynie są ciekawe kierunki studiów, wiesz? :P Chyba nawet takie, na których ty sama jesteś…

Buziaki :* Zayn.”

Uśmiechnęła się po przeczytaniu kartki, a w jej głowie myśli obijały się jedna o drugą, niczym piłeczki w totolotku…

**

Minęło kilka dni, które chopakom zleciały na koncertach i jednym koncercie . Asia i Luke byli zaaferowani bardziej egzaminami. Zayn i Kasia nie mieli ze sobą żadnego kontaktu. Żadne nie chciało się narzucać, chociaż oboje czekali na ruch tego drugiego. Nie powiedzieli też ani Asi, ani Harryemu co tak naprawdę między nimi zaszło…

**

Któregoś dnia, początkiem grudnia One Direction miało koncert w Manchesterze o godzinie 10. Asia stwierdziła, że zrobi sobie wolne od studiów i chciała poleniuchować w domu. W pewnym momencie rozdzwonił się telefon i przerwał jej błogie lenistwo. Chwyciła ręką swoją komórkę z szafki, odkładający tym samym książkę, którą właśnie czytała. Jej oczy mało nie wyskoczyły z orbit słysząc głos w słuchawce. Nie mogła bezczynnie siedzieć w domu. Szybko się przebrała , założyła kurtkę, szalik i rękawiczki i udała się, co sił w nogach do Manchesteru , by pogadać z chłopakami.

**

Wbiegła na salę  i zobaczyła jak chlopaki…. mają bitwę taneczną. Ciekawy widok, tym bardziej, że jedna drużyna była w czarnych koszulkach, a druga…bez ;) co jak co, ale prezentowali się wyśmienicie. Normalne było to, że tańczą, ale takich widoków Asia nie mogła się spodziewać. Chłopaki zauważyli ją ale tylko pomachali, a  Nialler wypiął klatę (nagą) i zaczął w nią uderzać niczym tarzan, na co Asia zaczęła zwijać się ze śmiech. Ten człowiek potrafił ją rozwalić swoimi wygłupami. Za chwilę akurat do linii podbiegł ten, którego potrzebowała

-Zayn!- zawołała- chodź na chwilę- chłopak podbiegł do niej zziajani i położył ręce na biodra. Był w tej drużynie bez koszulek, a jego ciało wyglądało kusząco. Asia rzuciła mu ręcznik, który leżał na ławce.

-przyodziej się trochę, bo mnie rozpraszasz- zaśmiała się a Zayn razem z nią

- no co jest? Coś się stało?- zapytał wycierając ręcznikiem szyję i spoglądając na Asię spod brwi, mając w oczach dwa znaki zapytania

-nie uwierzysz- wyszczerzyła się

- no pewnie nie uwierzę- zaśmiał się- ale w co konkretnie?- spytał lekko zdezorientowany

-nie wiem chłopie jak ty Kasię przekonałeś, ale… przyjeżdża- Asia zaczęła się cieszyć, a Malik patrzył w nią z niedowierzaniem. Minę miał taką, jakby zobaczył właśnie jak Polska Reprezentacja Piłki nożnej zdobywa mistrzostwo świata ogrywając Hiszpanie 11:0.

-c c c c cooo?- wytrzeszczył wzrok, zwiesił się na chwilę, a zaraz po tym złapał Asie na ręce i zaczął ją obracać w kółko, co przykuło uwagę reszty. Cieszył się jak dziecko, a gdy zobaczył jak Styles do nich podbiega, załapał go za ramiona

-przyjeżdża, rozumiesz? Przyjeżdża!- Harry patrzył to na niego to na swoją dziewczynę

-mama?- zapytał ściągając brwi- i puść mnie bo mi ramiona ze stawów wyciągniesz

-Kasia- wyszczerzył się Szampon

- aaa…. Gdybyś ty tylko tak przy niej spontanicznie i szczerze reagował…-zaczął Hazza, ale nie dane mu było skończyć bo w tym czasie odezwał się Zayn.

- właśnie…teraz mogę spróbować działać…powoli, spokojnie- zaczął drapiąc się po brodzie-no….tak właśnie, spokojnie- mówił sam do siebie, a Harry złapał się za głowę, by później razem z ukochaną zacząć się śmiać.

- wyrzuciłeś z siebie emocje, więc teraz spokojnie? Oj SZayn,Zayn….nie poznaję cię- śmiał się Hazza

-ej, właśnie…ale jest jeszcze sprawa- zaczeła Asia, a Harry i Zayn wzięli butelki z wodą i na nią spojrzeli-trzeba odebrać ją z dworca, bo będzie mieć trochę rzeczy

-to Zayn niech jedzie- rzucił Harry i spojrzał na przyjaciela upijając łyk wody

-myślicie, że mogę?- zapytał tak, jakby przed chwilą cieszył się kto inny i teraz był z nimi kto inny

-no raczej- uśmiechnęła się-a ja jakiś obiad zrobię. Harry, pomożesz mi?- zwróciła się do chłopaka

-chętnie-pocałował ją, a potem przetarł włosy ręcznikiem- ej, ale mam pomysł

-no?- Asia i Zayn zapytali jednocześnie, po czym Malik rzucił jeszcze- zabłyśnij kochaniutki, zabłyśnij- i wyszczerzył zęby, na co Asia parskła śmiechem, a Harry spojrzał na niego i pokiwa głową

-nie mówcie nic Kasi, że to Zayn przyjedzie, będzie śmiesznie- uśmiechnął się cwaniacko, no co reszta z radością się zgodziła. Stali tak ucieszeni, gdy w pewnym momencie chłopaki zaczęli już opuszczać salę i obok nich pojawił się Niall z Louisem. Obaj dali Asi buziaki w policzek i zaraz sięgnęli po napój. Obydwaj byli bez koszulek….jakby na złość Asi, przez co dziewczyna czuła się lekko speszona. Chłopaki przewiesili sobie ręczniki przez ramię i stanęli w kółeczku, które się utworzyło.

- A ty młoda, co nam próbę rozwalasz?- zaśmiał się Lou

-ktoś musi, nie?- odgryzła się, a w tym momencie Harry objął ją z tyłu w pasie i oparł brodę na ramieniu wtulając się w jej szyję- poza tym, jak wasza próba polega na paradowaniu pół nago po sali, to co to za próba?- prychnęła, ledwo kryjąc uśmiech. Chłopaki spojrzeli na nią i ‘udali’ wkurzone miny, a w tym czasie z sali zbiegła reszta, a do ich kółka podszedł Liam , Josh i Dan

-patrzcie- zaczęła Asia mówiąc do Nialla i Louisa- oni i mój Harryk, to przynajmniej ubrani, a nie jak wy….Jeszcze gdybyście mieli się czym chwalić- stanęła z figlarnie opartą na biodrze ręką i zrobiła zniesmaczoną minę, a chłopaki oprócz Nialla, Louisa i Zayna wybuchli śmiechem, na co Asia kontynuowała- a tak to troszkę kiepsko, nie?- Zmierzyła ich od stóp do głów

-o nieeee- zaczął Lou - przesadziłaś!- Rzucił Niall i zwrócił się do Louisa- Lou! Wiedz co z nią zrobimy- spojrzał na Asię szatańskim wzrokiem, a z jej twarzy zniknął już ten cwaniacki uśmieszek, który teraz zastąpił strach i przerażenie. Louis podszedł do niej powoli i raptownie podniósł ją i przerzucił przez ramię jak worek ziemniaków.

- Eej! No Louis! Puść mnie! Co ty robisz? Powiem Eleanor!- Szarpała się Asia a chłopaki stali i się śmiali- Harry, no ratuj mnie!- Chłopak jednak stał i śmiał się jak i jego koledzy. Wiedział, że jest bezpieczna, a chłopaki jak zwykle chcą zrobić jakiś kawał. Louis zaczął kierować się w stronę siłowni idąc przez korytarz, a przed nim dumnie kroczył Niall.

-Louuuuuuuuis!- uderzała go pięściami w plecy

- O, dzięki za masaż, nie trzeba było, serio- śmiał się

- Nialluś, pomóż mi- liczyła na pomoc Horana

- taa….teraz Nialluś, tak? Nie trzeba było się z nas śmiać. Z nas i naszych pięknych ciałek- poklepał się po brzuchu, a w tym momencie Louis postawił Asię na podłogę.

-No! Nareszcie!. Zdurniałeś już, czy co? Co wy chcieliście mi zrobić?- Poprawiła włosy i spojrzała na Louisa i Nialla

- No wiesz…w sumie nic- zaśmiał się Louis

-to po co mówiłeś do niego- wskazała głową Nialla- że wie, co zrobicie?- chłopaki zaczęli się śmiać

-chcieliśmy cię nastraszyć troszeczkę- śmiał się Horan- przecież ja kompletnie nie wiedziałem, o co Louisowi chodzi, jak Boga kocham

- och! Jesteście okropni!- wystawiła im język

- ty też!- powiedzieli równo i wykonali ten sam gest, a zaraz cała trójka głośno się roześmiała

-ej! –usłyszeli głos nadbiegającego Zayn- Asia, nie powiedziałaś mi najważniejszego- wziął ją za rękę i pociągnął na bok, a chłopakom przekazał, że Paul każe im wrócić na salę.- Kiedy Kasia przyjeżdża?

-no dzisiaj- odparła

-dzisiaj?- zdziwił się

-nooo…dzisiaj, dzisiaj- uśmiechnęła się- to chyba dobrze, nie? Wy kończycie koncert po 1 pm, a ona będzie dokładnie o 4.24 p.m to znaczy, jeśli londyńskie koleje nie zawiodą- zaśmiał się, a Zayn razem z nią, chociaż jego myśli odbiegły już w całkiem inną stronę.

**

Nareszcie! Dotarła do Londynu. Wyszła z peronu i przechodził przez parking, kierując się na postój taksówek.

-Kasia!- usłyszała znajomy głos za swoimi plecami. Przystanęła. Wydawało jej się, że jej się przesłyszało. Przecież to nie możliwe… mimowolnie odwróciła się w stronę, skąd dochodził głos i zobaczyła opartego o maskę swojego samochodu Zayna. Miał kurtkę zapiętą pod samą szyję, brodę schowaną w kołnierzu, ręce w kieszeniach i ten swój słodki uśmiech na twarzy. Kasia spojrzała najpierw w prawdo, potem w lewo, jakby miała coś tam zobaczyć. Poprawiła czapkę na włosach.

- Hej- uśmiechnęła się w końcu i poczuła w brzuchu coś dziwnego, podchodząc bliżej chłopaka- na kogoś czekasz?

-na ciebie- powiedział niepewnie i spojrzał w jej oczy, a na jej policzkach ujrzał pojawiające się dwa rumieńce. Wygladali jak para nastolatków. Niby każde wie, co czuje, a boi się cokolwiek zrobić. A przecież już się całowali…Kasia jednak nie kryła zdziwienia tym, co powiedział Zayn.

-na mnie?- zapytała

-noo tak- posłał jej swój firmowy uśmiech- a na kogo innego miałbym czekać?- Kasia puściła to pytanie mimo uszu

-ale..ale…Asiek, tak?- zaśmiała się

- oj, nie wkurzaj się na nią- podszedł by wziąć bagaże- dawaj walizki i jedziemy

-ty to chyba moim osobistym szoferem zostaniesz- zaśmiała się

- a z przyjemnością- ukłonił się przed nią, gdy zamknął bagażnik. Podszedł do drzwi i jej otworzył -proszę bardzo

- ależ dziękuję panu- zaśmiała się, a Zayn zamknął drzwi i sam usiadł za kierownicą. Całą drogę rozmawiali o tym, jak Kasia załatwiła sobie studia w Londynie w środku roku akademickiego i jak Malikowi szła kariera. Chłopak zaparkował przed blokiem. Wysiedli i chłopak wyjął bagaże i wniósł do klatki, Wyszedł znów, by zamknąć samochód. Kasia stanęła przed blokiem i rzuciła

-no to jazda- i uśmiechnęła się do Zayna

- Oooo, Zayn, kochanie, Ty znowu tutaj?- usłyszeli głos za swoimi plecami i oboje się odwrócili. Ku nim zbliżała się…

--------------------------------------------------------------

Jest 14 , lols XDD Dziwny rozdział i wgl Xd

Przepraszam , że długo nie dodawałam , nie miałam weny c:
Następny w niedzielę :)
aaa , i powiedzcie mi , lepiej żebym dodawała do rozdziału zdjęcia tak jak tu np. uśmiech nr5 malika ? :D
Komentujcie ! xoxo



Enjoy x

niedziela, 23 września 2012

Chapter 13.

-usiądźmy tu na ławce- wskazał głową i od razu usiadł na ławce, a Kasia tuż obok niego. Harry chwile się zastanawiał nad tym, co ma powiedzieć. Nie lubił wcinać się w czyjeś życie, ale stwierdził, że tak będzie najlepiej
- słuchaj, Kasia….-zaczął- hmm…zacznę od razu. Chciałbym chwilkę pogadać

- mam się bać?- zaśmiała się Kaska

-nieee…no coś ty- uśmiechnął się i zaraz ściągnął brwi( jak to on potrafi) i przygryzł dolną wargę w zamyśleniu. Uderzył dłońmi o kolana i zaczął przemowę- dobra, więc jest tak. Ty jesteś konkretna więc walne prosto z mostu- spojrzał na Kasię, która się zaniepokoiła tym, co mówi Harry, ale gdy usłyszała pytanie, niepokój ustąpił miejsca zdziwieniu- Myślałaś o tym, żeby się tu przeprowadzić?

-eee…skąd ten pomysł?- zrobiła pytającą minę

- No sama zobacz- zaczął Harry mówiąc z zaangażowaniem – zobacz jaka Asia jest przy tobie. Ma przyjaciółkę przy sobie, to czego jej tu brakowało! Chłopak i koledzy to nie to samo…ale ej…nie myśl, że tylko ze względu na Asie, broń Boże! –zamyślił się- noo…noo…broń Boże-powiedział a Kasia się zaśmiała- fajnie by było jakbyś tu się przeniosła, chłopaki cię polubili, ja też i chyba ty nie myślisz o nas najgorzej, co?- zrobił śmieszną minę

- no cos ty- zaśmiała się Kasia widząc minę Hazzy, która zawsze ją rozwalała

-ale tego… jest też druga sprawa- zawiesił głos

-nooo??

- Zayn- powiedział niepewnie, spoglądając na nią. Chciał zobaczyć jej reakcję

- no co z nim?- zapytała

- co z nim?? Kasia, ty mi to powiedz-spojrzał na nią- podobasz mu się!- mówił to z takim przekonaniem, a z jego oczu biła szczerość i dobroć- Naprawdę mu się podobasz- oparł łokcie na kolanach i przetarł twarz rękoma
- On nie wie, że ci to mówię. I jeśli by się dowiedział, że wypaplałem…-przełknął ślinę na samą myśl- to chyba bym już nie żył- uśmiechnął się- ale on chyba nie jest ci obojętny, co?-wykręcił głowę do Kasi i cwaniacko się uśmiechnął. Ona głęboko odetchnęła

-Harry…nie znamy się długo…co ja mówię, znamy się dwa dni, no ale….- zamyśliła się- Harry, mogę ci ufać?

-jasne- wyprostował się- ta rozmowa zostanie między nami…obiecuję

-No bo jest tak- zaczęła dziewczyna i popatrzyła w swoje buty- wiesz, ja nie chce zawieść jego oczekiwań. On mi się podoba, nawet bardzo- uśmiechnęła się, a jej policzki się zarumieniły-ale…no właśnie jest to ‘ale’…on jest znany, no a ja…no cóż…-wzruszyła ramionami

- Kasia…powiem ci tak…oglądałaś ‘Czas surferów’?

- nooo…wyobrażasz sobie przyjaźń z Asia bez tego filmu?- zaśmiałą się ale nie rozumiała o co chodzi Harry'emu

-no i tam był taki James, akwizytor, tak?

-no tak….ale nie rozumiem co ma James akwizytor do Zayna Malika- zrobiła zdziwioną minę

-Bo on mówił tak: ‘nie ma rzeczy, których nie potrzebujemy. Są tylko potrzeby, których jeszcze nie odkryliśmy’ –wyszczerzył się ale zobaczył, że Kasia nie załapała- oj, no bo tu jest tak samo…to znaczy musisz uwierzyć w siebie, a jeśli tej wiary nie masz, to musisz jej poszukać. I Zayn może być takim Jamesem akwizytorem, nie?- powiedział a Kasia się roześmiała- ejjj….no ja tu z sercem do ciebie a ty się śmiejesz! Foch

- rozumiem wszystko, tylko tak sobie skojarzyłam Zayna w takiej żółtej koszuli i w niebieskim krawacie-powiedziała i razem z Harrym wybuchnęli śmiechem

- no ale wiesz o co chodzi, nie? Zayn może ci pomóc….dopuść do siebie uczucie- uśmiechnął się, na co Kasia też tak zareagowała

- Masz rację, nie zaszkodzi spróbować, nie?

- no i to rozumiem – zaśmiał się

- właśnie, Harry, powiedz mi jedno…

-tak?- uniósł brwi

- Bo w nocy, jak wróciliście, to nie spałam, no i nie żebym podsłuchiwała, tylko tak jakoś było słychać….ale pytałeś Asi, czy już się nie gniewa..yyy….coś między wami nie tak? Bo Asia nic mi nie mówiła…

-wszystko okej- uśmiechnął się

-Harry?-spojrzała na niego znacząco

-no dobra- westchnął i przypomniał sobie, że podczas tego jego nieszczęsnego wybuchu złości Kasia była przy didżeje i wybierała utwór- wczoraj się trochę uniosłem na imprezie, przez moją chorobliwą zazdrość i w ogóle wyszedłem na debila- rzucił kamieniem gdzieś w trawę- ehhhh….szkoda gadać

-no okej, ni musisz mówić. Ale wiesz, że Asi możesz ufać w stu procentach Ona cię kocha. Ja to widzę- uśmiechnęła się i wróciła do mieszkania

- ja też, ja też…-powiedział Harry sam do siebie

**

Kasia miała już wchodzić do mieszkania, gdy z drzwi naprzeciwko wyszedł Zayn

- O!- powiedzieli jednocześnie, po czym uśmiechnęli się do siebie szczerze

-zaraz jedziemy, tak?- zapytała

-kiedy sobie tylko życzysz-puścił oczko Kasi – właśnie miałem zamiar iść do was do Asi

-no to chodź, ja wezmę tylko walizkę, pożegnam się z chłopakami i możemy iść

-ej, to może idź do Nialla i Louisa, a aj pójdę po tą walizkę od razu, co?- uśmiechnął się a Kasia spojrzała na niego z radością w oczach i poszła do chłopaków.

**

-No to komu w drogę temu trampki kradną- powiedział Zayn, po czym odpalił swojego Mercedesa

-hahaha- zaśmiała się Kasia zapinając pasy- chyba opony raczej

-no moooże i to- uśmiechnął się- to co? Myślisz, że 2 godzinki i będziemy na miejscu?

- pewnie jakoś tak będzie- odpowiedziała. Za chwilę Zayn zaczął sobie radośnie gwizdać, a Kasia spoglądała na niego kątem oka, nie mogąc nic wyczytać z jego twarzy. Poza tym, że był uśmiechnięty, to był też mega skupiony.

-co jest? Czemu mi się tak przygladasz?- spytał nie odrywając wzroku od przedniej szyby. Na jego twarzy ciągle gościł uśmiech. Taaa….ten słodki usmiech Zayna Malika

- ty mi powiedz co jest- zaśmiała się Kasia - cieszysz się i cieszysz . To podejrzane.

-No bo fajnie jest, nie?- powiedział głosem rasowego ‘fifarafy’. spojrzał na nią, a z jego oczu biły iskry- Już niedługo Mikołajki…-wyszczerzył się znowu

- Aleeee ściema- Kasia  wybuchła śmiechem

- no co?- zapytał udając oburzonego spojrzał na nią szybko i ponownie się wyszczerzył- no okej….nie dasz mi spokoju widzę- zaśmiał się- cieszę się, bo odbieram moją nagrodę, ot i cała historyja

- O raaany, ale ty to materialista jesteś- śmiała się dziewczyna

- Ej no, jakbyś była na moim miejscu, to też byś się cieszyła. Wiesz jak to jest jeść kolację z taką naprawdę mega fajną dziewczyną?- rzucił, gdy stanęli na światłach. Kasi szczęka poturlała się chyba pod fotel pasażera. Czerwone, żółte, zielone. I ruszyli. Ruszył też jej mózg, przetrawiając to, co powiedział Malik. Zdobyła się na ripostę.

- Wiesz Zayn…no właśnie nie bardzo wiem, bo widzisz…stwierdziłąm, ze nie będę jadła kolacji przed lustrem, bo towarzystwa drugiej takiej pięknej jak ja to bym nie zniosła- powiedziała poważnie, po czym parsknęła śmiechem. A Zayn razem z nią- a tak serio, to słuchaj. Niedługo wybieram się na kolację z takim zajebistym chłopakiem…znaczy, bardzo fajnym. Wiesz przystojny, miły, uprzejmy, sympatyczny…i wyobraź sobie, w dodatku piosenkarz! Czaisz?- zapytała serio, a Zayn szczerze się uśmiechnał. ‘tyle komplementów w jednym zdaniu…niemożliwe’ pomyślał.

- Ej, ale ja ci coś poradzę. Bo wiesz, jeśli tym piosenkarzem jest Zayn Malik, to on ma podobno jakąś laskę na oku. Wiesz, nie znam typa, ale laskę to sobie nieziemską wynalazł…No mówię ci! Taka, że głowa mała! Tylko wydaje mi się, że to za wysokie progi dla niego. Gdzie on i taka dziewczyna?- patrzył wciąż przed siebie

-No co ty? Przecież on to może mieć każdą! Na pewno jej się podoba- rzuciła z uśmiechem i spojrzała przez szybę. Dopiero wtedy Zayn na nią spojrzał i uśmiechnął się pod nosem

- to myślisz, że mogę mu przekazać, żeby się nie łamał?

-jak najbardziej. Ta dziewczyna byłaby głupia gdyby on jej się nie podobał. Mówię ci Zayn! To kobieca intuicja- dotknęła swego serca i uśmiechnęła się promiennie do Malika. Ciekawe, co pomyślałby sobie ktoś, jeśli słyszałby jak Kasia i Zayn mówią o sobie do siebie w trzeciej osobie… Bardzo dobrze się dogadywali, chyba oboje byli tym nawet trochę zdziwieni

**

Tymczasem u Hazzy i Asi…

Siedzieli oboje u Asi w salonie. Byli trochę zmęczeni po wczorajszej imprezie. Całe szczęście, że 1D nie mieli przez najbliższe dwa dni koncertów ani prób i wywiadów, bo chyba chłopaki byliby zmęczeni tak jak Harry. Hazza siedział z nogami Asi na swoich kolanach. Smyrał ją palcami po nogach. Ta co chwilę się smiała.

-wiesz co…- zaśmiał się – kocham ten twój uśmiech- spojrzał na nią czule z tym swoim hollywoodzkim uśmiechem na twarzy. W jego oczach były takie iskierki, jakie każda zakochana dziewczyna chciałaby oglądać u swojego chłopaka. . Te w oczach Stylesa były zarezerwowane tylko i wyłącznie dla ukochanej.  Pochylił się nad nią tak, że ich czoła się stykały, przerzucił jej nogi za swój tułów i głaskał ją po brodzie jedną ręką, a drugą odgarniał jej włosy z buzi. Asia zaczęła się bawić jego kołnierzykiem w koszulce.

- tylko uśmiech kochasz-zrobiła smutną minkę, na widok której Harryemu miękło kompletnie serce

-Jeszcze nosek- pocałował jej nos i uśmiechnął się zniewalająco- czółko- wymieniał dalej i też je pocałował- oczka i brodę- również złożył na nich swój słodki pocałunek

- Eeeej, kolego, ale uśmiechu to nie pocałowałeś- zaśmiała się. Harry szybko nadrobił swoje zaniedbanie. Pocałowali ją zachłannie, jakby miał w tym pocałunku przelać całą swoją miłość do Asi.

-pokazać ci co jeszcze kocham?-mruknął odrywając się niechętnie od jej ust i patrząc jej prosto w oczy. Spojrzał na nią tak, że dziewczyna poczuła dreszcze na całym ciele

-mhmmmmm- wyraziła zgodę, a Harry zaczął całować jej kark i dekolt, a jego ręka przeniosła się z policzka na plecy dziewczyny. Asia zarzuciła mu ręce na szyję i bawiła się jego włosami poddając się rozkosznym pieszczotom i przyciągając Hazze do siebie. Uniosła jego twarz do góry, by spojrzeć mu w oczy

-jesteś niesamowity-wyszeptała i pocałowała go w usta. Potem ugryzła lekko płatek jego ucha, na co on zamruczał z rozkoszy. Zdjęła mu koszulkę, by łatwiej było jej zająć się jego nieziemsko umięśnionym ciałem. Po jego wyrzeźbionym torsie i napiętych plecach przebiegły ciarki. Czuła jego oddech na swoich piersiach, które on wyswobodził już z bluzki i stanika. Było jej tak dobrze, zupełnie jak Harry'emu, który okazał się fantastycznym w te gierki

- Harryyyyy- wyszeptała, a ten tylko zamruczał

-Harry,…ja nie mogę- powiedziała, orientując się jak daleko się posunęli. Chłopak bez słowa opadł lekko na jej brzuch. Ich nagie klatki piersiowe się stykały. Chłopak oddychał głęboko z głową ułożoną na jaj piersiach.

-dobrze, poczekamy- powiedział cicho. Asia pogłaskała go po karku, a on zaraz uniósł głowę i spojrzał na nią

- nie jesteś gotowa?- zapytał dla pewności

-chcę tego, ale jeszcze nie teraz

-dobrze skarbie, poczekamy-znowu połozył głowę na jej piersiach . leżeli tak chwilę.

-Harry ja jeszcze tego nie robiłam- wyrzuciła z siebie. Chłopak otworzył szeroko oczy i patrzył przed siebie. Cisza.

-Powiesz coś?- Zapytała niepewnie. On leżał jakby w jego głowie zachodził proces przetwarzania informacji, uniósł się i pocałował ją.

-kocham cię- szepnął jej do ucha, a dziewczynie jakby kamień spadł z serca.. Harry uśmiechnął się do niej szeroko- nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham

Leżeli tak chwilę, po czym obydwoje ubrali to, co wcześniej z siebie zrzucili

-przyjdziesz dziś do mnie?- spytał Styles ubierając koszulkę

-do ciebie? –upewniła się

-no a co w tym dziwnego??

- hmmm…pomyślmy, eee…nie zauważyłeś, e wcześniej jeszcze nigdy mnie do siebie nie zaprosiłeś- zaśmiała się, a Harry na te słowa wytrzeszczył oczy. Gapa! To była prawda. Tutaj Asia, Luke, chłopaki też ciągle tutaj….tak jakoś wyszło

-Aleeee siara!- pacnął się w czoło z otwartej ręki- dobra!- zebrał myśli- to dzisiaj o 19 u mnie. Kolacja. Ja. Ty. Stół. Jedzonko- wyszczerzył się- muszę zrekompensować ci moją niegościnność

-okej- uśmiechnęła się- ale kto będzie niby gotował?

-no ja- Harry wypiął tors do przodu- Sam szef kuchni Harold de Styleson

-hahha…aleś ty Hazzus puściutki- zaśmiała się

-ej…no jak się mieszka samemu to trzeba umieć sobie radzić

-naprawdę umiesz gotować?- pytała podejrzliwie i podeszła do niego by poprawić mu kołnierzyk, którym nie tak dawno bawiła się w czasie tych gorących chwil

-coś tam umiem-powiedział niby skromnie- zawsze telefon do mamy mam pod ręką jak coś- uśmiechnął się

- pewnie mówi ci krok po kroku co masz zrobić- drażniła się z chłopakiem

-no bez przesaaady!- oburzył się- tylko drobne sugestie

-dobra, dobra. Właśnie. W ogóle to muszę do rodziców zadzwonić, bo pewnie się martwią, że się nie odzywam,

-ej, a oni wiedzą o mnie?= zapytał Harry

-poniekąd-zaczęła skubać własną bluzkę

-poniekąd?

-wiedzą, że z kimś się spotykam, ale nie wiedzą, że to ty. Boję się, co to będzie jak im powiem

-dlaczego?- Harry się przestraszył

- tata kocha muzykę , a pop to już szczególnie , a mama…hmmm…nie oglada raczej meczóMTV tylko prosi o przekazywanie  jej nowinek-zaśmiała się

- to już wiem skąd ten zapał do muzyki i wrażliwość u ciebie-uśmiechnął się Harry- mam nadzieję, że szybko ich poznam- dał Asi buziaka i się pożegnał- zmykam. Pamiętaj o 19 u mnie-przesłał jej jeszcze buziaka w powietrzu i opuścił jej mieszkanie

**


Harry szedł ulicami Holmes Chapel, a w uszach jak zwykle miał słuchawki. Teraz do jego uszu docierała melodia Coldplay. Żałował swojego wczorajszego zachowania. Przez chwilę bał się, że przez zazdrość jego związek z Asią legnie w gruzach. Wciąż w głowie miał ich rozmowę:

„- zostaw mnie!- krzyknęła próbując się wyrwać.

-nie, nie zostawię cię!

-idż stąd- strąciła jego ręce- nie ufasz mi! Nie ufasz…-spojrzała w jego oczy, co bardzo go zabolało. Jej spojrzenie przepełnione było rozgoryczeniem i smutkiem. Oczy pełne łez, w których odbijała się teraz jego postać.- zostaw mnie! Nie chce cię już widzieć!

-nie mów tak, słyszysz?- spojrzał w nią swoimi przestraszonymi oczami. z tego wszystkiego jego oczy zaszkliły się łzami. Asia przewróciła teatralnie oczami po czym wbiła w Harry'ego swój wzrok.

-na czym ty chcesz budować związek?- Styles spuścił głowę w dół- odpowiedz mi do cholery! Nigdy, ale to nigdy bym cię nie zdradziła! rozumiesz?? mam swoje zasady, których przestrzegam i do cholery nie przyszłoby mi do głowy, żeby cię zranić! czy to do ciebie nie dociera?- nie mogła już dłużej zgrywać twardej i wybuchła niepohamowanym płaczem, a harry ją przytulił”

Teraz chciał pokazać jej, co naprawdę czuje, że to co jej powiedział o swoim uczuciu, to nie słowa rzucone na wiatr . Postanowił wpaść do sklepu spożywczego i zrobić zakupy na kolację. Kupił też dobre wino, a później wstępując do innego sklepu zaopatrzył się w świece, gdyż w jego mieszkaniu próżno byłoby takowych szukać. Jeż teraz obmyślił, że trzy postawi na stole i kilka na szafce. Chciał stworzyć wyjątkowy klimat. Dotarł do domu, w którym szybko posprzątał. Nie bylo to bardzo pracochłonne, gdyż zazwyczaj starał się by w saloniku było jakoś ogarnięte, w razie przyjścia jakiś nieproszonych gości. A jego pokój….no cóż…to osobna historia. Tam zazwyczaj panował taki bajzer, jakby przepuścić przez niego setki napalonych fanek i powiedzieć, że mają tylko 15 sekund na obejrzenie sypialni Harryego Stylesa. No ale chłopak wziął wszystkie ciuchy, jakie walały się po pokoju i wrzucił do szafy. Poprawił zasłony, łóżko, no i starł kurz ze stolika. Później zabrał się do przygotowywania kolacji. Postanowił zrobić coś, co zawsze smakowało jego kumplom, jak do niego wpadali. Zabrał się wiec za kucharzenie. Szef kuchni Harold de Styleson :D

**

-Ej! Ty podobno miałeś śpiewać przez caaałą drogę- Kasia spojrzała na Malika

-nie mogę cię przecież skrzywdzić! Kobieto, zastanów się nad tym, co mówisz. Życie ci nie miłe?- spytał oburzony, na co Kasia wybuchła śmiechem
-kłamiesz!- wbiła mu palec wskazujący w ramię- widzę to!- znowu się roześmiała
-ałaaa…młoda! Ja jestem piosenkarzem, te gardło to moje narzedzie pracy- roześmiał się Zayn
-nie odwracaj kota ogonem . Zaśpiewaj coś!- zaśmiała się a ten spojrzał na nią zdezorientowany odrywając na chwilę wzrok od szyby
-czyś ty oszalała?
-no już! Zayn….-próbowała go nakłonić
-Dobra, sama tego chciałaś…’dat łoooooot mejksssss jor bjutifolll ”- zaczął straszne i wysoko „śpiewać”, ale nie mógł już wytrzymać ze śmiechu
-nie zgrywaj się!- Kasia roześmiana pacnęła go w ramie- czekaj!- wzięła do ręki płyty, które leżały koło dźwigni skrzyni biegów. Przejrzała je. Bardzo różnorodny repertuar. Ed Sheeran ,  Happysad, Rihanna(?),
-proszę proszę, jaki pan multigatunkowy. A to co?- Kasia wzięła do ręki płytę podpisaną „dla Skarba-Perrie ;*”- o- powiedziała tylko tyle, na co Malik zwolnił trochę, wziął płytę z jej rąk, uchylił okno i wyrzucił płytę do jakiegoś rowu. Potem znowu nabrał prędkości.
-po co to zrobiłeś?- Kasia nie kryła zdziwienia
-Bo tak chciałem
-Aha…-
-Skończyłem pewien etap w swoim życiu i nie mam ochoty do niego wracać. Ta płyta mi już nie potrzebna. Teraz zaczynam od nowa.- spojrzał na Kasię i niepewnie się uśmiechnął
- powiedzmy, że rozumiem. Ale to nie zwalnia cię ze śpiewania- uśmiechnęła się cwaniacko
- nie odpuścisz?- spojrzał na nią błagalnym wzrokiem i znów przeniósł oczy na jezdnię
-Nigdy! No chyba, ze przyznasz się, że to było kłamstwo
-oj…no bo wiesz… Harry to trochę podkolorował-wyszczerzył się
-No to czemu on to zrobił?- pokręciła głową
- To przyjaźń i męska solidarność-wyszczerzył się Zayn
**

Drzwi otworzył jej nie kto inny jak sam gospodarz. Harry miał na sobie dżinsy, seledynową koszulę która potęgowała kolor jego oczu, no i na twarzy ten jego fantastyczny uśmiech. Zaprosił ją do środka, składając pocałunek na jej blado różowych ustach. Zaprosił ją do obejrzenia mieszkania, a sam udał się do kuchni. Asia obejrzała całe królestwo Harolda. Widziała w jego sypialni wiele zdjęć, płyt, kilka par słuchawek do mp3 i wielegadżetów. Jej wzrok przykuło zdjęcie, na którym był on, Niall, Lou , Liam i Luke. Byli nad morzem, wszyscy trzej w krótkich spodenkach i wszyscy w takich samych okularach przeciwsłonecznych. Asia uśmiechnęła się biorąc zdjęcie do ręki. Biła z niego radość, niesamowita radośc
-oni są dla mnie jak bracia- usłyszała za plecami, obróciła się i zobaczyła uśmiechniętego Harry'ego- niesamowici ludzie. Moi najlepsi przyjaciele. Tylko zayna tu brakuje, bo robił zdjęcie. Pamiętam jak dziś, jak pokłócił się z Perrie, bo tej nie chciało się zrobić nam zdjęcia bo się opalała…Malik musiał sam je zrobić. Już wtedy zaczynało się miedzy nimi psuć…no ale dość tych smętów. Zapraszam moją księżniczkę do stołu- uśmiechnął się promienie ukazując śnieżnobiałe zęby. Asia wygladała naprawdę pięknie. Miała na sobie granatowa ołówkową sukienkę przed kolano z długimi rękawami. Na szyi naszyjnik z biało-granatowo-czarnych korali i na nadgarstku taką samą bransoletkę. Wpięty we włosy sztuczny czarny kwiat dodawał jej pięknego uroku.
-pięknie wyglądasz-powiedział Harry podsuwając jej krzesło
-ty też niczego sobie-wystawiła mu język
-osz ty niedobra!- wyszczerzył się do swojej ukochanej
-też cię kocham-zaśmiała się-sam to wszystko przygotowałeś?- zapytała spoglądając na stół przykryty fioletowym obrusem, na środku którego stały trzy jasno różowe świeczki, przy talerzach były serwetki w tym samym kolorze,a wszystkiego dopełniał mały bukiet białych lilii.
-owszem, ja stojący tu przed Tobą Harold. Dokonałem takiego oto dziela-wypiął dumnie tors do przodu- podoba ci się?
-I to bardzo, nie wiedziałam, że masz taki talent
-mam wiele takich ukrytych talentów- powiedział ruszając przy tym charakterystycznie brwiami
-świntuch!- zaśmiałą się
-W życiu!- wyszczerzył się- a teraz uwaga! Podaję kolację….
**

Pod jeden z domów jednorodzinnych na osiedlu podjechał czarny mercedes
-Zayn, mam prośbę . poczekaj tu chwilę, zaraz po ciebię wrócę-chłopak spojrzał na nią pytającym spojrzeniem, więc Kasia postanowiła dokończyć-przygotuję rodziców, bo pewnie takiego gościa się nie spodziewają. Chyba nie myślałeś, że będziesz siedział tu cały czas w samochodzie, nie?-popatrzyła na niego a on zaskoczony kiwnął głową- ja się ubiorę w coś innego i możemy gdzieś wyjść, okej?
-tak, jasne, pewnie, nie ma problemu- wyrzucił z siebie potok słów, a Kasia wyszła z auta i skierowała się do oliwkowego domu z brązową dachówką. Zayn nie liczył, że dziewczyna zaprosi go do domu. Był pewien, że pójdą na kolację, nic więcej. Jednak takim zwrotek akcji Kasia zrobiła mu miłą niespodziankę.
**

- mamo, tato, to jest mój znajomy Zayn, a to moi rodzice
- Zayn Malik, miło mi –  ujął dłoń mamy Kasi, która miała bardzo ciepły uśmiech
-Barbara Jachlewska, a to mój mąż Zbigniew
-Dzień dobry, bardzo mi miło państwa poznać- Zayn trochę się tremował, bo w ogóle nie był przygotowany na takie spotkanie
-nam też bardzo miło, szczególnie, że taka gwiazda gości w naszym domu, to dla nas zaszczyt, Zbyszek jestem- tata Kasi z uśmiechem uścisnał rękę Zayna- chodź, usiądź…znaczy, proszę usiąść. Może się pan czegoś napije?
-właściwie to jestem tylko na chwilkę, bo zaraz wychodzimy z Kasią, o czym pewnie już państwu mówiła, więc póki co dziękuję. A, i proszę mi mówić po imieniu- uśmiechnał się
-no dobrze, ale mam nadzieje, że po tej kolacji wejdziesz na herbatę
-czemu nie, bardzo chętnie- odparł Zayn, nie chcąc już tak omawiać. Było mu miło, że tata Kasi wyraźnie go polubił. Nagle wszyscy usłyszeli otwierane drzwi i zobaczyli w wejściu do salonu wysokiego blondyna.
- O żesz kurwa!!!- Chłopak wlepił oczy w Zayna…


------------------------------------
No i mamy 13 XD
Szybko idzie :D
Rozdziały będę dodawać częściej , będą dłuższe :)
Mam juz pomysł na zakończenie opowiadania , ale jeszcze dłuuuga droga :)
Na pewno koniec będzie dla was ogromnym zaskoczeniem XDD


Enjoy x

piątek, 21 września 2012

Chapter 12.

Przebudziła się o 5 nad ranem,słysząc jakieś niewyraźne głosy…



-dobra, cicho bądź bo Kasia się obudzi. Idź już. Też muszę się wyspać-próbowała odepchnąć Harry'ego od swoich ust

-no dobrze-powiedział zrezygnowany- wezmę taxi…Kurde, ale Luke to się załatwił nieźle, nie?

- Okropnie! Gdybyś go z Liamem nie zaprowadził, to sam by nie doszedł

-Nooo.. mam nadzieję, że do jutra wytrzeźwieje. Dobrze, że Li został u niego. –przerwał rozmyślania- słuchaj, a jak się przebudzisz jutro, to zajrzyj do nich, czy żyją. Co?- zrobił maślane oczy

-jasne- uśmiechnęła się do niego

-Gniewasz się jeszcze?- wypaliłi spojrzał w swoje buty

-troszkę…ale już malutko-pocałowała go i się przytuliła do swojego chłopaka, dodając mu tym samym radości- idź już

-pamiętaj, że Cię kocham najbardziej na świecie- uśmiechnął się i objął ją rękami w pasie, odsuwając się od niej torsem. Spojrzał w jej zielone pełne miłości oczy –jesteś moim skarbem-pocałował ją szybko, tak, że nie zdążyła tego nawet odwzajemnić

-Też cię kocham wariacie-zaśmiała się- ponad metr osiemdziesiąt do kochania

-Ej…spójrz na to z innej strony:ponad metr osiemdziesiąt pełne miłości do ciebie-roześmiał się

-cicho głupku. Daj buziaka lepiej-pocałowali się jeszcze ostatni raz i Styles opuścił mieszkanie swojej dziewczyny

                                                              ***

-Kurwa!- krzyknął Harry potykając się o coś, a właściwie o kogoś przed swoim mieszkaniem-stary, co tytu robisz?!

-myślałem, że już nie wrócisz na noc i będę musiał tu spać

-co ty, domu nie masz??- Harry nie wiedział, co Zayn robi pod jego mieszkaniem

- zamek mi się w drzwiach zaciął i za chama nie idzie otworzyć. Weź mnie przekimaj…- Malik spojrzał na Harolda błagalnym wzrokiem- rano zadzwonię po jakąś pomoc. Kurde, musiało się w końcu tak skończyć- zrobił zniesmaczoną minę

-dobra, wchodź. Długo tu czekasz?- Harry wpuścił kolegę do mieszkania i zamknął drzwi

-Nie…-zaczął Zayn- koło 3 odprowadziłem Kasię, no i poszedłem do siebie. Walczyłem z tym cholernym zamkiem i kurwa za nic nie chciał puścić. To pomyślałem, że tutaj przyjdę.Dobrze, że to tylko dwa przecznice dalej, bo już mi się nie chciało iść-zaśmiał się

- lepiej powiedz, co tam z Kasią?-rzucił Harry stawiając przed kumplem szklankę z wodą

-sam nie wiem-odpowiedział i upił łyk mineralnej

- ale jak to? Ruszyło coś?

-pocałowałem ją- rzucił patrząc w szklankę

- o stary!!- Hazza zakrztusił się wodą, którą właśnie pił- iii?

- I dostałem z liścia w twarz-spojrzał na przyjaciela z bezradnością w oczach

-coooo??- oczy Stylesa były niczym 5zł- za całusa??- dziwił się

- pff…całusa- mruknął Zayn,na wspomnienie tego, że nie był to zwykły delikatny całus, lecz coś mocniejszego i bardziej namiętnego-no booo… to tak wyszło, trochę się posprzeczaliśmy- Zayn opowiedział mu, co się wydarzyło, aż do tego, gdy odprowadził Kasię pod drzwi- no, a na koniec pocałowała mnie w policzek. Nie rozumiem już tego- odetchnął z rezygnacją

- Nie ma co tu rozumieć.Podobasz jej się i tyle.

-to czemu tak zareagowała na tamto?

- Słuchaj, ja się tak nie znam,ale Asia mówiła, że Kasia jest po długim związku…Może jej trudno jest podjąć tak szybko nową znajomość i broni się przed tym- wzruszył ramionami- a i dodam, że zrobiłeś na niej duuuże wrażenie. Słyszałem, że koszulkę jej dałeś…1:0 dla ciebie stary

-boooże, niedługo o tym w prasie będą mówić, znając ten twój długi jęzor

-ej nooo! Fajnie jest!-nacieszył się Harry- przecież ja ci kibicuję. To był dobry gest z tą koszulką

- Ty, ale sobie nie myśl, że ja chciałem kupić sobie u niej wzgledy czy coś…to nie tak- zaczął się tłumaczyć

-Przecież wiem….taki to ty akurat nie jesteś. A widziałeś jak Kasia dzisiaj wygladała? Asia mówiła, ze Kasia chciałą się pokazać jako kobieta, a nie fanka- uśmiechnął się znacząco

- Myślisz, że to dla mnie?-Malik wyszczerzył zęby w idealnym uśmiechu

- a dla mnie? No helooooooooł,Zayyn- zaśmiał się Harry- dobra, z racji, że jutro jedziesz to możesz spać na moim łóżku. Ja rozłożę sobie kanapę- udał zasmuconego i ułożył usta w podkowę

-oj, nie udawaj- zaśmiał się Zayn- dzięki Harry-wstał i poklepał go po plecach- dobry z ciebie przyjaciel

-spoooko- uśmiechnął się- a wogóle żałuj, że nie widziałeś, jak się Luke załatwił.

-ale że co? Napił się?

-nooo…aż się do kelnera rzucał

- no co ty? Przecież my nie wyszliśmy bardzo szybko…kiedy on zdążył się tak schlać?

- Ścigał się z Niallem- spojrzał znacząco Harry

- Matko z ojcem! Luke głupi jest czy co?- Zayn wywalił oczy- Przecież to jak beczka bez dna! Na niego nic nie działa…

- nooo…my to wiemy…ale Luke'a zgięło kompletnie- Harry pokręcił głową- Zaprowadziliśmy go z Liamem do domui Li został tam spać, w razie jakby temu pacanowi coś odwalało

- to dobrze…w padne tam jutro do niego i zobacze co i jak

- no to pójdziemy razem, bo i tak chcę iść jeszcze do dziewczyn. No…a teraz siusiu, paciorek i spać Zayn.

- Dobrze ojcze-powiedział poważnie Malik i obaj wybuchnęli śmiechem

**

-Mamooooo, mamoooooo

- Co ty się kurwa drzesz? Nie dość, że spałem na podłodze, to jeszcze ty drzesz tego pyska teraz i nie dasz mi spać

-mamooo, wooody…Ała!! Kurwa! Co ty robisz??!- krzyknął Luke, który oberwał w głowę butelką z wodą od Liama

- chciałeś to masz, a teraz się zamknij, daj spać

-spoko koleżko, ty to jak się nie wyśpisz to jak kura w 9 miesiącu ciąży. W ogóle co ty tu robisz?- spytał Luke, jakby dopiero się orientując, że Liam Payne śpi w jego pokoju na podłodze

- trzeba było mniej pić to byś pamiętał- Liam położył sobie poduszkę na głowę- zamknij się teraz. Chociaż napół godziny…błagam

-no okej…- odpowiedział i położył się na brzuchu znowu zasypiając

**

Kasia szła ulicą Londynu. Była 11, zbliżało się południe, a ona od ponad dwóch godzin była już na nogach. Nie mogła spać. Chyba za dużo wrażeń z poprzedniego wieczora.. Poszła do kościoła, pytając o drogę przechodniów, no bo skąd miałaby wiedzieć, gdzie w pobliżu jest jakiś kościół. Starała się chodzić tam co niedzielę. Od dziecka była tak wychowywana. Zawsze chodzili całą rodziną na mszę. No i właśnie teraz wracała do mieszkania. W jej głowie krążyły miliony myśli. O niej, o Wojtku, o studiach, o Asi i Bartku, o chłopakach z 1D, o Zaynie…właśnie. Ten ostatni najdłużej zaprzątał jej myśli. Czyżby coś do niego poczuła? Wczorajszego wieczora wiele się wydarzyło. Wszystko to dawało jej do myślenia. Chłopak o przesympatycznym usposobieniu, miły, opiekuńczy, z pasją. Do tego bardzo przystojny. Właśnie…Czekoladowe spojrzenie, które jakby mogło, to dodałoby więcej ciepła niż słońce unoszące się nad Trento w wakacyjne południe, ręce tak silne, a zarazem tak delikatne,uśmiech zupełnie taki jakby ktoś wlał mu w duszę całe dobro świata. No i ta jego stanowczość. Kasia czuła, jakby coś ich łaczyło. Nie od razu uczucie, lecz coś w czym są podobni…każde chce wiedzieć na czym stoi. Pewnie przez te związki, które obojgu nie tak dawno się rozpadły…

**

- gdzieś ty była??

- to już do kościoła nie mogę pójść w niedzielę?- powiedziała ze spokojem

-ale…a…aha…aha…Widzę, że dotarłaś cała i zdrowa w nocy

- no cała tak, ale czy zdrowa-powiedziała i rzuciła się na sofę w salonie- o, Coben?- wzięła do ręki książkę ze stolika- nie wiedziałam, ze nową książkę wydał…Mistyfikacja?Hmmm…fajna?

-Kasia, o co chodzi?- Asia stanęła w drzwiach z założonymi na piersiach rękami

- no nie mogę zapytać, czy fajna?- patrzyła na nią jak na idiotkę

- nie udawaj głupiej-podeszła do sofy i zepchnęła nogi przyjaciółki na ziemię robiąc sobie miejsce do siedzenia-coś się stało?

- w sumie nic?

- w sumie?-ciągnęła ją za język Asia

- poza tym, ze Zayn mnie wczoraj pocałował, ja go uderzyłam w twarz, zmieszałam z błotem, a potem jakby nigdy nic się zachowywałam. On był ciągle taki miły, a ja…ja nie wiem. Na koniec dałam mu buziaka w policzek. A przecież wcześniej się wydarłam. Zaprzeczam kurwa sama sobie- wyrzuciła to jednym tchem, co ją zmęczyło

- wow- Asia nie wiedziała, co powiedzieć

-tyle mi powiesz?- Kasia spojrzała we wyłączony telewizor

- jak wszystko opowiesz od początku, spokojnie to powiem pewnie więcej- uśmiechnęła się zachęcająco i złapała za rękę. Przyjaciółka wszystko jej opowiedziałą, a Asia słuchała z zainteresowaniem.

-dzisiaj masz szansę, wiec pokaz, że wcale tak nie myślisz, jak mu wczoraj powiedziałaś. Przecież wiesz, że takie coś boli…

-Asiu, ciebie też muszę przeprosić, bo znowu miałaś rację. Co chłopcy są naprawdę tacy fajni, no na prawdę super. W ogóle wymieniliśmy się z Niallem swoimi numerami. Kurcze, z nim o wszystkim można pogadać. Nie uwierzysz może, ale opowiedziałam mu nawet o Wojtku. Wszystko. Zaufałam mu.

- no Niall jest godny zaufania

-hmm…i on twierdzi, że podobam się Zaynowi-spojrzała niepewnie na przyjaciółke

-hmm…on się zna na ludziach i myślę, że i tym razem się nie myli.- Asia dala przyjaciółce buziaka w policzek-Muszę na chwile wyjść, zaraz wrócę

-okej, ja pozbieram resztę swoich rzeczy

**

Stanęła przed drzwiami przyjaciela.Zadzwoniła raz, drugi, trzeci. Usłyszał dochodzące zza drzwi krzyknięcie, które nieźle ją rozbawiło

-kurwa! Ała! Jak ty się w takich małych drzwiach mieścisz?- to był głos Liam. Otworzył jej po chwili właśnie on. Rozmasowując sobie głowę, którą pewnie przed chwilą przedzwonił o futrynę,powiedział:

-O, cześć- Asię trochę speszyło to, jak wygladał Liam. Był w SAMYCH bokserkach. Długie umięśnione nogi,wyrzeźbiony tors, silne ramiona, piękna linia bioder. I ten dwudniowy zarost na twarzy. Błękitne oczy chłopaka wpatrywały się w nią z oczekiwaniem.

- h h h hej-wydukała- Luke żyje?- posłała Liamowi lekki uśmiech

-Luke?? O mnie nie zapytasz?Wejdź- zaprosił ją ręką do środka- tylko uważaj, bo bałagan nieziemski.-zaśmiał się- powinnaś się o mnie martwić kobieto…Ja spałem na podłodze,znosiłem jego ranne monologi, uderzyłem się głową o tę pieprzoną futrynę-w tym momencie spojrzał na drzwi kiwając zniesmaczenie głową- a on? On się tylko schlał. Jestem zawiedziony- skończył wypowiedź Liam, a Luke  tylko jej pomachał, nie odzywając się w ogóle, ale przerzucając oczami na to co mówił Liam.

-Biedny ty,biedny –pogłaskała Liama po ramieniu, a ten stał ze smutną minką – Liamku, ty taki dobry jesteś, a wszyscy tylko to wykorzystują, tę twoją dobroć. Nie smuć się już! Nie pozwolę ci więcej zrobić krzywdy…-powiedziałą, po czym oboje wybuchnęli smiechem

- Matko i córko- rzucił Luke-wy nigdy nie dorośniecie?

- i kto to mówi? Człowieku, czyty nie znasz umiaru ? z tobą jak z dzieckiem- zaczęła Asia

- Oooooo nie! Tylko nie kazanie-Luke zakrył twarz kocem

-powinieneś głupku wiedzieć,żeby nie pić z Niallem , to byś teraz nie chorował- rzucił Liam, ubierając spodnie- Asia, chcesz kawę?

-nie dzięki, Kasia została sama w mieszkaniu

- No to już, wołaj ją –uśmiechnął się zachęcająco- albo zadzwoń- ja już nastawiam wodę

**

- ty, gdzie one mogą być?-zapytał Zayn, gdy nikt nie otwierał jemu i Harry'emu w mieszkaniu Asi

-może na spacer poszły, czy coś-powiedział Harry-chodź do Luke'a -podeszli do drzwi i usłyszeli głośne śmiechy

- chyba nie poszły na spacer-Harry i Zayn wymienili znaczące spojrzenia. Zadzwonili do drzwi,podobnie jak Asia. Trzy razy. Nic. Zapukali. Otworzył Liam. Ucieszony od ucha do ucha. Malik i Styles byli lekko zdziwieni

- siema! Wchodźcie

- ty jeszcze tutaj?- zapytała Harry wchodząc do mieszkania Luke'a

- Zasiedziałem się z dziewczynami- powiedział prowadząc gości do kuchni gdzie siedziała Kasia i Asia. Harry  podszedł do swojej dziewczyny i ją pocałował

-cześć kochanie

-hej- uśmiechnęła się- fajnie ,że jesteście

Zayn poszedł najpierw do pokoju Luke'a , ale zobaczył, że ten śpi to też skierował się do kuchni

- cześć wam- powiedział lekko się przy tym uśmiechając

- cześć- odpowiedziały razem

-widzę, Luke dalej śpi- zacząl Zayn

- wiesz jaką jazdę ja z nim miałem…człowieku- śmiał się Liam

- odwalał coś?- pytał rozbawiony Harry wyobrażając sobie kumpla, którego już nie raz ratował w takich sytuacjach

-taaaa- uśmiechnął się Liam-pijecie kawę?

Chłopaki wypili kawę, jednak rozmowy szybko zleciały, bo zbliżał się czas powrotu Kasi do domu.

-słuchajcie, siedźcie sobie, a aja idę się zbierać

-Idę z tobą- Asia uśmiechnęła się do kumpeli i obie wyszły z kuchni

**

Nie minęła długa chwila, gdy Harry wkroczył do mieszkania swojej dziewczyny. zastał Kaske i Asie krzątające się po mieszkaniu. Kasia zbierała kosmetyki z łazienki, a Asia robiła coś w kuchni.

-Kasia, co powiesz na10minutowy spacer?- uśmiechnął się

-teraz? Przecież już 15:30…

-no ej…10 minut, nie więcej…

-okej…Asia idziesz?

-Nie!!- Harry szybko zaprotestował co bardzo zdziwiło dziewczyny- ona zostanie. Też chcę się z tobą pożegnać …tak samemu- dziewczyny spojrzały na niego jak na idiotę- no chodź!Czas ucieka- złapał Kasie za rękę i wyprowadził z mieszkania….

 -----------------------------------------

Lols , wiem , że miałam dodać w czwartek no ale , miałam wiersz do nauczenia na polski XD Jeszcze mnie nie spytano , wiec poniedzialek all day harówa XD

Rozdział głupii . Wgl zastanawiam sie nad usunieciem opowiadania c:
Sama nie wiem ...

Jaram sie LWWY !  Wstaje LWWY, idę do szkoły LWWY, w szkole LWWY, wracam ze szkoły LWWY, w domu LWWY, przed sapniem LWWY, podczas snu LWWY
*o*


Enjoy x



wtorek, 18 września 2012

Chapter 11.

-Zayn, chodź na chwile- Harry szturchnął przyjaciela w bok i kiwnął głową, dając znak by odeszli od grupy

-no co jest? Coś się stało się?

-będę mówił od razu, bo szkoda wyjmować czas z imprezy-zacieszył się- po pierwsze to gratki, że wygrałeś, a po drugie to jest sprawa

- ha- zaśmiał się Malik- dzięki. No ale wal, co jest?

-te, mówiłem ci, że Kasia się z tym swoim chłopakiem niedawno rozstała, co z nim tak długo była?

-eeee….nie chyba- zwiesił się Malik

-no, to wlaśnie mówię.- wyszczerzył się Hazza- i słuchaj teraz. Asia mi powiedziała, że Kaśka myśli nad tym, coby się gdzieś indziej na studia przenieść

- i?

-i?? nie dobijaj mnie człowieku. Weź pomyśl troszkę…słuchaj,pomyślałem, że jak ją już odwieziesz jutro, to może przekonasz ją, albo chociaż spróbujesz, żeby studiowała tutaj

-w UK?

- nie kurwa, na Marsie. Ty już cos piłeś czy jak?

- tak jakoś z tego wszystkiego rozstrojony jestem

- okej, no ale pomyśl….- Harry zrobił pauzę i przybrał pozę myśliciela- czy nie byłoby ci to na rękę?-uśmiechnął się cwaniacko

-niby tak?

-jak to niby??- zdziwił się- przecież widzę, że ci się podoba…no chyba, że ty tak każdą traktujesz, w co jednak wątpię…

-a nie myślisz, że ona może pomyśleć, że za stary dla niej jestem

-buahahahaha- Harry się roześmiał- aleś dowalił jak łysy w grzebień. Za stary? Porysowało cię? Patrz, dziewczyna będzie miała już 18lat, a ty 19. to duża różnica? To, że Perrie była w twoim wieku, to wiesz, inna historia. I to nie znaczy, że każda musi być…

-racja-zamyślił się Zayn- dobra. Postaram się z nią pogadać-już miał wracać do znajomych, gdy Harry zatrzymał go za rękę

- Ej, a tobie naprawdę chce się jechać taki kawał drogi?-zapytał go- myślisz, że warto?

-wychodzę z założenia, że lepiej żałować, że się coś zrobiło niż, że się czegoś nie spróbowało

-o o o…. dobrze gadasz. Polać ci- zaśmiał się Harry i zamówili po piwie…

**

-Asia, ja już pójdę do domu

-ale czemu? Źle się bawisz?

-nie, no coś ty…jest super- Kasia upewniła koleżankę- chłopaki są naprawdę tacy fajni, wogóle bym w życiu nie pomyślała, ze tak to może wyglądać. No ale widzisz, muszę się położyć spać, jeśli chcę jutro w miarę wygladać i być na chodzie-zaśmiała się- czeka mnie w końcu długa podróż…

-no racja-stwierdziła Asia- wiesz co, to ja też pójdę z tobą

-nie!! Zostań! Przecież sama umiem trafić i sobie poradzę-uśmiechnęła się- serio. Zostań z chłopakami.

-no okej, ale zamówię ci taksówkę, obyś nie wracała sama po nocy

-no dobra, dobra, niech ci będzie… ale najpierw chyba wypada pożegnać się z chłopakami, nie?- uśmiechnęła się niepewnie

-no jasne, idź do nich. A jak coś, to powiedz i ja zadzwonie po taxi. Ja idę do Hazzy i Zayna póki co

-mhmm-przytaknęła Kasia i poszła w stronę stolika Nialla i Mazz'a

**

-no proszę! Więcej was mama nie miała?- zaśmiała się Kasia, gdy przy stoliku zobaczyła nie tylko Nialla i Mazz'a, ale też Andy'ego, Louisa, Josha i Dana

-hm….-zamyślił się Josh- w sumie to jeszcze Liam gdzieś poszedł, ale nic nie bój, zaraz wróci- dodał swój zabójczy uśmiech

-o raaaaaaaany- udała zrezygnowaną Kasia

-a ty dokąd się wybierasz młoda damo?- zapytał Louis widząc, że Kaśka stoi w płaszczyku

-te, nie zapominaj chłopcze, że jesteśmy prawie w tym samym...- skwitowała Kasia

- mniejsza z tym, nie wymiguj się

-Właśnie- poparł go Josh- o tak młodej godzinie już impreze kończysz?

-hmm…-Kasia spojrzała na wyświetlacz telefonu- wiecie, nie chce nic mówić ale już 2- zaśmiała się- no ale właśnie ja się zmywam, bo jutro, no a w zasadzie już dzisiaj wracam do domu…długa droga przede mną- skrzywiła się

-aaaaa….i w dodatku z Zaynem, biedactwo, współczujemy ci-Josh podszedł i ją przytulił, na co chłopaki szczerze się roześmiali- nie, no żartuje. Malik to naprawdę dobry kierowca, serio. Nic się nie musisz bać- uśmiechnął się do dziewczyny

-Ej, Kasia, a ty w Polsce studiujesz, tak? Dobrze kojarze?- zapytał Niall

- no dobrze kojarzysz- uśmiechnęła się- no i już w poniedziałek mam zajęcia, na których koniecznie muszę być.

-Ej, przenieś się do UK- rzucił Paweł
-haha, jasne…już lecę…-zaśmiała się- a tak serio to nie wiem czy to ma sens

-Ma!!- powiedzieli chórem chłopcy, a Kasia się uśmiechnęla. Cos ścisnęlo ją w sercu. Nie wierzyła, że komuś takiemu może na niej zależeć. Dopiero się poznali, a ona już załapała z nimi świetny kontakt. Że też takie rzeczy się dzieją naprawdę….

- wspaniali jesteście, dzięki, pomyśle nad tym, a teraz się już zbieram naprawdę. Jeszcze chcę się z Harrym i  Zaynem pożegnać i zmykam do domku

-ale pamiętaj o nas, okej?- zapytał Lou

-jasne bracie!- rzuciła z uśmiechem i ucałowała każdego w policzek.

**

Podeszła do Asi, Stylesa i Zayna

-naprawdę już idziesz? Przecież dopiero 2 jest-zapytał Harry

-chętnie bym została, ale muszę odpocząć…

-ja też już pójdę, bo skoro mam nas dostarczyć w jednym kawałku do domu Kasi, to sen mi się przyda- zasmiał się Malik- własnie, a co cię tak Louis wyściskał?

-a co? Zazdrosny?- uśmiechnęła się cwaniacko Kasia

- o Louisa? Daj spokój- mruknął

-wiesz, współczuł mi, że muszę z tobą jechać…aleeeeeee….potem powiedział, że jesteś świetnym kierowcą- Kasia postanowiła podbudować Malika- zresztą wszyscy tak twierdzą, więc chyba nie mam się czego bać, nie?

-aaaaa, dobrych mam kumpli, hehe, nie bój nic maleńka

-dobra to Asia możesz zadzwonić po tą taksówkę, okej?- Kaśka skierowała się to przyjaciółki

-ej, a może tak spacer przed snem? Dobrze by zrobił i tobie i mi…chyba, że jesteś bardzo zmęczona to nie nalegam

-wiesz, że masz rację? Chętnie się przejdę

-no to idziemy-Zayn poszedł pożegnać się z kolegami a Kasia uściskała Harry'ego

-dzięki, że mogłam tu być. Cieszę się, że Asia ma takiego chłopaka. Bardzo. To chyba był najlepszy dzień w moim życiu-uśmiechnęła się

-no a jeszcze dużo przed tobą. Wpadnę jeszcze jutro się pożegnać

-super-uśmiechnęła się- Asia daj mi klucze od mieszkania może, co? Bo jakoś chciałabym tam jednak się dostać

-właśnie! Już…masz-podała jej klucze-ja niedługo wrócę

-spoooooooko, nie spiesz się. W sumie to nie musisz wracać, tzn możesz iść do Harry'ego-poruszyła znacząco brwiami i się zaśmiała

-ha ha ha…tośmy się pośmiaaaaali

- dobra, dobra, ja wiem swoje.-wystawiła jej język- teraz już idę, bo Zayn czeka

**

Kasia podchodziła już do drzwi, gdzie stał uśmiechnięty Zayn. Jednak nie dane jej było tak od razu dotrzeć do swojego towarzysza. Ktoś zasłonił jej oczy

-Nie tak szybko, maleńka- To był Niall

- co ty głupku robisz???

-słuchaj- puścił ją i stanął naprzeciw- podaj mi swój numer, to będziemy w kontakcie jakimś może, co ty na to?

-jasne!-ucieszyła się, ze Niall to zaproponował- daj mi swój telefon-wzięła od chłopaka jego BlackBerry i zapisała w nim swój numer-masz-podała mu-a, no i zapisz mi też swój

-okej-uśmiechnął się Niall i zrobił to, o co dziewczyna go prosiła-już. Super. Odezwij się kiedyś- uśmiechnął się do Kasi- a teraz idź już lepiej, bo Malik się już niecierpliwi-szepnął jej na ucho- chyba zazdrosny jest o ciebie

-Niaaaaaall –Kasia klepnęła go w ramię-daj spokój

-mówię ci! Trochę, go już znam, to wiem co mówię. Idź-zaśmiał się-szerokiej drogi. I przemyśl sobie to, co ci mówiliśmy o studiach

-obiecuję. Dzięki Niall, bardzo się cieszę, że mogłąm cie poznać i w ogóle was wszystkich. Jestem mega szczęśliwa

-uwierz mi, ja też się cieszę…wiesz, nie łatwo obracać się w środowisku samych piosenkarzy, troszkę meczące to-zaśmiał się- ty i Asia jesteście takie kurcze normalne i to mnie cieszy. Jesteście wyjątkowe!

-weź mnie nie zawstydzaj

-no ale taka prawda-przyłożył rękę do serca- dobra, zmykaj już-uścisnęli się mocno. Po przyjacielsku, po czym Kasia dała mu buziaka w policzek

-trzymaj się Niall

-Ty tez. I uspokój Zayna, bo już go nosi-zaśmiał się- Pa.

**


-to co? Idziemy?....Zayynn? haaaalo?

-co? Co? Coś mówiłaś?

-coś się tak zamyślił człowieku?- uśmiechnęła się ładnie

-a tak jakoś…chodźmy, bo nigdy stąd nie wyjdziemy-uśmiechnął się- Niall czaruje i czaruje tylko- otworzył jej drzwi i wyszli

-i kto to mówi, co?- zaśmiała się

-hm….mi widocznie nie idzie tak dobrze jak Niallerowi. Ja jeszcze nie zasłużyłem ani na twój numer, ani na przytulenie, ani na buziaka w policzek, ani na…

-ale przecież mnie odwieziesz i później kolacja- przerwała mu- to mało?- przystanęła i spojrzała na Malika, który również stanął i popatrzył w niebo. Odetchnął głęboko i spojrzał jej w oczy.

-przecież gdyby nie ten cały zakład, to tego by nie było…

-ale wtedy może i byłby nr telefonu, przytulenie, buziak…a tak to może być i jedno i drugie-powiedziała. Malik spojrzał na nią pytającym spojrzeniem.

-no co?- uśmiechnęła się

- byłabyś do tego skłonna?

-no w sumie to już nie wiem…-powiedziała i zaczęła iść przed siebie. Zayn nie wytrzymał i podbiegł do niej zagradzając jej drogę i łapiąc za ramiona

- dziewczyno? W co ty ze mną grasz? Jak to nie wiesz?

-no nie wiem,…po prostu

- nie baw się ze mną w ten sposób!

- Zayn, to boli-powiedziała gdy ten dalej ściskał ja za ręce.

- a to?- zapytał po czym pocałował ją mocno w usta. Poczuła jego język na swoich wargach. Jego zachłanność i namiętność. Przeszły ją dreszcze po całym ciele. Tak bardzo chciała się temu poddać. Serce mówiło TAK. Ale rozum powiedział NIE! Wyrwała się z tego szalonego pocałunku i uderzyła go w twarz z liścia

-Co ty sobie wyobrażasz?- krzyknęła wycierając usta. Zayn patrzył jej prosto w oczy z niedowierzaniem. Ale gdyby wzrok mógł zabić, to Malik już dawno byłby trupem- myślisz, że jak jesteś znanym piosenkarzem, to wszystko ci wolno??

-a ty myślisz, że skoro jestem znanym piosenkarzem, to nie mam uczuć do cholery?! Kurwa mać!- przeczesał rękoma włosy, próbując pozbierać myśli- dlaczego ludzie muszą być tak płytcy? Najlżej bawić się czyimiś uczuciami, nie? Prowokować, a potem jakby nigdy nic!

- to nie tak- chciała się bronić

- a jak?? No powiedz do cholery, jak?!

- nie krzycz tak na mnie, dobra?- w jej oczach zaszkliły się łzy, co Zayn od razu dostrzegł

-Kasia, przepraszam, nie chciałem się tak unieść. Zapomnij o tym pocałunku, to było głupie z mojej strony.. Masz rację. Pozwalam sobie na zbyt wiele… Zapomnij o tym

-nie! Wiesz o tym doskonale, że tak nie jest. Nie mam racji, tak myśląc. To ja nie myślałam o twoich uczuciach. Pieprzona egoistka ze mnie…a o pocałunku nie zapomnę. Wkurzyłeś mnie. Ale nie zapomnę.-spojrzała mu prosto w oczy, a w jego sercu zaiskrzył promyk nadziei. Dalej szli bez słowa, w głowach obojga myśli biły się ze sobą, kotłowały. Tysiące pytań nasuwało się na język. Ale żadne nie śmiało przerwać ciszy.




Doszli pod blok, ciągle w ciszy. Kasia stanęła przed drzwiami tyłem do Zayna. Ten z rękoma w kieszeni czekał na cokolwiek.

-wchodzisz , czy tak jeszcze postoimy?- zapytał z przekąsem

-Już idę, możesz wracać

-nie, nie, nie. Wchodzę z tobą. Wejdziesz do mieszkania i wtedy mogę sobie iść

-co?-odwróciła się do niego-dlaczego?

-masz być bezpiecznie dostarczona do domu. Jesteś ze mną i nic nie może ci się stać, jasne?- powiedział stanowczo.
W tym momencie Kasia poczuła jakby nie miała w brzuchu motyli, ale raczej stado bocianów…albo inaczej- F16 : ).
Wojtek nigdy tak nie postąpił. Czasem, jak gdzieś wychodzili, to odprowadzał ją, ale tylko wtedy gdy miał zostać u niej na noc. Ale jeśli tak miało nie być, to albo rozstawali się w połowie drogi, albo wracała sama, albo taksówką albo z koleżanką. No i nie chodzi o to, że bała się czy nie bała wracać sama do domu po nocy, ale jak miło było gdy ktoś się o ciebie martwi., troszczy, trzyma pieczę nad twoim bezpieczeństwem, nie chce by coś złego ci się stało.

‘Jesteś ze mną i nic ni może ci się stać’-te słowa odbijały się w jej głowie niczym echo. Uśmiechnęła się lekko do Zayna

-chodźmy-weszli do bloku i stanęli pod drzwiami mieszkania. – już możesz iść

- nie eee-uśmiechnął się cwaniacko- najpierw wejdziesz, wtedy wyjdę

-uparciuch! dzieki za spacer-uśmiechnęła się- to do jutra-pocałowała go w policzek i weszła do mieszkania. Zamknęła za sobą drzwi, przez które usłyszała

-dobranoc- Zayn stał gapiąc się w drzwi. No tak. Buziak jest? Jest! Uśmiechnął się sam do siebie i wyszedł. Kasia obserwowała go przez okno w kuchni. Szedł ulicą patrząc w niebo. UŚMIECHNIĘTY. Haahahha… wyglądał jak szczęśliwe dziecko. Środek nocy, właściwie prawie ranek, bo była już prawie 3….a tu wysoki mężczyzna idący środkiem drogi z rękami w kieszeniach, cieszący się jak małe dziecko. Czyż to nie słodkie?

**


No to jest XD
Miałam dodać już w sobotę , ale jakoś nie miałam czasu ... następny w czwartek :)

Enjoy x


wtorek, 11 września 2012

Chapter 10

Wybiegł z klubu. Nigdzie jej nie było.

-cholera jasna! Co ja zrobiłem?- Harry kopnął kosz, który stał przy drzwiach. Środek nocy, a jego dziewczyna gdzieś wybiegła. Jeśli jej się coś stanie, chłopak sobie tego nie daruje. Przeszedł kawałek wzdłuż ulicy i usłyszał płacz. Zobaczył ją. Siedziała na jakimś murku płacząc jak dziecko

- Asia kochanie, przepraszam- podbiegł do niej szybko.Kamień spadł mu z serca, że nic jej nie jest. Nic. Nic poza tym, że płacze.Płacze przez NIEGO. Przez jego cholerne rozdęte ego. Przez wymysły i jego chorą zazdrość.

- przepraszam cię, Asieńko? Wybacz mi, proszę.- złapał ją za ramiona

- zostaw mnie!- krzyknęła próbując się wyrwać.

-nie, nie zostawię cię!

-idż stąd- strąciła jego ręce- nie ufasz mi! Nie ufasz…-spojrzała w jego oczy, co bardzo go zabolało. Jej spojrzenie przepełnione było rozgoryczeniem i smutkiem. Oczy pełne łez, w których odbijała się teraz jego postać.- zostaw mnie! Nie chce cię już widzieć!

-nie mów tak, słyszysz?- spojrzał w nią swoimi przestraszonymi oczami. z tego wszystkiego jego oczy zaszkliły się łzami. Asia przewróciła teatralnie oczami po czym wbiła w Harry'ego swój wzrok.

-na czym ty chcesz budować związek?- Harry spuścił głowę w dół- odpowiedz mi do cholery! Nigdy, ale to nigdy bym cię nie zdradziłą! rozumiesz?? mam swoje zasady, których przestrzegam i do cholery nie przyszłoby mi do głowy, żeby cię zranić! czy to do ciebie nie dociera?- nie mogła już dłużej zgrywać twardej i wybuchła niepohamowanym płaczem, a Harry ją przytulił

-przepraszam, jestem skończonym idiotą. największym kretynem na świecie, zrozum. tak cię kocham. Przecież nie zostawisz mnie samemu sobie...Asiu... ja cie tak kocham i jestem tak potwornie zazdrosny, że straciłem panowanie nad sobą. muszę nauczyć sie żyć z miłością, z tym, że przecież nie jesteś moją

własnością. ale gdyby ktoś mi cię odebrał, chyba bym go zabił. wierzysz mi? jeszcze nigdy, ale to nigdy nikogo tak nie kochałem. jesteś najwspanialsza na świecie. spójrz na mnie- wziął jej twarz w dłonie- jesteś moim słońcem i dodajesz mi energii. gramy koncert i myślę o tym, jak pewnie sie cieszysz , przypominam sobie twój uśmiech, twoje oczy, które zobaczyłem już na pierwszym naszym spotkaniu. I właśnie wtedy chce mi się śpiewać! wiem, że teraz nie śpiewam już tylko dla siebie, dla zespołu, fanów, ale dla ciebie! nie mogę cie stracić, bo jesteś dla mnie wszystkim. całym moim światem. mając ciebie doceniłem i zobaczyłem dopiero teraz, co traciłem gdy cię nie znałem...

-Harry, może to się za szybko potoczyło?- przerwała mu

-ale co? spytał zdezorientowany

-nasz związek, ty, ja...

-no coś ty! nigdy chyba nie byłem niczego tak pewny, jak tego, że chcę być z tobą. kocham cię. słyszysz? kocham! i przepraszam. Wybacz mi wszystko, jestem kretynem, debilem, popapranym idiotą...

-przestań. masz racje. czasami jesteś. ale takiego cię kocham. Jesteś narwany, najpierw robisz, później myślisz. ale zrozum jedno. chłopaki to chłopaki, przyjaciele, znajomi, których potrzebuję. potrzebuję czasem pogadać z kimś obiektywnym, a i oni czasem tego potrzebują, oczekują rady dziewczyny. to co innego niż rada od kumpla. uwierz. Są jak starsi bracia. i to twoi przyjaciele. Nigdy nie zaszkodziliby twojemu związkowi

-wiem- Harry spuścił głowę- przepraszam, teraz widzę błąd, tak mi głupio...

Cisza.

-mogę cię chociaż pocałować?-spojrzał na nią spod czoła

-no nie wiem...-odpowiedziała sucho

-rozumiem-pokiwał głową patrząc w ziemię

-Hazza? no co ty się głupio pytasz?-uśmiechnęła sie, chociaż miała jeszcze wilgotne od łez oczy

-czyli się nie gniewasz?-ucieszył sie-mogę?

Asia sama pocałowała Harry, bo z jego zapłonem czekali by tu do rana. po chwili oderwała się jednak od niego.

-ale nie powiedziałam, że się nie gniewam. przestanę się gniewać jak przeprosisz chłopaków za tą scenę

-no ale...-zaczął Styles-...no dobrze. dla ciebie wszystko

-i bez takich wygłupów więcej, ok?

-okej

-wracajmy już, bo nas ominie taniec Kaśki i Malika

-chodźmy, chodźmy...swoją drogą to ciekawe co z tego wszystkiego wyjdzie-zaśmiał się Harryz, któremu było już lżej na sercu

-jak to co? Zayn odwiezie ją do domu- uśmiechnęła się dziewczyna


-oj, kochany, ty to jesteś agent dobry. a swoją drogą, to Zayn chyba polubił naszą Kasię- Asia poruszyła znacząco brwiami

-powiem ci więcej. zanim przyszłyście, to powiedział mi, że poznał Kasie po występie o zaciekawiła go, bo jest taka ...hmmm.....inna. jak on to ujął mądrze

-no, no, no...proszę proszę. zobaczymy co z tego będzie.

**

Weszli do klubu, a tam na parkiecie była tylko jedna para. Kasia i Zayn. Jak on ją prowadził!? kręcił, obracał, pochylał. szok! coś jak Andy, ale tu się czuło chemię, ciągłe zetknięcia spojrzeń, które jakby strzelały płomieniami. co jak co, ale jak się tak na nich patrzyło, to aż ciarki przechodziły po całym ciele. wszyscy stali zafascynowani tym pokazem, chłopaki stali uśmiechnięci i ucieszeni, że ich kumpel wygra zakład, bo to co prezentował i wyprawiał z Kasią przechodziło ich najśmielsze oczekiwania. Tak bardzo do siebie pasowali w tańcu, jakby znali się od lat i ćwiczyli ze sobą układ.

- z wami już okej?- zapytał w między czasie Andy patrząc podejrzliwie na Hazze

-tak- uśmiechnęła się lekko Asia- Harry? coś chciałeś powiedzieć, czy mi się wydawało?

-no, tego...sorry za tą scenę Andy. i dzięki za przemówienie mi do rozsądku.

- nie ma za co brachu. Ale żeby mi to było ostatni raz. - zaśmiał się

-właśnie! zrozumiałeś?- wtrącił się Luke

- wiecie jak ja się cieszę, że was mam?- powiedział Harry, a Luke i Andy rzucili się na niego, ściskając go- eeej! zboki!
od przytulania to ja mam dziewczyne, a nie was. Fe!- Asia wybuchła na to śmiechem.

-te, a ja nie wiedziałem, że Zayn to taki fifarafa, koko dżambo, rumba samba-powiedział Andy zabawnie unosząc brew, a reszta głośno sie zaśmiała.

-dobry tekst An, PJONA!- powiedział Luke przybijając piątkę koledze- no ale fakt, wywijają nieźle.

                                                                 Kasia :

Cholera, jak on dobrze tańczy! Tego się nie spodziewałam... No i będę musiała wracać z nim do domu.Kurde, to jego czekoladowe spojrzenie, aż mnie elektryzuje, ale jest takie cieplutkie...te brązowe oczy, ten uśmiech. KAŚKA! Głupia jesteś, przestań tak myśleć. Daj spokój, przecież to twój kolega-  różne myśli zaprzątały jej głowę, ale to, że z Zaynem tańczyło jej się wprost bosko chyba najbardziej ją zaskoczyło. Muzyka się skończyła. Stali chwilę wsłuchując się w swoje oddechy. rozległy się brawa i gwizdy chłopaków. No tak. Byli sami na parkiecie. Że też tego wcześniej nie zauważyła. Zayn przybliżył swoją głowę do niej pochylając się, bo Kasia jest od niego 'troszkę' niższa. Przyłożył swoje czoło do jej i zapytał lekko zdyszany

-to o której mam być po ciebie?

Kasia spuściła wzrok na podłogę. Było nagle tak cicho.

-no chyba nie powiesz mi, że źle tańczyłem?-kontynuował Malik

-no właśnie tańczyłeś dobrze

-jak?-zapytał jakby niedosłyszał

- dobrze, bardzo dobrze- powtórzyła dziewczyna. Zayn uśmiechnął się. Ten jego zawadiacki uśmiech działał na nią rozbrajająco. Złapał jej twarz w obie dłonie, dziewczyna aż drgnęła.

-ej, nie bój się, przecież nic nie chciałem zrobić. Spokojnie Kasia, chciałem tylko zapytać o której mam być pod blokiem Asi bo w końcu mi nie odpowiedziałaś. Chyba wolisz jechać samochodem, niż pociągiem?- uśmiechnął się do niej lekko

-to bądź po 16, skoro mamy jeszcze zjeść tą kolację. Droga trwa coś ponad 2godziny, więc chyba tak będzie okej

- okej, będę na pewno- znowu posłał jej ten swój słodki uśmiech i pocałował dziewczynę w policzek, zatrzymując twarz przy jej twarzy tak, ze poczuła dobrze jego perfumy.-dzięki za taniec-szepnął i uśmiechnął się, po czym poszedł do chłopaków. Kaśka stała jak zaczarowana. Asia szybko to zobaczyła i musiała przyznać, że jeszcze takiej jej chyba nie widziała. nawet gdy ta była z Wojtkiem.Rozgadana i bezpośrednia Katarzyna nagle stała się cicha i pokorniutka jak baranek. Asia odesłała Harolda do chłopaków i poszła do przyjaciółki. Staneła z nią face to face.

-co jest?- zagadała ze śmiechem

-a, nic, nic...widziałaś to?

- co? a, tego buziaka tak?

-noooooo

-ee...zwykły buziak w policzek, ot co- Asia postanowiła podpuścić trochę koleżankę. Kasia spojrzała na nią z niedowierzaniem w oczach- no żartuje głupolu- zaśmiała się Aśka widząc szok w oczach kumpeli-ktoś tu komuś wpadł w oko i wzajemnie...skorzystaj z tego kochana.

-ale wiesz, że boje się znowu zaangażować...

-no to póki co przyjaźń, a jak będzie dalej, to czas pokaże-poklepała przyjaciółkę lekko po ramieniu w geście dodania otuchy- a Malikowi to chyba się podobasz

-skąd wiesz?- komicznie to wyglądało, gdy Kasia wlepiła w nią swoje niebieskie oczy

-Harry-odparła smiejąc się Asia.

-A to plotkarz!-obie wybuchnęły śmiechem- pewnie teraz też o nas plotkują

- na pewno!, przecież oni gorzej niż baby! ale to tak nie przejdzie. chodź! idziemy do nich

-ale...ja wstydzę...

-czego???- Asia wybałuszyła oczy

-no chłopaków...bo oni będą teraz tak na mnie dziwnie patrzeć...

-przestan- Asia nie wierzyła w to co słyszy- ty się kogokolwiek wstydzisz i krępujesz? Nie wierze! hahaha, to cię DJ Malik zaczarował...

-ehe...To nie do wiary- to czary mary... Asia, to nie jest zabawne. a zresztą, co ja się będę ich bać czy coś, chłopaki jak wszyscy inni

-właśnie! na to czekałam! uszy do góry, uśmiech na twarz i idziemy

 -kocham cię- wyszeptała prawie bezdźwięcznie Kasia do Asi. Ta usmiechnęlą się do niej, wzięła za rękę i poszły.

**

Krótki , ale jest . Nie pozwoliłam wam długo czekać , ale wiecie - nauka , szkoła , internet xd , drugi blog , siatkówka . nie mam po prostu czasu .

Nie wiem kiedy następny :)
Na pewno w tym tygodniu :D

Enjoy x