sobota, 17 listopada 2012

Podsumowanie/ informacje o nowym opowiadaniu.

Hej ! :)

Zaczynamy podsumowanie :

Blog powstał 22.08.2012r. Wtedy to Jolka siedziała sobie przed telewizorem. Pomyślała, że to nie ma sensu i sobie posprząta. Sprzątała, sprzątała i doszukała się zeszytu, który skończyła prowadzić w marcu. Otworzyła go i wszystkie wspomnienia wróciły. W tym zeszycie pisała opowiadanie. Postanowiła, że koniec z marnowaniem papieru ( jestę ekologicznę XD) i czas zaśmiecać internet !
Tak właśnie powstał blog. Opowiadanie miałam napisane do 15rozdziału , dalej mi nie szło. Następne 18 rozdziałów napisałam szybciej niż się spodziewałam.
Po szkole siadałam do komputera/laptopa i pisałam. Nie raz nie odrobiłam przez to lekcji, no ale mniejsza o to XD


33 rozdziały
658 komentarzy
8 obserwatorów
16 390 wyświetleń łącznie


_____________________________________________

Adres nowego bloga - Klik


Bohaterowie pojawią się jutro.

Będzie dość krótki myślę , że ok 25-30 rozdziałów.


Tyle :D

Love ya all <3

środa, 14 listopada 2012

~Epilog

Trzy miesiące później

Podróż pociągiem dłużyła mi się niemiłosiernie. Słuchawki w uszach, dźwięki ukochanych piosenek i kolorowe czasopisma nie skracały jakoś mojej podróży do Londynu. W końcu jednak dotarłam na miejsce. Pierwszy raz odważyłam się pojechać tam sama do…Harryego. Zapraszał mnie wiele razy, jednak mimo trochę zadziwiającej mnie zgody rodziców, ja sama nie mogłam się przełamać. Teraz jednak stwierdziłam, że raz się żyje. Co jak co, ale po tym feralnym wydarzeniu na hali, kontakt z Harrym wcale się nie urwał, a nawet się wzmocnił. Żyć nie umierać? Nie do końca… Harry to Harry, a ja to ja. To świetny chłopak, to wiem na pewno, ale jak to się potoczy? Dzierżąc w dłoni uchwyt mojej czarnej walizki wysiadłam z pociągu. Poczekałam, aż tłum nieokiełznanych pasażerów się ulotni i ogarnęłam wzrokiem cały peron. Zabawne wręcz uczucie, zalewającego moje serce ciepła na widok wyszczerzonego wysokiego chłopaka w aviatorkach i bejsbolówce, z rękoma w kieszeniach zmierzającego w moją stronę dodało mi otuchy.
 - Myślisz, że okulary i czapeczka sprawią, że nikt cię nie pozna?- zapytałam ze szczerym uśmiechem, kiedy Harry podszedł do mnie. Zdjął okulary i uśmiechnięty od ucha do ucha patrzył na mnie bez słowa. Pokręcił głową, jakby niedowierzając, że mnie widzi i wziął w swoje ogromne ramiona, przytulając do siebie.
- Ważne, że ty mnie poznałaś- szepnął. Staliśmy tak krótką chwilę, co pozwoliło mi na poczucie jego przyjemnego zapachu.
- Jak podróż?- spytał chwytając za moją walizkę. Wzruszyłam ramionami.
- Dupy nie urwało- powiedziałam poważnie.
 - Pokaż, lepiej sprawdzę- rzucił poważnie i już chciał spoglądać na mój kuperek, jednak szybciej klepnęłam go w ramię, po czym oboje parsknęliśmy śmiechem. Opuściliśmy dworzec, kierując się do samochodu Loczka.

**

Minęły trzy miesiące, minął i rok…

Już od kilku dni męczyły mnie poranne mdłości. Wiedziałam, że to wraz ze spóźniającym się okresem może znaczyć tylko jedno. Jeszcze przed wylotem do Londynu kupiłam test ciążowy, jednak nie zrobiłam go, gdyż strach przed tym, że moje przypuszczenia się potwierdzą, paraliżował mnie. Teraz jednak wiedziałam, że muszę się upewnić. Stres, stres i jeszcze raz stres. Wynik pozytywny, oto ja przyszła ciężarówka. Spojrzałam na przeciągającego się na łóżku Hazzę, nie wiedziałam jak i kiedy mu o tym powiedzieć. Nie chciałam z tym zwlekać, bo znając siebie, jeśli nie powiem teraz, to szybko tego nie zrobię. Uśmiechnął się przez sen, a ja westchnęłam głośno. Harry męczył się wieczorem z zaśnięciem, bardzo stresował się dzisiejszym rozdaniem nagród EMA i występem. Jego marzenie w końcu miało szansę się spełnić. Uniósł powiekę lewego oka i spojrzał na mnie opartą o drzwi łazienki.

- Co jest?- spytał zachrypniętym głosem.

- Jestem w ciąży- powiedziałam to tak po prostu, czekając na jego reakcje.
- Fantastycznie- mlasnął zamykając oczy i szczelniej okrył się kołdrą. Patrzyłam jak wygodnie się układa na boku i tylko czekałam, kiedy dotrą do niego moje słowa. Zbyt długo nie czekałam. Otworzył szeroko oczy, uniósł głowę i odwrócił się w moją stronę.
- Mówiłaś coś?- spytał szybko.

- Jestem w ciąży- powtórzyłam.

- Żartujesz? Chcesz mnie obudzić?

- Gdybym chciała cię obudzić, już byś miał na sobie kubek lodowatej wody- westchnęłam nie zmieniając pozycji.

- Asia?

- Harry?- przewróciłam oczami. Styles zerwał się na równe nogi i w mig znalazł się przy mnie.

- Jesteś w ciąży?- oczy wielkości kurzych jaj totalnie mnie rozbroiły.

- Chcesz, żebym powtórzyła to trzeci raz?- spytałam zrezygnowana- Tak, jestem w…-nie dokończyłam wypowiedzi, gdyż Hazza zamknął mi usta namiętnym pocałunkiem. Oderwałam się od niego i spojrzałam zaskoczona na rozanieloną twarz.

- Czy to co powiedziałam do ciebie dotarło?- unosząc brew patrzyłam na uniesioną ku… sufitowi twarz Harolda.

- Tak! Tak, tak, tak!- ujął moją twarz- Kocham cię! Kocham, słyszysz??- pocałował mnie znowu-ale…
- Ale? –zapytałam niepewnie.
- Nic…- odsunął się ode mnie, odwrócił twarz do okna i zamyślił się. Zaraz jednak spojrzał ponownie na mnie i szepnął ujmując moje dłonie- Nie martw się o nic, kocham cię.

*

Nie wierzyłam w to, co widziałam. Łzy leciały mi z oczu jedna za drugą, a serce chyba stanęło w bezruchu. Jakby w zwolnionym tempie migały mi przed oczyma twarze rozwrzeszczanych i śmiejących się chłopaków, w których oczach również dostrzegałam słone krople. Wiedziałam, że dadzą z siebie wszystko, ale po prostu obawa przed niepowodzeniem hamowała te myśli w mojej głowie. Teraz kiedy po wspaniałym koncercie chłopcy odebrali nagrodę. Wygrali ! Tak cudowny moment przerwali organizatorzy, którzy ogłosili, że za pół godziny odbędzie się ceremonia wręczenia nagród. Za chwilę do bandy, za którą stałam, podbiegł Harry i pocałował mnie soczyście. Chyba pierwszy raz w życiu w oczach zarówno moich, jak i jego widniały łzy radości. Kątem oka dostrzegałam migające flesze aparatów, a za chwile ktoś, a dokładniej Louis, oderwał ode mnie Harryego i pociągnął go na scenę.

*

Ten fantastyczny widok, jaki miałam przed sobą sprawiał, że cała się trzęsłam. Moje serce z radości jakby rozrywało się na drobne kawałki, a słone łzy spływały po policzkach. Nie byłam w stanie opanować emocji, jak i wielu fanów. W oczach dziennikarzy  również widziałam mieniące się kropelki.
 - And Winner is…..ONE DIRECTION!!! – rozległo się po całej hali przyprawiając mnie o dreszcze. Brawa, krzyki, nagroda, radość i łzy. To najpiękniejsze chwile w moim życiu. Nie przewidywałam jednak, że czeka mnie coś jeszcze. W pewnym momencie w całej hali zrobiło się ciemno. Za sekundę rozjaśniały jednak drobne światła reflektorów, które skierowane były na zespół. Na twarzach chłopaków widniały ogromne uśmiechy, a niemal każdy już pomacał statuetkę. Z podium zszedł Niall i zaczął kierować się pomiędzy dziennikarzy. Na hali rozległ się w pewnej chwili głos… Paul.
 - Drodzy państwo!- powiedział radośnie- Dla zespołu to wielka, niezapomniana chwila. Po dwóch latach ciężkiej pracy zdobyliśmy nagrodę. Ale nie chcemy by to był koniec atrakcji na dziś. Wszyscy wiemy, że „To możliwość spełniania marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące”. Dziś spełniło się marzenie zarówno chłopaków jak i fanów. Chcemy jednak, by mogło się spełnić marzenie jeszcze jednej osoby, a może nawet i dwóch. Dlatego teraz chcę oddać głos Harryemu Stylesowi. Harry, zapraszam- Paul zwrócił się do Loczka, na którego zbiegły się wszystkie reflektory. Patrzyłam zdumiona, nie wiedząc co ten wariat chce znowu zrobić. Przychodziło mi do głowy tylko słynne już jego „Iiiiii jak się bawicieeeee?”. Patrzyłam, jak wszyscy  klepią go po plecach, a on schodzi z podium na środek. Nagle jakieś światło mocno zaświeciło mi w oczy. Teraz to ja i Harry byliśmy oświetleni przez reflektory, co cholernie mnie wystraszyło. Poczułam, jak ktoś klepie mnie po ramieniu.
 - Mogę cie prosić?- zobaczyłam obok siebie uśmiechniętego Nialla z wysuniętą ku mnie dłonią, jakby prosił mnie do tańca
 - Horan, co jest?- zapytałam cicho, czując na sobie wzrok wszystkich ludzi.
 - No chodź- pociągnął mnie za sobą. Podeszliśmy tak do stojącego na środku hali Stylesa, a obok niego Paula. Zagubionym wzrokiem wpatrywałam się w Harryego, który wyglądał na lekko zestresowanego. W pewnym momencie ten wariat uklęknął przede mną, wręczając mi statuetkę. Przyłożyłam dłonie do szeroko otwartych ust, a w oczach poczułam kolejny raz tego wieczoru zbierające się łzy.
 - Asiu- powiedział do mikrofonu, który przystawił mu Paul- Wiesz, że cię kocham?- spytał, a ja tylko oniemiała kiwałam głową.
- Wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza na świecie. Jesteście najważniejsi- poprawił się i spojrzał na mój brzuch, a ze strony chłopaków rozległy się gwizdy- To najszczęśliwszy dzień w moim życiu. A właściwie będzie taki, jeżeli zgodzisz się zostać moją żoną- spojrzał na mnie pytająco. Cisza wokół była przerażająca. Ciarki przechodziły po moim ciele, jak czołg po mrowisku.
 - Zgódź się Aśka!- usłyszałam wesoły głos Lou i idący za tym śmiech chłopaków.
 - Wyjdziesz za mnie?- zapytał Harry. Patrzyliśmy sobie w oczy tak, jak za pierwszym razem, kiedy wyznaliśmy sobie miłość. Nie mając wyboru, a właściwie będąc przekonana swojego zdania kiwnęłam głową i dodałam słyszalne:
 - Nawet zaraz- na co na hali rozległy się straszne wrzaski, piski i brawa. Światło nagle się zapaliło, a Harry wstał z kolan i powiedział:
 - Nie byłem na to przygotowany, ale jestem pewny w stu procentach, że tego chcę. Dlatego póki co, zamiast pierścionka masz to- i wręczył mi w rękę statuetkę, a potem wziął w ramiona i namiętnie pocałował.
***

______________________________________

Mam nadzieję, że to opowiadanie i jego koniec Was nie zawiodło, bo bardzo się starałam i to właśnie dla Was. Teraz również chciałabym podziękować WAM WSZYSTKIM za taką dawkę komentarzy, miłych słów, jaką dostawałam pod każdym z rozdziałów! To szalenie miłe, kiedy ktoś postanawia podzielić się swoimi przemyśleniami ze mną .Wielokrotnie dawałyście mi niezłego kopa, żeby zebrać się do pisania, motywację i wenę, za co wielkie dzięki! Bez Was tego opowiadania by nie było do tego momentu, co mówię z pełną świadomością.


Nie chcę Was już zanudzać, ale zostawiam tu swoją ostatnią prośbę:
Jeśli czytałyście to opowiadanie, a nigdy nie komentowałyście- ZOSTAWCIE PO SOBIE ŚLAD W KOMENTARZU!:)
A te, które zawsze komentowały, mam nadzieję, że i tym razem mnie nie zawiodą ;))
Liczę na Was! ;) To moja ostatnia prośba. Dodam jeszcze notkę podsumowywującą , no ale XDD

Enjoy x



poniedziałek, 12 listopada 2012

Chapter 32 cz. II ~ It was a dream.

Uchyliłam lekko powieki, lecz szybko znowu opadły. Ból z tyłu głowy był nie do opisania. Syknęłam z bólu i usłyszałam, jak ktoś podrywa się z krzesła.

- Asia, Asia, ty żyjesz! Jezu, jak ja się bałam- usłyszałam głos Kasi, poczułam jej dotyk na mojej dłoni i znowu spróbowałam otworzyć oczy.

- Kaśka- powiedziałam cicho- Gdzie...gdzie...

- Nic nie mów, idę po lekarza!- wybiegła z sali. Spojrzałam na swoje ręce, w których miałam założone kilka wenflonów, słyszałam pikanie jakiegoś urządzenia, podniosłam lekko wzrok, a na szafce obok ujrzałam bukiet żółto-czerwonych tulipanów. Nagle w sali pojawił się wysoki mężczyzna w okularach, przy nim dwie pielęgniarki, a za nimi Kasia.

- Twoi rodzice już jadą z hotelu- rzuciła szybko.

- Wróciła pani do nas- lekarz spojrzał na mniez troską, zaraz przeniósł wzrok na wszelkie urządzenia- Siostro, proszę podać jeszcze glukozę pacjentce- wydał polecenie. Wyjął z kieszeni fartucha małą latarkę i poświecił mi w oczy.

- Coś panią boli? Jak głowa?- zapytał niskim głosem.

- Boli- powiedziałam tylko tyle.

- Siostro, 400mg ibuprofenu dożylnie- powiedział do drugiej pielęgniarki i zaraz poczułam, jak ta wprowadza płyn przez wenflon.

- Miała pani dużo szczęścia- rzucił lekarz i osłuchał mnie- W sumie mogliśmy panią przetransportować do Polski, ale co by to dało? Ważne, że doszła pani do siebie. Co nie znaczy, że dzisiaj pobiegnie pani do domu- uśmiechnął się ciepło, a ja słuchałam go, niczego tak naprawdę nie rozumiejąc- Musi pani zostać u nas jeszcze kilka dni, prawie dwa tygodnie w śpiączce to nie żarty. Zrobimy wszelkie badania, zakrwienie ustąpiło, więc powinno być dobrze, ale następnym razem, proszę uważać- dodał- Teraz proszę odpocząć, wrócę później- dotknął mojego czoła i wyszedł z sali, a za chwilę opuściły ją też pielęgniarki. Kasia podeszła do drzwi i je zamknęła.

- Jezu, nigdy więcej, rozumiesz? Nigdy więcej nie rób mi takiego stracha! Więcej na żaden koncert nie idziemy!!- usiadła przy łóżku. W jej głosie słychać było stanowczość. Niczego nie rozumiałam. Jaki koncert?

- Co?- zapytałam krzywiąc się z bólu.

- Nawet nie dyskutuj. Przez tą głupii zespół ledwo uszłaś z życiem.

- Ale o czym ty mówisz? Przecież dostałam piłką palantową od kolegi Kordiana- rzuciłam- I gdzie Luke, gdzie Harry?- spytałam cicho zaniepokojona. Kasia chyba nie do końca wiedziała o co mi chodzi.

- Jakiego Kordiana? Luke, Harry? A kto to? O czym ty mówisz?- zmarszczyła brwi- Przecież byłyśmy tutaj na koncercie i ktoś cię popchnął i uderzyłaś głową o barierkę, a potem jak upadłaś, to o podłogę.

- Co?- czułam się jakby ktoś wyrwał mnie z rzeczywistości i postawił w innym świecie- To gdzie ja jestem?

- To ty nic nie pamiętasz? Jesteśmy teraz w Londynie, już drugi tydzień. Twoi rodzice chcieli, żeby przetransportowano cię do Polski, ale lekarze się nie zgodzili.

- Ale co my tu...

- Koncert One Direction. Mówi ci to coś?

- Jak było?

- Jezu, Aśka! Ledwo żyjesz i pytasz o koncert?!- Kasia patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Zaraz jednak dodała ciszej- Było świetnie- uśmiechnęła się lekko. Dopiero teraz zaczęło do mnie dochodzić, że to wszystko to był chyba tylko sen. Wolałam się jednak upewnić.

- Kasia, a jak ty się czujesz? Jak Zayn?- to pytanie upewniło mnie. Kasia patrzyła na mnie jak na kosmite.

- Zapomnij- dodałam szybko. No tak, takie rzeczy się przecież nie dzieją. Drzwi sali otworzyły się, a do środka wpadli rodzice.

- Dziecko, wróciłaś- oczy mojej mamy były już pełne łez, tata też nie krył radości- Tak się baliśmy! Ja nie wiem, jak my podziękujemy temu chłopakowi- mama otarła łzy. Teraz już kompletnie niczego nie rozumiałam.

- O czym mówisz?- zapytałam cicho.

- Janek, zadzwoń do niego, niech się chłopak nie martwi- mama rzuciła do taty, a ten wyszedł z sali- Kasia mówiła, że ten chłopak jeden, jak upadłaś, od razu zawiózł cię do szpitala. Podobno potem miał jakieś problemy, bo wyszedł po koncercie, nie poczekał- mama otarła łzy- Gdybym wiedziała, że na takim koncercie coś takiego może się stać, nigdy bym ci nie pozwoliła tam jechać. Teraz studia przed tobą, całe życie, a przez tą głupii zespół mogłaś wszystko stracić- dodała.

- Jaki chłopak?- zapytałam tylko.

- Harry. Harry Styles chyba- przymknęłam powieki słysząc jego nazwisko- W sumie to i lekarz zespołu też z nim przyjechał, powiedział, że tak będzie szybciej niż czekać na karetkę- Kasia dodała ciszej.

- Przychodził tu codziennie- słowa mojej mamy otworzyły mi wręcz oczy. Pomyśleć, że tyle z nim przeżyłam, a to był tylko sen. A teraz...właśnie, teraz ten człowiek uratował mi życie.

- Chce zostać sama. Muszę odpocząć- powiedziałam cicho. Mama i Kasia wyszły. Dopiero teraz zauważyłam, że na parapecie stoi kilka takich samych bukietów, jak ten na stoliku przy łóżku. Przymknęłam powieki. Musiałam poukładać sobie wszystko w głowie. Odróżnić prawdę od fikcji. Usłyszałam ciche pukanie. Otworzyłam oczy, drzwi się uchyliły i zobaczyłam w nich mojego wybawcę. Serce biło mi jak szalone, z jednej strony na myśl, co działo się w moim śnie, a z drugiej, z kim tak naprawdę mam do czynienia.

- Żyjesz- powiedział z ulgą. Przymknął drzwi i podszedł do łóżka, chciałam się podnieść, ale ból głowy skutecznie mi to uniemożliwił.

- Nie ruszaj się- Styles dotknął mojego ramienia, poprawił najpierw poduszkę, później kołdrę. Podniósł z niej bukiet, który przed chwilą na niej położył.

- Przyniosłem kwiaty- uśmiechnął się wzruszając ramionami, rozejrzał się wkoło po wszystkich żółto-czerwonych bukietach tulipanów i spuścił z uśmiechem wzrok- Nie chciałem, żeby było tu tak smutno- wzruszył znowu ramionami i położył kwiaty przy moich rękach.

- Dziękuję- dopiero doszłam do słowa, uśmiechnęłam się nie patrząc na chłopaka- Są piękne- dotknęłam jednego z kielichów kwiatów- Usiądź- wskazałam wzrokiem krzesło. Harold usiadł na nim i patrzył na mnie uważnie. Przez chwilę panowała cisza, którą za chwilę przerwał.

- Jak się czujesz?- zapytał szczerze zmartwiony.

- Głowa boli- westchnęłam- I nie wiele pamiętam z tamtego dnia- dodałam przymykając oczy.

- Ważne, że się obudziłaś- dotknął mojej dłoni, lecz za chwilę szybko ją zabrał.

- Muszę ci podziękować. Podobno gdyby nie Ty, to byłoby źle- przymknęłam oczy.

- Nie myśl o tym. Ważne, że teraz jest dobrze- powiedział spokojnie- Zrobiłem to, co uważałem za słuszne.

- Miałeś przeze mnie problemy- bardziej stwierdziłam niż spytałam.

- Przestań, są rzeczy ważne i ważniejsze- uśmiechnął się delikatnie. Odwróciłam wzrok, w moich oczach zebrały się łzy. Uświadomiłam sobie, ile miałam szczęścia, teraz mogłoby mnie tu nie być.

- Wszystko w porządku?- Harry uniósł się na krześle- Asia?

- Znasz moje imię- znowu bardziej stwierdziłam, aniżeli zapytałam. Chłopak odpowiedział uśmiechem.

- Trudno, żebym go nie znał, skoro jestem tu codzie...- urwał jakby zawstydzony, spuścił wzrok na swoje ręce, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.

- Rozumiem- dodałam cicho.

- Właśnie, wiesz co, nie chce się narzucać, czy coś, ale kilku chłopaków pytało jak się czujesz i w ogóle. W sumie Louis i Niall raz tu ze mną byli, no ale tak reszta pytała, czy jak już dojdziesz do sił, to czy będą mogli cię odwiedzić?- spojrzał na mnie wyczekując odpowiedzi. Byłam wręcz zszokowana, co pewnie dało się odczytać z mojej twarzy.

- Tak...tak- uśmiechnęłam się- Byłoby mi miło. Bardzo- dodałam.

- To super. Wiesz, wszyscy się martwimy, w końcu to stało się na naszym koncercie. A, no i prezes rozmawiał już z Twoimi rodzicami co do odszkodowania, ale jakbyś czegokolwiek potrzebowała, jakbym mógł jakoś pomóc ja, albo któryś z chłopaków, po prostu powiedz- Styles spojrzał na mnie. Jak możliwe, żebym znała to spojrzenie z mojego snu. Tak jednak było.

- Dobrze- powiedziałam cicho.

- Mogę zapisać swój numer na twoim telefonie?- zapytał jakby zakłopotany. Skinęłam głową, a on sięgnął na szafkę po telefon i wbił na nim ciąg dziewięciu cyfr.

- Zapisałem po prostu Harry Styles- wzruszył ramionami- Jak coś, to dzwoń.

- Dobrze- zgodziłam się, nie wierząc do końca w to, co się dzieje. To przerastało moje wyobrażenia.

- Jesteś zmęczona? Ja już pójdę, odpocznij. Jutro po nagraniu wywiadu też przyjdę, jeśli pozwolisz.

- Muszę chyba się przespać. Takie paradoksalne, ale po takim czasie snu, chce mi się spać.

- Rozumiem- uśmiechnął się pocieszająco.

- Jeśli chodzi o jutro, to nie chce marnować twojego czasu...

- Nawet tak nie mów. Poza tym już się przyzwyczaiłem, że tu przychodzę. Nie masz więc wyjścia- uśmiechnął się radośnie i wstał z krzesła. Poprawił jeszcze raz moją kołdrę, przez co poczułam się jak dziecko.

- Dziękuję za wszystko- powiedziałam patrząc w jego oczy. Ten jednak tylko lekko się uśmiechnął i zanim wyszedł, rzucił jeszcze:

- Zdrowiej szybko. Do jutra- i opuścił salę. Zostałam sama ze swoimi myślami, wspomnieniami ze snu i teraźniejszością, która zaskakuje mnie na każdym kroku.

__________________________________

Wiem, zabijecie mnie XD

Obrót spraw was zaskoczył , domyślam się XD

Jeszcze rozdział i koniec :)

Zrobię jeszcze podsumowanie i podam adres nowego bloga :)

btw powodzenia dla klas III na próbnych egzaminach ! :)

Enjoy x

sobota, 10 listopada 2012

Chapter 32 cz. 1 ~ ' It was a dream' .

 Gdy tylko Asia, Luke i Harry weszli do domu za babcią Asi, do ich nozdrzy dobiegł przyjemny zapach domowego, pysznego obiadu. Chłopakom aż oczy zaświeciły się, gdy zobaczyli stół zastawiony różnymi, smakowicie wyglądającymi potrawami.

- Babciu, to wszystko dla nas?- Asia z rozbawieniem patrzyła na seniorkę rodu- Przecież nas jest tylko troje, a nie dziesięcioro, nie damy rady tego zjeść.

- Damy, damy, no nie Hazz?- usłyszała zafascynowany widokiem pysznych potraw głos Brooksa, co bardzo ją rozśmieszyło.

- Ależ oczywiście, przecież nie może się nic zmarnować- rzucił chłopak, siadając do stołu obok Luke'a.

- Widzisz wnusiu, nic ty się nie przejmuj, przynajmniej chłopaczki sobie pojedzą- babcia poklepała dziewczynę po ramieniu, ucieszona z tego, że chłopakom tak wszystko smakuje. Asia usiadła przy stole i z rozbawieniem patrzyła na Hazze i Lukea. Nie to, żeby wyglądali jak wygłodniałe dzieci, jakby ktoś chował przed nimi jedzenie, nie, wcale. Pałaszowali wszystko, nie odzywając się przy tym ani słowem.

*Następnego dnia*

Ciepłe promienie słońca zostawiały na twarzy brunetki kolejne wakacyjne pamiątki, jak co roku na jej nosie pojawiały się urocze piegi. Siedząc na dużej huśtawce, pomiędzy Harrym i Lukem, mając rękę tego pierwszego na swoim kolanie i łokieć tego drugiego przy swoim brzuchu rozmyślała nad planem dzisiejszego dnia.

- A może po prostu spacer?- zaproponował Styles nie otwierając oczu. Siedział z twarzą wystawioną do słońca i delektował się czystym powietrzem.

- No, poszukajmy tych krów w końcu- rzucił Lu i gramoląc się okrutnie, zeskoczył z huśtawki by sięgnąć po stojący na stoliku zimny napój.

- Boże, Luke, ile razy ci mówić, że tu chyba nikt nie ma krowy- zaśmiała się dziewczyna.

- Też mi wieś, od siedmiu boleści- zniesmaczony usiadł znowu na swoim miejscu, a Asia i Harry strzelili tak zwanego facepalma.

- Dobra, pójdziemy i zobaczymy. W sumie dawno tu nie byłam, może coś się zmieniło- z uśmiechem zeszła na ziemię i pociągnęła Harryego za rękę.

- Ale co, już teraz?- zapytał zdziwiony.

- No a na co czekać? Potem będzie jeszcze bardziej gorąco- odgarnęła grzywkę z czoła i kiwnęła na chłopaków.

- Superaśnie- wyszczerzył się Luke, a chłopak spojrzał na niego z politowaniem. Tak w trójkę ruszyli zwiedzać malowniczą okolicę. Początkowo nie spotkali prawie nikogo, póki nie zbliżyli się do szkoły, a właściwie Orlika, który się przy niej znajdował. Wydawać by się mogło, że o tej porze roku nikogo się tu nie zastanie, jednak było to mylące. Na płycie boiska kilku chłopców rzucało piłeczką patlantową, a część grała w kosza.

- Aśka?- dziewczyna usłyszała znajomy głos, odwróciła wzrok i spojrzała na postać lekko oniemiałego, lecz szczerze uśmiechniętego chłopaka. Rzucił gdzieś na bok piłkę do kosza i wyszedł poza ogrodzenie Orlika.

- Co ty tu robisz?- podszedł bliżej, przyjrzał się dziewczynie, nie zwracając uwagi na towarzyszących jej chłopaków i już po chwili trzymał dziewczynę w swoich ramionach.

- Kordian, ile ja cię nie widziałam?- uśmiechnęła się szczerze- Nic się nie zmieniłeś- spojrzała na niego od góry do dołu. Szerokie spodenki, długa koszulka, te jego szerokie ramiona, szare spojrzenie i szeroki uśmiech. No i ten pieprzyk nad lewym kącikiem ust.

- No szalenie długo- zaśmiał się i jakby dopiero wtedy dostrzegł przyglądających mu się bardzo uważnie dwóch osobników. Asia jakby wróciła na ziemię i przypomniała sobie o Harrym i Luke'u.

- Kordi, to Harry- chwyciła swojego chłopaka za dłoń i spojrzała na niego tak, jakby była z niego bardzo dumna.

- No przecież wiem kto to jest- zaśmiał się blondyn- Jeszcze co nie co z tej muzyki śledzę- rzucił i wyciągnął dłoń do Loczka, na co Harry odpowiedział tym samym, ale bez żadnego uśmiechu.- Ale co taka gwiazda robi u nas?- zdziwił się Kordian.

- Ja i Harry od jakiegoś czasu jesteśmy parą- Asia powiedziała dumnie, przytulając się do Stylesa, na co ten pochylił się i ją pocałował.

- Dokładnie tak. I żadna gwiazda- rzucił Harry patrząc na chłopaka- A ty to....?- zapytał

- Mieszkam tu niedaleko i tak się jakoś z Asią znamy kupę czasu.

- Mnie to nie przedstawisz?- Luke udawał oburzenie- Luke jestem, kumpel Harryego i Asi- uścisnął rękę chłopakowi.

- To może dołączycie się do gry?- Kordian wskazał boisko.

- Może innym razem, teraz chce pokazać chłopakom okolice- dziewczyna uśmiechnęła się lekko.

- Zaprowadź ich do starego młynu, albo na skałki- chłopak puścił do niej oczko, co Harry szybko zauważył.

- Na pewno pokaże nam wszystko- powiedział pewnie- My się zmywamy- dodał. Za chwilę pożegnali się z blondynem i skierowali się w dalszą drogę. Gdy się odwrócili, usłyszeli za swoimi plecami okrzyk jednego z chłopaków:

- Kordian, łap!!- Asia odwróciła się na chwilę, by zobaczyć o co chodzi. W tym jednak momencie poczuła ogromny, przeszywający ból w skroni. Przed oczami zrobiło jej się ciemno i nie wiadomo kiedy, upadając na ziemię, straciła kontakt ze światem...

***


Częśc pierwsza jest :D

Niby normalnie, a jednak nie XD W drugiej zobaczycie co sie stanie XD


Enjoy x

Chapter 31.

Przymknęła delikatnie dębowe drzwi do mieszkania Zayna, tak by nie wywołać hałasu. Miała nadzieję, że  chłopak  mimo dość wczesnej pory już śpi. Zdejmując buty usłyszała gdzieś obok jego spokojny niski głos.

- Gdzie byłaś? Niepokoiłem się- stał oparty o wejście do salonu z rękoma założonymi na torsie i przyglądał jej się z zaciekawieniem. Na jego twarzy malował się spokój, zero zmęczenia. Wakacje ewidentnie mu służyły, mimo, że codziennie biegał i wykonywał zestaw ćwiczeń.

- Byłam u Asi, dawno nie rozmawiałyśmy po prostu. Niepotrzebnie się martwiłeś- uśmiechnęła się na siłę.

- Kochanie, coś się dzieje, prawda?- podszedł bliżej po chwili ciszy, która między nimi zapanowała i ujął jej dłonie- Jesteś jakaś taka cicha ostatnio. Co cię trapi?- założył kosmyk jej blond włosów za ucho. Wiedziała, ze prędzej czy później będzie musiała powiedzieć mu o tym, czego sama się niedawno dowiedziała. Za namową Asi stwierdziła, że nie warto odwlekać tego w nieskończoność.

- Zayn, muszę ci o czymś powiedzieć- nie spojrzała na niego, lecz przełknęła głośno siłę.

- Co się stało?- tym razem niepokój wkradł się w jego opanowany do tej pory głos, co dziewczyna od razu wyczuła, czego skutkiem było to, że jej serce zaczęło mocniej bić.

- Zaraz ci powiem, ale usiądźmy lepiej- powiedziała cicho i udała się do salonu. Usiadła na kanapie, a zaraz obok pojawił się ciągle zaniepokojony Malik.

- No więc?- zapytał po chwili wpatrywania się w ukochaną, która rozmyślała nad czymś intensywnie.

- Zayn, ja nie wiem właściwie jak to powiedzieć. Nie spodziewałam się tego, zresztą pewnie i ty też nie. Nie wiem czy będziesz zadowolony, ale…

- Do rzeczy- przerwał jej. Ciekawość zżerała go od środka, ale taka ciekawość pomieszana z niepewnością i niepokojem. Nie przypominał sobie w tej chwili, żeby kiedykolwiek wcześniej widział Kasię tak odciętą od reszty świata.

- Zayn, ja naprawdę nie wiem jak to się stało. Znaczy wiem, no bo przecież...-westchnęła, patrząc w swoje ręce ułożone na kolanach, a za chwilę przeniosła wzrok na chłopaka- Jestem w ciąży- dodała ciszej. Oczy Zayna robiły się co raz większe. Patrzył raz na twarz dziewczyny, raz na jej brzuch. Sens jej słów docierał do niego najpierw powoli, jak sącząca się lawa, a potem nagle jak za jakimś gwałtownym uderzeniem uświadomił sobie to, co dziewczyna mu przekazała.

- Naprawdę?!- oddychał głęboko z uniesionymi do góry brwiami i wpatrywał się w bladą twarz ukochanej.- Będę tatą?- jego stanowczy, upewniający ton zmienił się w przeogromną radość, co całkowicie zaskoczyło blondynkę, skinęła tylko głową i patrzyła oniemiała na chłopaka. Ten niemal zeskoczył z kanapy jak poparzony i ukląkł przed dziewczyną. Spojrzał na jej brzuch okryty szarą tuniką. Przyglądał mu się przez moment, po czym wyciągnął lekko dłoń do przodu i dotknął ciała dziewczyny.

- Maleństwo- powiedział cicho tym swoim niskim głosem- Tatuś mówi- dodał po krótkiej chwili i przyłożył drugą rękę do brzucha blondynki- Już nie mogę się doczekać, kiedy urośniesz i przyjdziesz na świat- mówił z uśmiechem i czułością- Tata będzie cię zabierać na spacery- Kasia zauważyła, jak w oczach chłopaka zbierają się łzy, z jej serca spadł ogromny głaz, mimo, że dalej nie była niczego pewna. Objęła Zayna za kark i przytuliła do siebie, tak że miał twarz przy jej brzuchu.

- Teraz mamusia będzie cię mieć pod serduszkiem, więc będzie ci cudownie. A ja będę pilnował, żeby nic wam się nie stało- szepnął, a po policzku dziewczyny potoczyła się pierwsza łza.

- Zayn, ty się naprawdę cieszysz?- zapytała niepewnie. Chłopak uniósł głowę, a w jego oczach lśniły słone krople. Wstał i spojrzał dziewczynie prosto w oczy.

- A ty nie? To będzie nasz skarb- dotknął ręką jej brzucha- Nasze maleństwo- szepnął i pocałował ją namiętnie.

- A co z moimi studiami?- posmutniała odsuwając się od niego- Co z rodzicami?

- Kochanie, studia to nie wszystko- zaczął, ale dziewczyna mu przerwała.

- Dla ciebie może nie. Masz zespół. koncerty, z tego żyjesz, a ja też chciałabym mieć zawód. Zayn ja mam dopiero 18 lat- usiadła na kanapę i podciągnęła kolana pod brodę. Zayn przysiadł obok niej.

- Słuchaj, ten semestr letni masz za sobą. Na kolejne może uda się przenieść na zaoczne. Potem załatwimy urlop dziekański, ja ci pomogę kochanie. Potem maleństwo podrośnie i po licencjacie dokończysz studia, damy radę. Zobaczysz, wszystko się uda. Tylko, żebyś się pilnowała teraz i żeby nasza dzidzia się rozwijała zdrowo- dodał i zapatrzył się na jej brzuch, lekko go dotykając. Kasia wiedziała, że teraz pewnie myśli o Perrie. O tym, że gdyby nie ten przykry wypadek, teraz byłby ojcem.

- Masz rację, ty zawsze wiesz jak czemuś zaradzić- przytuliła się do niego po chwili namysłu.

- Rodzicom powiemy, że planowaliśmy dziecko- dodał spokojnie, a ona jeszcze bardziej wplotła się w jego ramiona. W myślach dziękowała Bogu za to, że postawił na jej życiowej drodze kogoś takiego jak Zayn. Teraz przypominała sobie czasy liceum, jak Asia zawsze jej mówiła, że 1D wyglądają na takich dobrych i porządnych ludzi, a ona wtedy mówiła, że pozory pewnie mylą. Teraz jednak, po poznaniu wielu z nich musiała przyznać rację. To niesamowici ludzie, z dobrymi sercami. Będąc w ramionach ukochanego, przetwarzając jego słowa, dochodziła do wniosku, że to dzięki temu, że Asia zachciała studiować w Londynie, ich życie ułożyło się całkiem inaczej, niż miało wyglądać. W myślach cieszyła się, że przyjaciółka postanowiła spełniać swoje marzenia.

- Zayn- szepnęła ciągle w niego wtulona.

- Hmm?- mruknął i ucałował ją w głowę.

- Kocham cię, kocham cię najbardziej na świecie.

- Ja ciebie też słońce. A raczej was. Ciebie i moją córeczkę.

- Ej, przecież nie wiemy co będzie- zaśmiała się unosząc wzrok.

- Ja tam swoje wiem, ale jak będzie syn, to może i lepiej, będzie piosenkarzem- zaśmiał się, a jego brązowe oczy zaświeciły radośnie. W takim momencie jak ten, spokój wkradał się do jej duszy. Mając przy sobie Zayna, ucieszonego z tego, że będzie ojcem, rozumiała, że razem to wszystko przetrwają i że teraz nie musi się tak martwić, bo ma oparcie właśnie w nim.

- Kochanie- Malik spojrzał na blondynkę dość niepewnie- Moglibyśmy powiedzieć o dziecku najpierw moim rodzicom? Jak myślisz?

- Ale... Przecież oni nawet- urwała, a Zayn dokończył za nią.

- Nie znają cię? Kochanie, ja sam bardzo rzadko u nich bywam, ale mamy stały kontakt przez Internet i telefon. Nie musisz się nic bać, oni wiedzą o tobie bardzo wiele- uśmiechnął się widząc małe zaskoczenie na twarzy dziewczyny- Powiem ci nawet, że ponaglają mnie z tym, żebyśmy do nich przyjechali do Bradford. Wysyłałem im twoje zdjęcia, żeby się tak nie pieklili i trochę dali siana, bo wiesz, nie bardzo był czas ostatnio, żeby do nich jechać.

- I co powiedzieli?- uniosła brew patrząc na uśmiechniętego Malika.

- Zacytować mamę?- spytał a w odpowiedzi dostał kiwnięcie głową- Zayn, ale jaka ona drobna, malutka, ale jak jej dobrze z oczu patrzy. I te włosy, widać, że dba o siebie, ale taka normalna, nie przesadza z makijażem, ślicznie ubrana. No mam nadzieję, że z charakteru też dobra- udawał zachwyt swojej mamy, na co Kasia aż się roześmiała.

- Żartujesz?- teraz śmiali się już oboje.

- Ani trochę- chłopak przyłożył rękę do serca- Mówię ci, że wpadła w taki zachwyt, że nie wiem.

- A tata?- zapytała niepewnie po chwili.

- Tata rzucił tylko coś w stylu 'No, no, synu...'

- Widzę, że fest rozgadany. Ale Zayn, a jak oni się zdenerwują, czy nie wiem co tam zrobią, że jestem w ciąży. A oni przecież no nie znają mnie- wzruszyła ramionami. Zayn zamyślił się, westchnął, a potem zaczął mówić spokojnie.

- Oni już kiedyś, jak byłem z Pezz mówili, jak bardzo marzy im się wnuk- patrzył gdzieś za okno- Ja długo z nią już byłem. Bardzo długo. Tylko ona nie chciała dziecka ze względu na to, że też śpiewa. Bała się, że nie będzie miała czasu, że przybędzie jej na wadze. Dziecko byłoby przekreśleniem jej planów. Moi rodzice lubili Perrie, ale nie wpadali na jej widok w hura optymizm. Podchodzili do niej z dystansem, szczególnie tata. Perrie tego nie dostrzegała, ale ja doskonale to widziałem. Po rozstaniu stwierdzili, że znajdę sobie lepszą dziewczynę, przy której naprawdę będę szczęśliwy. I mieli rację- uśmiechnął się delikatnie- Przepraszam, że mówię ci to wszystko tak teraz, ale chce żebyś wiedziała jak było. Aż mnie dziwi, że nigdy o to nie pytałaś- zaśmiał się.

- Nie chciałam po prostu, żebyś musiał do tego wracać- przytuliła się do niego- No i jeśli chcesz, to powiemy najpierw twoim rodzicom. Ale jeszcze nie teraz. Poczekajmy trochę i do nich pojedziemy. Sama muszę się oswoić z tym, że będę mamą. Taka chodząca ciężarówka- zaśmiała się- Nie wiem, czy dalej będziesz mnie taką chciał.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo- zaśmiał się, by po chwili namiętnie ją pocałować.

*

Po wyjściu Kasi, Asia poddała się rozmyślaniom. Rozumiała rodzące się obawy przyjaciółki. Nie wyobrażała sobie, jakby to było, gdyby to ona była w ciąży, w tak młodym wieku. Wiedziała jednak, że musi być wsparciem dla przyjaciółki, odpędzać od niej obawy i być blisko w każdym wypadku. Poszła do mieszkania na przeciwko i zadzwoniła do drzwi. Otworzył jej Luke i z uśmiechem zaprosił do środka. Weszła do salonu, gdzie na kanapie siedział Harry, usiadła przy nim i wzięła jego rękę i przełożyła sobie za szyją, a jego dłoń ułożyła na swoim ramieniu. Wtuliła się w chłopaka, a ten bez pytania ucałował jej głowę.

- Przez was zaczynam mieć mdłości- zaśmiał się Luke i usiadł na fotelu, dolewając sobie coli do szklanki.

- To znajdź sobie kogoś- rzucił Styles i przytulił do siebie dziewczynę.

- Spokojnie, na wszystko przyjdzie czas- puścił im oczko- A słuchajcie, może pojedziemy gdzieś na wakacje? Może nad ocean, albo w góry?- zatarł z radością ręce i spojrzał po Asi i Harrym- No chyba, że chcecie jechać sami- wystawił ręce jakoby w geście obrony- Wiecie, nie obrażę się jak coś- upił łyk napoju.

- Ale to nie głupi pomysł, nie?- Harry spojrzał na swoją dziewczynę zafascynowany pomysłem kumpla do tego stopnia, że jego oczy błyszczały z radości.

- No dobry, dobry- uśmiechnęła się- Tylko będę musiała rodziców o więcej kasy poprosić- westchnęła.

- Nie- od razu zaprotestował Harry- Nic nie musisz, ja cię zabieram- uśmiechnął się do niej.

- Harry, ale tak nie można, nie chce ciągle korzystać z twojego- nakreśliła w powietrzu cudzysłów.

- Kochanie, ale zrozum- spojrzał na nią uważnie- Odkładam pieniądze na konto, prawda? Nie szaleje nimi nie wiadomo jak, więc chce zabrać moją dziewczynę na wakacje. Za single, płyty i wygrane dostaliśmy przecież trochę kasy, więc nie musisz się martwić. I nie chce żadnych sprzeciwień widzieć, bo...bo nie- powiedział stanowczo ale z uśmiechem.

- Ale Harry, przecież zawsze tak nie może być- odezwała się ponownie.

- Nawet mnie nie denerwuj- zaśmiał się- Ja cię zabieram i już. Dla mnie to nie problem. Będziemy się martwić, jak będę źle śpiewał, albo wcale- pocałował ją w nosek.

- I znowu to robicie. Te wasze słodycze mnie kiedyś zabiją- Luke udawał zgorszonego i zniesmaczonego zasłaniając sobie dłonią oczy.

- To sobie kogoś znajdź, powtarzam- serdeczny śmiech Harryego rozbawił również Brooksa, ale nie dał tego po sobie poznać.

- To sobie kogoś znajdź- z wykrzywioną miną powtórzył słowa Stylesa, na co Asia wybuchła śmiechem.

- Jak dzieci, no jak dzieci- pokręciła głową.

- Ej, to gdzie pojedziemy? Ocean? Czy w góry?- zagadał Hazz.

- A może...- zamyślenie Asi wywołało zainteresowanie na twarzach chłopaków.

- No?- zapytali jednocześnie patrząc na nią jak na jakąś wyrocznię przyszłości.

- Ale nie musicie się zgadzać, od razu mówię. Pomyślałam tylko, że ciągle jesteśmy w mieście, wszędzie samochody, pełno ludzi, zanieczyszczone powietrze. Więc może tak byśmy pojechali na wieś?- rzuciła spoglądając na chłopaków- Na przykład do mojej babci. Ucieszy się na pewno bardzo. Ma ogromny dom, a obok niej mieszka mój wujek z rodziną. Wiecie, to nie jakaś dziura zabita dechami, broń Boże. Ale cisza, spokój, fajne jeziorko niedaleko. Co wy na to? Chociaż kilka dni, potem możemy wyruszyć gdzieś indziej, hmm?- uśmiechnęła się nieznacznie.

- A są tam krowy?- z podekscytowaniem zapytał Lu.

- Wątpię trochę. Bynajmniej u mojej babci nie ma, ale może na wiosce jakaś się znajdzie- zaśmiała się widząc uradowaną twarz chłopaka.

- To ja mogę jechać. Może na jakąś trafimy. - wyłożył się na fotelu- Stylson, a ty co myślisz?

- Jak nie będziemy przeszkadzać twojej babci, to czemu nie- spojrzał na Asię- Też myślałem o czymś za granicą, żeby trochę odpocząć od tej całej otoczki, ale jeśli tam faktycznie tak fajnie, jak mówisz, to jedźmy najpierw tam.

- To kiedy?

- Jutro?- rzucił Luke

- Posrało cię? Kiedy się spakujemy?- podniesione brwi Harryego i jego rozbawiony ton głosu nie zraziły Brooksa.

- No zdążysz- machnął ręką- Tyle razy się już placku w życiu pakowałeś, że to chyba nie problem

- Ale Asia- chłopak spojrzał na nią badawczo

- Co Asia? Myślisz, że nie umiem się szybko spakować? Co to dla mnie? Koło południa wyjedziemy i gitara- założyła ręce na piersi.
I w tym samym czasie poczuła wibracje swojego telefonu. Wyjęła go z kieszeni i otworzyła wiadomość od Kasi << Miałaś rację :) Zayn jest w niebo wzięty :P Chyba damy radę:) A, pewnie Harry zaraz będzie miał telefon...Zgadnij od kogo :D Buziaki:*>> uśmiechnęła się do wyświetlacza i za sekundę w pokoju rozległa się melodia z telefonu Stylesa. Asia uśmiechnęła się pod nosem, gdy Harry odebrał.

- No co jest mistrzu?- spytał na powitanie chłopak- Co? Żartujesz?- wstał z kanapy z ogromnym uśmiechem na twarzy, a zaraz odsunął na moment telefon od ucha- Nie drzyj tak mordy, przecież słyszę- śmiał się- No to gratuluję stary! Zajebiście! Musimy to opić- śmiał się stając przy oknie- Nie, nie jutro. Jedziemy z Asią i Luke'm na wieś na kilka dni. Najwyżej jak wrócimy. Dobra, to do usłyszenia. Pozdrów Kasie- rozłączył się i spojrzał na Asię z uśmiechem- Wiedziałaś, że Kaśka jest w ciąży?

- No dzisiaj się dowiedziałam- uśmiechnęła się- Dobrze, że Zayn tak się cieszy.

- Ale jazda, kto by pomyślał, że z ich związku wyjdzie coś tak fajnego- widać było, że Luke również cieszy się ze szczęścia znajomych- Zayn bardzo ucieszony?- zwrócił się do Hazzy.

- Człowieku- loczek z uśmiechem złapał się za głowę- Takiego go jeszcze nie słyszałem nigdy- śmiał się.

- Całe szczęście. Kasia niepotrzebnie się martwiła- końcówkę zdania Asia powiedziała bardziej jakby do siebie niż do chłopaków.

- To jeszcze weselicho jakieś i pełna rodzinka

- Oj, wydaje mi się, że nie będziemy musieli długo czekać- zaśmiał się chłopak do swojego kolegi.

- Wam już wesele w głowie- uśmiech Asi jak zwykle rozczulił Harryego- A pomyślcie o jutrzejszym wyjeździe. Harry idźmy już lepiej, wszyscy musimy się spakować- uśmiechnęła się do Luke'a- Zadzwonię jeszcze do babci i powiem jej, że jutro będziemy.

- A to się seniorka zdziwi- Styles roześmiał się, co spowodowało, że pozostała dwójka poszła w jego ślady.

- No jak zobaczy takiego brzydala jak ty, to na pewno- Brooks tryskał dobrym humorem.

- Pomyśl co będzie, jak zobaczy twój tunel w uchu- dogryzł mu Hazz- Powie 'Giń szatanie'- śmiał się.

- Czy wy zawsze tak musicie?- jedyna dziewczyna w tym towarzystwie popukała się w czoło- Poza tym, babcia jest przyzwyczajona. Mój kuzyn Wiktor występuje w grupie Fire- show, ma tatuaż na plecach i tunele w uszach, więc skoro babcia to jakoś przeżyła, to i Luke'a przetrawi- uspokoiła kolegę

- I ten twój kuzyn tam mieszka?- podłapał Luke widocznie zafascynowany opisem Wiktora, perspektywą 'kręcenia ogniami', tunelami i tatuażem.

- No tak, on i jego rodzice i rodzeństwo mieszkają w domu obok babci. Pewnie się poznacie- machnęła ręką bagatelizując sprawę. Po chwili wspólnie z Harrym opuścili mieszkanie Lukea, pożegnali się czule na klatce i każde z nich poszło do siebie.

*

Przejechali już kilka ładnych godzin, aż w końcu zawitali na Glasglow. Harry zawsze z sentymentem i radością odwiedzał te tereny, dlatego teraz wręcz z fascynacją mijał tablice z nazwą każdej miejscowości, nawijając przy tym, jak katarynka. 'Tu byłem', 'tu mieszka ten i ten' 'rodzice chcieli się przeprowadzić tu i tu' i tak w kółko. Asia z Lukem śmiali się tylko pod nosem, ale dobrze rozumieli to, co w takiej chwili czuje Harold. W końcu pokierowani przez dziewczynę wjechali na podwórko przed dużym domem.

- Bycza chata- Luke gwizdnął z uznaniem wysiadając z auta.

- Bycza, ale dość stara. - wskazała na dom babci- Tam ciocia i wujek się wybudowali- kiwnęła głową w drugim kierunku.

- To babcia mieszka sama?- zdziwił się Harry zamykając samochód- W takim dużym domu?

- No tak- dziewczyna wzruszyła ramionami- Dziadek zmarł dość dawno, a tamci już mieszkali w nowym domu, to babcia została tu sama- ledwo skończyła mówić, a z domu wyłoniła się żwawo posiwiała staruszka.

- Asiu, dziecko drogie- rozłożyła ramiona, w których za chwilę znalazła się dziewczyna- Kiedy ja cię ostatnio widziałam, pokaż się, no- kobieta wypuściła wnuczkę z uścisku i obejrzała dokładnie- Oj zmizerniałaś tam w tym Lydnie- pokręciła głową staruszka.

- Londynie babciu, Londynie- zaśmiała się dziewczyna- Babciu, to Harry i Luke- odwróciła głowę w stronę chłopaków, którzy z uśmiechami przyglądali się tej sytuacji i kiwnęła, by podeszli bliżej, co oni zaraz uczynili.

- Wielkie nieba- kobieta złapała się za policzek- Czy ciebie chłopcze rodzice drożdżami karmili?- spytała zdziwiona patrząc szeroko otwartymi oczyma na Harryego, na co pozostała dwójka wybuchła niepohamowanym śmiechem, a sam chłopak umiejętnie się od tego powstrzymywał.

- Drożdżami może nie, ale ciastem drożdżowym to tak- zaśmiał się i podał kobiecie dłoń, którą ta serdecznie uścisnęła, a nawet pochylając Hazzy do siebie, cmoknęła w policzki.

- Babciu, Harry to właśnie mój chłopak. Mama na pewno ci mówiła.

- Oj, mówiła, mówiła- patrzyła dalej po Loczku kręcąc głową- Ale żeby taki duży urósł- wsparła się pod boki- Nie przeszkadza Ci to chłopcze?

- Nie, ani trochę- uśmiechnął się, obejmując Asię w tali ręką.

- To co ty robisz? Sufity malujesz?- kobieta ciągle patrzyła na niego z niedowierzaniem. Harry i Luke byli nie mniej zdziwieni niż ona. Ewidentnie nie zdawała sobie sprawy z tego, kto przed nią stoi.

- Babciu, Harry jest piosenkarzem. - dumnym głosem powiedziała Asia.

- Toś ty go w telewizji tyle patrzyła- powiedziała babcia- To ty dziecko w Niemczech grałeś?

- No tak wyszło- zaśmiał się Harry.

- Jakby dziadek żył, to by cię przemaglował, wypytał- spojrzała na chłopaka z uśmiechem, a potem przeniosła wzrok na Asię- Nasza Asia to czysty Heniu.

- A to?- przeniosła wzrok na Brooksa i podeszła bliżej niego- Też piosenkarz?

- Nie, to jest Luke, mój sąsiad i przyjaciel mój i Harryego- rzuciła Asia.

- Dzień dobry- chłopak przywitał się z szerokim uśmiechem, zdejmując uprzednio z głowy czapkę z daszkiem, a kobieta przywitała go tak, jak Stylesa.

- Widzę, że byś sobie z naszym Wiktorkiem mógł pogadać- zaśmiała się staruszka patrząc na ucho Luke'a- Oj wy młodzi- machnęła ręką.

- Oj babciu, każdy może wyglądać jak chce, ale niech ma w głowie poukładane- zaśmiała się Asia.

- Otóż to. A pewnie oni mają zdrowo pod sufitem, bo wierzę, że z byle kim byś się nie zadawała- uśmiechnęła się, po czym zaprosiła ich do domu…

_______________________________________

Tak , jeszcze 2 rozdziały i .. konieeec C:
U babci wydarzy się coś szczególnego, co zakonczy opowiadanie xd zgadujcie co :D


Mama krzyczy, że piszę z nadciągniętym wiązadłem czy coś XD (nie znam sie na medycynie) :D
Ale co tam XD
Rozdział trzeba napisać :3


Love ya all <3


środa, 7 listopada 2012

Chapter 30

Dwa miesiące później.

Początek lipca nie należał do tych, które zwiastowałyby piękne wakacje. Krople deszczu uderzały o szyby w oknach, a ciemne chmury przysłaniały niebo. Taka pogoda sprzyjała raczej siedzeniu w domu, aniżeli wypadom na miasto.

- Harry, przyjedziesz do mnie? Zawołamy Luke'a, może Niall wpadnie, albo Kamila, co?- trzymała telefon przy uchu jedną ręką, a drugą przerzucała strony czasopisma Glamour.

- No jak chcesz- w głosie chłopaka słychać było radość- Ale Kamę i Nialla zostawmy w spokoju- zaśmiał się- Oni chyba naprawdę mają nas za skończonych idiotów, jeśli myślą, że nie widzimy co się u nich kroi- powiedział wyraźnie rozbawiony, a na twarzy dziewczyny również zagościł wielki uśmiech na samą myśl o ‘zwykłej przyjaźni’ tamtej dwójki.

- Harry, mówiłam już coś na ten temat. Nie wtrącajmy się- zaśmiała się wesoło- Zobaczysz, sami niedługo pękną i nam powiedzą.

- Jasne- prychnął rozbawiony- Niech oni najpierw sami przed sobą się przyznają, że coś ich łączy. Normalnie jak dzieci w przedszkolu.

- Oj, Harry. To, że od razu wiedziałeś, co czujesz i mi powiedziałeś, to nie znaczy, że wszyscy są tak samo odważni

- Kochanie- udawał poważnego- Przypominam ci, że i ty nie byłaś na mnie obojętna- jego cwaniacki głos doprowadził dziewczynę do śmiechu- Dobra, śmiej się śmiej. Luke wszystko pamięta, zobaczmy kto ma rację.

- Oj, kotek. Masz rację, masz- zaśmiała się- Ja cię od zawsze chyba kochałam i zawsze będę. Bo ty jesteś mój i kropka.

- I to lubię- radość w jego głosie dawała dziewczynie mnóstwo szczęścia, które z każdym wspólnie spędzonym dniem i chwilą wypełniało jej życie- To za jakieś 15minut będę. Kocham cię.

- Ja ciebie też kochanie. Czekam- cmoknęła w słuchawkę i się rozłączyła.

*

W mieszkaniu Horana.

Kamila siedziała na blacie kuchennej szafki, gryząc pyszne, soczyste zielone jabłko. Czekała aż Niall przebierze się po bieganiu w parku. Spotkała go tam, gdy wracała od koleżanki do domu i razem z nim udała się do jego mieszkania. Po chwili chłopak wszedł do kuchni. W ręku trzymał granatową koszulkę, a na sobie miał jedynie krótkie spodenki Adidasa. Dziewczyna świdrowała wzrokiem jego umięśniony tors i brzuch i sama do siebie uśmiechała się pod nosem, mając w głowie różne, różniaste myśli. Ugryzła kolejny raz jabłko i spojrzała, jak Niall rzuca koszulkę na stół i podchodzi do lodówki, a potem wyjmuje z niej sok pomarańczowy.

- Nie śmiej się głupio- rzucił rozbawiony- Wszystko widziałem

- To ubierz tą koszulkę, a nie paradujesz pół nago- powiedziała i zeskoczyła z szafki. Złapała koszulkę i rzuciła w chłopaka. Ten kręcąc z uśmiechem głową, założył na siebie ubranie. Podszedł do szafki i wziął sobie szklankę, po czym usiadł przy stole i nalał do niej owocowego napoju.

- Niall, daj mi mopa- rzuciła nagle dziewczyna, a Horan zakrztusił się sokiem tak, że aż opluł podłogę.

- Co?- patrzył na nią zdziwiony tymi swoimi dużymi oczyma.

- No daj, wytrę podłogę- rzuciła niechętnie

- Przecież jest czysta- wskazał na płytki w kuchni.

- Jak ją oplułeś to już nie- uniosła lewą brew.

- Nie będziesz mi podłogi wycierać w mieszkaniu- powiedział stanowczo.

- Łaski mi nie robisz. Sama sobie wezmę- zniknęła w jakimś pomieszczeniu, po czym wróciła z mopem w ręku.

- Co ci było? Dawno nie sprzątałaś?- zaśmiał się podchodząc do niej i chcąc zabrać jej 'sprzęt'. Ta ani myślała mu go oddać.

- Siadaj- zgromiła go spojrzeniem i wskazała krzesło przy stole- Chce ci coś powiedzieć, więc siadaj- rzuciła nie patrząc już na niego, a ten posłusznie usiadł.

- I do tego potrzebne ci to- powiedział z sarkazmem i wskazał na wiaderko i mopa.

- Dokładnie. Tak mi lepiej- uśmiechnęła się nikle i zaczęła wycierać podłogę. Nie odzywała się ani słowem, tak jak Niall który rozbawiony przyglądał się ruchom dziewczyny.

- Myślałeś o nas?- wypaliła nie spoglądając na chłopaka. Ten wyglądał jakby ktoś mu powiedział, że polscy piłkarze zostali mistrzami świata. Kompletne zdziwienie na twarzy. Kamila, która nie lubi poruszać kwestii uczuć wyjeżdża mu z czymś takim.

- Pewnie, że tak. I to nie raz- powiedział spokojnie.

- Aha- taka była odpowiedź Kamili, która nadal machała mopem.

- Kama?- chłopak zmarszczył brwi i spojrzał na nią uważnie, gdy ta zaczęła szybciej i mocniej używać mopa. Upił sok ze szklanki.

- Bo ja się w tobie zakochałam- nie przerwała czynności, ale odwróciła głowę, gdy zorientowała się, że Niall krztusząc się napojem opluł całą podłogę- No kurde! Patrz, co zrobiłeś, dopiero to umyłam- rzuciła głośniej i wycierała sok z podłogi.

- Co mówiłaś?- Horan odłożył szklankę i podszedł do niej. Wyrwał mopa z dłoni dziewczyny i odstawił go na bok, po czym złapał ją za nadgarstki.

- Że oplułeś podłogę, którą wytarłam- nie patrzyła mu w oczy.

- Kochasz mnie?- podniósł palcem jej brodę do góry, by ich spojrzenia się spotkały- Kama?

- Kocham- wyszeptała, a on odgarnął jej czarne kosmyki za uszy. Przypatrywał się jej w ciszy, a na jego twarzy malował się lekki uśmiech i ulga.

- Ile ja na to czekałem- uśmiechnął się bardziej i pochylając głowę, pocałował ją delikatnie- Do tego potrzebowałaś mopa?- zaśmiał się spoglądając w jej oczy.

- Tak mi łatwiej- wzruszyła ramionami- Nie jest łatwo powiedzieć 'kocham cię' komuś takiemu jak ty.

- To chyba najpiękniejsze i najbardziej szczere wyznanie miłosne, o jakim kiedykolwiek słyszałem- znowu delikatnie musnął jej usta- Ja już wtedy w Stanach wiedziałem, że to ty jesteś tą najlepszą. Tą przeznaczoną dla mnie- powiedział wpatrując się w jej pełne miłości oczy, ale tym razem nie musiał jej całować, bo to ona pocałowała jego. Delikatne muśnięcia ust dawały im teraz dużo więcej rozkoszy, niż zachłanna i namiętna gra języków. Teraz w ich pocałunkach była ogromna dawka miłości. Po prostu miłości.

- Niall, nawet nie wiesz, ile się z tym nosiłam- westchnęła odsuwając od chłopaka swą twarz- Jesteś taki cudowny- spojrzała mu w oczy, gładząc dłonią jego policzeka- Ta nasza przyjaźń była dla mnie ostatnio dość trudna- uśmiechnęła się zadziornie.

- Dla mnie od samego początku nie była łatwa- zaśmiał się i złożył pocałunek na jej malinowych ustach.

*

Tymczasem w mieszkaniu Asi

- Nołbadi is perfekt, nołbadiii - Styles podśpiewywał sobie piosenkę nasypując czipsów do miseczki w kuchni Asi, a ta wychodząc z łazienki śmiała się z niego.


- Jak to nie?- wspięta na palcach ucałowała jego usta- Chociaż... No może faktycznie, trzeba by poprawić coś tu i ówdzie- przyjrzała mu się ze zmarszczonymi brwiami udając poważną, a ten zaśmiał się radośnie.

- Puściutka ty moja- popukał ją w czoło- Kocham cię- jego rozanielony głos rozbawił dziewczynę.

- Idź ty mój chłopczyku, zanieś to do salonu- wskazała na miseczki z smakołykami. Chwilę po tym zadzwonił dzwonek do drzwi.

- O, pewnie Luke- rzucił Hazza i poszedł otworzyć. Wrócił jednak do kuchni z innym gościem.

- Asia- powiedział niepewnie, a ta odwróciła głowę od szafki i spojrzała w stronę drzwi. Napotkała zaczerwienione niewątpliwie od płaczu oczy przyjaciółki. Wystraszyła się.

- Kasia- odłożyła nóż na blat i podeszła do blondynki stającej w drzwiach kuchni, obok Stylesa- Co się stało?- złapała ją za ramiona i patrzyła badawczo na jej bladą twarz. Ta nic nie odpowiedziała, nie podniosła oczu, po prostu milczała

- Harry, zostaw nas proszę- Asia spojrzała porozumiewawczo na chłopaka, a ten skinął głową.

- Będę u Luke'a, jak coś- wskazał na drzwi, a potem pogłaskał jeszcze Kasie po ramieniu i opuścił mieszkanie.

- Chodź kochana- Asia zdjęła żakiet z ramion przyjaciółki i podprowadziła blondynkę do salonu. Usadziła na kanapie i sama klapnęła obok niej. Złapała dłoń przyjaciółki i patrzyła wyczekująco na jej twarz.

- Co się stało? Coś z Zaynem? Pokłóciliście się, hmm?

- Nie- odpowiedziała krótko, wpatrując się w jakiś bliżej nieokreślony punkt.

- Więc?- brunetka uśmiechnęła się pocieszająco i potarła przyjaciółkę po kolanie, w geście dodania otuchy.

- Jestem w ciąży- beznamiętne i jakby wyrecytowane słowa blondynki wydawały się nie robić na niej samej już wrażenia.

- Słucham?- uniesione brwi brunetki i powiększone źrenice były przejawem niemałego szoku.

- No- Kasia spojrzała na przyjaciółkę i dosłownie za moment wybuchła niepohamowanym płaczem. Objęta ramieniem przyjaciółki przytuliła twarz do jej ramienia i łkała cicho.

- Kasia, nie płacz. To przecież wspaniałe, będziesz mamą, Zayn będzie tatą. Stworzycie rodzinę. - Asia starała się pocieszyć przyjaciółkę, jednak jej słowa na nic się zdały, a wręcz przeciwnie, spowodowały jeszcze większą rozpacz.

- Kochanie, takie sytuację też się zdarzają, rozumiem że nie planowaliście tego, tak?- spytała a Kasia odsunęła się od niej, podciągając nosem.

- Nie planowaliśmy- przełknęła ślinę- Ale dlaczego? Dlaczego ja? Przecież zabezpieczyliśmy się- jakby z wyrzutem patrzyła na przyjaciółkę- Nie raz nas poniosło, ale zawsze pamiętaliśmy o tym, żeby się zabezpieczyć. Ja nie wiem, co Zayn powie- schowała twarz w dłoniach i na nowo się rozpłakała.

- To on nie wie?

- Nie, bałam się mu powiedzieć.

- Spokojnie, kochanie- Asia przytuliła przyjaciółkę, mimo że jej samej było dość dziwnie pogodzić się z tą myślą, że jej najlepsza przyjaciółka spodziewa się dziecka- Wiesz, Zayn jest odpowiedzialny, ma już trochę w bagażu doświadczeń i sama mówiłaś, że chce mieć z tobą dzieci.

- Ale ja nie chce. Nie teraz! 18lat, studia? Jak ty sobie to wyobrażasz?- krzyknęła do brunetki- Przecież moi rodzice..- nie dokończyła, tylko znowu się rozpłakała.

- Kasia, cichutko- uspokajała ją.

- Nie cichutko- dziewczyna wstała i podeszła do okna, ocierając łzy- Mówiłam ci, co moi rodzice powiedzieli na temat mojej przyszłości z Zaynem?- odwróciła się twarzą do niej.

- Nie

- No to posłuchaj, jak to było...



Miesiąc wcześniej.

Lekko poddenerwowani i spięci sytuacją, trzymając się za ręce, przekroczyli próg rodzinnego domu Kasi. Przywitani radośnie przez rodziców Kasi i Damiana, udali się do salonu, gdzie Zayn zapomniał o tym, po co tak naprawdę tu przyjechali. Przepytani przez rodziców dziewczyny kolejno o jej studia i mieszkanie z Asią, potem o sezon koncertów Zayna, zjedli obiad. Kiedy jednak po obiedzie przyszedł czas luźnej rozmowy przy cieście i kawie, Kasia i Malik poczuli się lekko spięci. Damian widocznie rozbawiony był całą tą sytuacją i zachowaniem pary, jednak dobrze wiedział, że tamci są przejęci na dobre.

- Mamuś, tatko- blondynka czuła, jakby w gardle rósł jej wielki balon- Widzicie, bo ja i Zayn...

- Ja zapytam- Malik spojrzał na dziewczynę i ujął jej drobną dłoń, po czym przeniósł wzrok na siedzących na kanapie naprzeciwko rodziców dziewczyny.

- Dobrze- blondynka odetchnęła cicho.

- Widzicie państwo- Zayn westchnął i próbował zebrać myśli- Ja i Kasia... Kasia...my, hmmm... Jesteśmy ze sobą już jakiś czas i jest nam ze sobą wspaniale. Kasia to najwspanialsza kobieta jaką spotkałem- uśmiechnął się lekko, widząc zdumione twarze rodziców Kasi- Chciałbym trochę pomóc i państwu i jej. Pomyślałem, że skoro spędzamy ze sobą i tak wiele czasu, to Kasia mogłaby się do mnie wprowadzić. Oczywiście- kontynuował szybko widząc, że ojciec dziewczyny chce coś powiedzieć- Najpierw pytamy państwa o zdanie- dodał, ukrywając fakt, że Kasia już z nim mieszka.

- Bez ślubu? To nie jest dobry pomysł- rzucił ojciec dziewczyny kręcąc głową.

- I tak spędzamy ze sobą ciągle czas, na ślub przyjdzie pora- dodał Zayn- Moje mieszkanie jest duże, nie ponoszę za nie kosztów, bo jest z klubu. Nie będą musieli państwo opłacać niczego, a wiem jak teraz wszystko jest drogie. W dodatku Kasia będzie miała bliżej na studia- próbował przekonać, a dziewczyna wcale się nie odzywała. Rodzice wymieniali porozumiewawcze spojrzenia, jednak ani jedno ani drugie nie pałało entuzjazmem.

- Ja nie wiem, co o tym sądzić- mama Kasi wstała i podeszła do kominka, na którym poprawiła stojące w ramce zdjęcie Kaśki i Damiana w górach.

- Mamo, tato, my jesteśmy dorośli. Wiemy, czego chcemy.

- My też wiemy czego chcemy dla ciebie- rzucił senior rodziny- Chcemy żebyś skończyła studia, znalazła pracę, a nie może bawiła dziecko.

- Tato...

- Nie tato- ojciec Kasi uniósł palec wskazujący do góry- Tak się mówi, wiem co chcesz powiedzieć. Ale sami nie zorientujecie się, a się zagalopujecie i dziecko gotowe. Też byłem w waszym wieku, to wiem jak to jest. I od razu tylko ostrzegam. Proszę. Mieszkajcie razem, ale żebym nie musiał powiedzieć 'a nie mówiłem'....



- Widzisz, jak było. Nie chce dać ojcu satysfakcji, że go nie słuchałam i miał rację- dziewczyna westchnęła głośno- A teraz tak będzie.

- Spokojnie i bez nerwów- Asia położyła dłoń na ramieniu przyjaciółki- Najpierw powiedz Zaynowi, a potem razem jakoś powiecie rodzicom.

- Taa łatwo ci mówić- pokręciła głową- Najpierw muszę powiedzieć Zaynowi. A co jeśli on... Jeśli- niedokończone zdanie przerwał płacz.

- Ej, kochanie. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz- pocieszający uśmiech podziałał na blondynkę.

- Obyś się nie myliła, bo jak Zayn nie będzie chciał tego dziecka- spojrzała na swój brzuch i dotknęła go dłonią- Ja je usunę- te słowa ledwo przeszły przez jej gardło.

- Niczego takiego nie zrobisz. Po moim trupie- brunetka powiedziała poważnie i stanowczo- A teraz powinnaś pójść do mojej łazienki, poprawić makijaż i wrócić do Zayna.

- Wiem, wiem, wiem- westchnęła- Ale to nie łatwe

- Wyobrażam sobie kochanie- Asia przytuliła do siebie przyjaciółkę- Ale teraz zobaczysz, będzie dobrze. Ja to wiem. To będzie taki owoc waszej miłości- uśmiechnęła się lekko i pogłaskała płaski jeszcze brzuch przyjaciółki…
__________________________________________________

Jutro test z gegry , życzcie mi powodzenia, joł ! :D

Kasia w ciąży XD

Powoli zbliża się koniec opowiadania.
Będzie mega zaskoczenie :D

Ale już mam pomysł na drugie ^_^

Nastepny w piatek :D

Enjoy,
Jolks xx

poniedziałek, 5 listopada 2012

Chapter 29.

Patrzył na dziewczynę, mając w swojej głowie istną karuzelę myśli.

- Posuń się- rzucił do niej cicho, podchodząc do kanapy. Ta, niczym mała dziewczynka spełniła jego prośbę i zrobiła mu miejsce. Chłopak usiadł obok niej, by oprzeć łokcie o kolana i schować twarz w dłoniach, zbierając myśli.

- Harry, powiedz coś- szepnęła do niego, dotykając dłonią jego kolana.

- Daj mi sekundę- powiedział nie unosząc spojrzenia z podłogi. Siedział jeszcze chwilę w tej samej pozycji, po czym przetarł ręką twarz i rzucił:

- Kasia wprowadziła się do Zayna- bardziej stwierdził niż zapytał, spoglądając na Asię.

- Tak. A skąd wiesz?- zapytała lekko zdziwiona.

- Pomagałem im wczoraj- spojrzał znów na podłogę- I rozmawiałem z nimi o tobie- zamyślił się- O nas- popatrzył dziewczynie w oczy- To było trudne. Mój ojciec od początku, gdy mu powiedziałem widział tylko to jedno wyjście, ale ja nie byłem pewny.

- Powiedziałeś tacie?- spojrzała na niego lekko zawiedziona

- Tak, musiałem go poprosić o radę.

- Mamie też?

- Nie, mama myśli, że to ja coś narozrabiałem- jego usta wygięły się w delikatnym uśmiechu.

- Harry- westchnęła po chwili ciszy, jaka nastała i dotknęła jego ręki- Powiedz mi w końcu. Ja już dłużej nie wytrzymam takiej niepewności- patrzyła na jego twarz. Badała wzrokiem usta i oczy. Cierpliwość malała z każdą chwilą, a strach rósł wprost proporcjonalnie.

- Nie wiem, czy to właściwa decyzja, ale...- opuścił wzrok- Ale widzę tylko jedno wyjście. Już nigdy więcej, nigdy nie wspominajmy o tym, co zaszło- spojrzał w jej oczy, w których momentalnie zaszkliły się łzy- Zapomnijmy o tym, omińmy ten jeden dzień i niech będzie jak dawniej. Było mi trudno się z tym oswoić, ale ja chyba za bardzo cię kocham, Asiu- otarł opuszkiem palca spływającą po policzku dziewczyny łzę, wzdychając z pocieszającym uśmiechem.

- Naprawdę?- szepnęła wpatrzona tępo w jego oczy. On nic nie mówiąc przytulił ją do siebie i ucałował w głowę.

- Nie wyobrażasz sobie, jak bardzo cię kocham- powiedziała podciągając nosem.- Nie byłbyś w stanie pojąć tego, jak bardzo żałuję swojego zachowania- wzmocniła uścisk, wtulając się w chłopaka całą sobą, jakby chcąc przylgnąć do jego serca i schować się w bezpiecznym uścisku jego ramion już na zawsze.

- Nie mówmy już o tym- delikatny szept Harryego, jego lekko zachrypnięty niski i cichy teraz głos zadziałał kojąco na dziewczynę. W jego objęciach czuła się jak mała dziewczynka, a jego ramiona miały być prawdziwą gwarancją bezpieczeństwa.

- Kocham cię, Kotku- ponownie ucałował jej głowę. Gdy te tak długo wyczekiwane przez dziewczynę słowa padły z ust chłopaka, poczuła niesamowitą ulgę. Jednak mimo, że Harry zapomniał o sprawie, jej nadal było głupio, że powiedziała mu takie słowa, czym okropnie go zraniła. Nie chciała też, by kiedykolwiek chłopak mógł użyć tego, jako argumentu przeciw niej. Nie chciała przerywać chwili, kiedy Harry okalał jej talię swoją ręką, bojąc się, że taka chwila już nie powróci. Musiała jednak odsunąć się od ukochanego, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.

- Otworzę- spojrzała na Loczka, ciągle czując jednak ten dyskomfort, to że chłopak patrzy na nią i pewnie nadal myśli o tym, jak ona go zbluzgała. Zostawiła Stylesa na kanapie i podeszła do drzwi. Otworzyła je i poczuła, jakby jej oczy wyskoczyły z orbit. Przed sobą zobaczyła wysokiego, szalenie przystojnego blondyna w koszuli z krótkim rękawem w biało-niebieską kratę, założoną na biały t-shirt i w granatowych dżinsach. Obok białych adidasów chłopaka leżał jego bagaż, na który dziewczyna spojrzała, przenosząc wzrok z uśmiechniętej twarzy chłopaka.

- Damian?- powiedziała zdziwiona i wpadła w ramiona chłopaka.

- Nie spodziewałaś się mnie, prawda?- zaśmiał się odsuwając od siebie dziewczynę i przyglądając się jej od góry do dołu- Londyn ci służy, świetnie wyglądasz- uśmiechnął się promiennie- Wpuścisz mnie?- uniósł do góry lewą brew.

- Jasne, wchodź- przepuściła go przodem. Chłopak zostawił bagaż w przedpokoju i kierowany przez Asię udał się do salonu. Weszli oboje do pomieszczenia, gdzie na kanapie siedział Harry. Widząc obcego chłopaka nie wyglądał na uciesznoego, a i Damian wydawał się być zaskoczony widząc Loczka.

- Harry, to jest Damian, brat Kasi- powiedziała uśmiechnięta przedstawiając przyjaciela chłopakowi, który wstał z kanapy i podszedł bliżej. Uścisnął dłoń blondynowi i uśmiechnął się lekko.

- Harry, chłopak Asi- objął dziewczynę ramieniem- Nawet nie wiedziałem, że Kasia ma brata- uśmiechnął się.

- Ty to jeszcze dobrze. Ja to nie wiedziałem, że przyjdzie mi obracać się wśród takich ludzi- zaśmiał się wskazując na Stylesa- To się dziewczyny ustawiły- pokazał rząd zębów.

- Ha ha ha, bardzo śmieszne- powiedziała sarkastycznie Asia, po czym sama się zaśmiała- Siadajcie- wskazała fotele i kanapę- Damian, czego się napijesz?

- Jak mi zrobisz kawę, to będę wdzięczny. Padam z nóg- westchnął i usiadł na fotelu.

- Okej. Zaraz opowiesz co cię sprowadza- uśmiechnęła się- Harry- spojrzała na chłopaka- A tobie co zrobić do picia?

- Mi tylko sok, bo po kawie nie zasnę- rzucił i Asia znikła w kuchni, by po kilku chwilach wrócić z napojami.

- A gdzie moja siostrzyczka?- zaśmiał się Damian wsypując cukier do szklanki- Pewnie gdzieś się włóczy z tym swoim chłoptasiem, co?- zaśmiał się spoglądając to na Asię, to na Harryego, mieszając łyżeczką w czarnym napoju.

- No Kasia przecież w domu pewnie- rzuciła dziewczyna.

- Coś ty?- Damian roześmiał się w głos- To po co bym tu przyjeżdżał? U rodziców jej nie ma- suszył nadal zęby.

- No ale u siebie, u Zayna- powiedział Harry, na co Damian zakrztusił się ugryzionym przed chwilą ciastkiem. Asia podbiegła i poklepała go po plecach, a gdy wszystko było już w porządku, usiadła na miejsce.

- Co?- blondyn wytrzeszczył oczy na dwójkę siedzącą przed nim- O czym wy mówicie?

- To ty nie wiesz? Kasia nie mówiła, że będzie mieszkać z Zaynem?- Asia nie kryła zdziwienia reakcją Damiana. Ten odłożył ciastko na talerzyk i wstał z fotela, by podejść do okna. Przejechał ręką po włosach i nie odwracając się do tamtej dwójki wymruczał coś pod nosem. Zaraz rzucił do Asi:

- Sprowadź ją tutaj. Nie mów Kasi, że przyjechałem, ale niech tu się pojawi- Harry i Asia spojrzeli po sobie zdziwieni tonem głosu Damiana. Kryło się w nim zdziwienie, nerwy i zawód.

- Możesz sam do niej pojechać

- Nie. Proszę cię- odwrócił się twarzą do nich- Zadzwoń

- No dobrze- powiedziała niechętnie i sięgnęła po telefon. W głębi zastanawiała się, dlaczego przyjaciółka nie powiedziała bratu o przeprowadzce.

- Mogę zapalić w łazience, czy muszę wyjść?- chłopak potrząsnął niebieską paczką papierosów, którą wyjął z kieszeni spodni.

- Idź do łazienki- westchnęła dziewczyna- Ale uchyl okno- rzuciła za znikającym za drzwiami blondynem. Razem z Harrym spojrzeli na siebie i wzruszyli ramionami. Asia zadzwoniła do przyjaciółki i poprosiła, by ta przyjechała do niej na noc, bo muszą porozmawiać. Kasia nieco zdziwiona przystała na propozycję i obiecała, że Zayn ją podwiezie. Za chwilę z łazienki wyszedł Damian, a wraz z nim zapach dymu tytoniowego. Usiadł na fotel i westchnął głośno opierając brodę na dłoni, a łokieć na podłokietniku.

- Damian- zaczęła Asia, lecz chłopak spojrzał na nią krytycznie.

- Jak mogła?- uniósł ręce obok głowy- Czemu nie powiedziała?- zapytał retorycznie i pokręcił głową- Ja to jeszcze zrozumiem, chce mieszkać z Malikiem ? Daj im Boże zdrowie, ale cholera jasna! Przecież rodzice ją na suchej gałęzi powieszą- wstał wkurzony i oparł się o parapet- Kurde, co ja mówię? Oni tego chłopaka powieszą- prychnął- Nie za to, że mieszka- rzucił widząc miny Asi i Harryego- Nie, nie - uniósł palec do góry- Za to, że nie pisnęła ani słowem. Nie raczyła księżniczka uprzedzić. Ona ma chyba więcej szczęścia niż rozumu- znowu opadł na fotel- Toż jakby tu przyszli rodzice a nie ja, to...- wciągnął powietrze- Koniec bajki chyba.

- To kolorowo nie jest- Harry skrzyżował ręce na piersi- Musicie pogadać spokojnie- spojrzał skrzywiony na Damiana, a ten tylko kiwnął głową i zaczął stukać palcami po nodze.

- Pogadamy, pogadamy- przyłożył kciuk do ust i zapatrzył się gdzieś w ścianę.

- To my wam może nie będziemy przeszkadzać- rzucił Styles i spojrzał pytająco na Asię, która zmarszczyła brwi- Weź kilka rzeczy i pójdziemy do mnie- uśmiechnął się nikle do dziewczyny, na znak, że to najlepsza decyzja na ten moment. Ta poszła do swojego pokoju i wzięła najpotrzebniejsze rzeczy. Za kilka chwil zostawili Damiana samego w mieszkaniu, gdzie miał czekać na siostrę, a sami udali się do  mieszkania Harry'ego.

*

Szli w ciszy, nie trzymając się za ręce, nie wymieniając spojrzeń, nie rozmawiając. Było okej, ale jednak dziewczyna mimo wszystko ciągle karciła się w myślach za to co zrobiła. Ciepły wieczór, właściwie już noc sprzyjała takiemu spokojnemu spacerowi. Dziewczyna wsłuchiwała się w kroki swoje i chłopaka, kiedy poczuła, jak do jej kieszeni chłopak wsuwa swoją dużą dłoń i chwyta jej drobną, utkwioną tam rękę i wyjmuje na zewnątrz. W tym momencie po jej ciele przeszedł przyjemny ciepły dreszcz. Uniosła wzrok i spojrzała w lewą stronę na Harryego.

- Proszę, zapomnij już- chłopak przystanął na chwilę i chwycił dziewczynę za drugą dłoń- Widzę, że ciągle o tym myślisz- jego oczy były teraz tak niesamowicie zielone i szczere- Ja już nie pamiętam- uśmiechnął się i ujął w dłonie drobną twarz brunetki i pogładził jej policzki kciukami.

- Kocham cię- szepnęła patrząc prosto w duże, zatroskane oczy Harryego. Chłopak zniżył swoją głowę i uśmiechnął się do ukochanej, po czym lekko musnął jej usta, dając jej pewność, że wszystko jest w porządku. Dziewczyna odwzajemniła ten czuły pocałunek, poddając się co raz to bardziej zachłannym ustom chłopaka, które spragnione były miękkich ust ukochanej. Z jedną ręką opartą o tors chłopaka, a drugą wplątaną w jego loczki, rozkoszowała się każdym muśnięciem jego języka i natarciem jego rozpalonych warg.

- Dzieci, na środku chodnika? Nie wstyd wam?- usłyszeli głos jakiejś starszej kobiety i powoli, bardzo niechętnie odłączyli swoje usta od siebie, opierając swoje czoła o siebie.

- Pani babciu- Harry z uśmiechem odsunął swoją głowę od Asi- Co pani to przeszkadza? Bóg kazał się kochać, czyż nie?- uśmiechnął się promiennie, a z jego oczu biła radość, jakiej nikt dawno nie widział.

- Ale nie kazał całować się na środku chodnika- podparła się ręką pod bok.

- A skąd pani babcia to wie? Biblię zna na pamięć?- spojrzał na nią unosząc obie brwi do góry, a Asia zaśmiała się pod nosem. Kobieta machnęła ręką i pokręciła głową.

- Ta dzisiejsza młodzież. Jeszcze się kłócić będzie. A kochajcie się, kochajcie- spojrzała na stojącą przed nią parę- Ale pan panie artysto to by się za kocerty pan wziął, a nie amory w głowie

- Obiecuje, że się poprawie- ukłonił się uśmiechnięty w pas i objął roześmianą Asię ramieniem, ucałował ją w głowę i odeszli w stronę mieszkania chłopaka, uciekając przed ganiącym spojrzeniem staruszki.

*

Zdziwiona obecnością brata Kasia, zamieniła z nim kilka zdań w towarzystwie Zayna. Zdecydowali, ze najlepiej będzie, jeśli pojadą do rodziców Kasi i przedstawią pomysł wspólnego mieszkania, nie wspominając o tym, że jest on już wcielony w życie. Zayn, nastraszony lekko przez Damiana, wziął sobie do serca jego uwagi i przystał na tę propozycję. Dostając od brata ukochanej wytyczne, obiecał również, że nigdy jej nie skrzywdzi, bo w przeciwnym razie Damian nie pożałuje na Malika ani swojej pięści, ani swoich kolegów.

- Żarty, żartami- zaśmiał się piosenkarz- Ale wiesz, ja pokojowo nastawiony- podniósł ręce w geście obrony

- Wiem, wiem, tylko wiesz. Siostrę mam jedną- zaśmiał się Damian- Pozwól jej zostać tu na noc, mamy do obgadania troche spraw- uśmiechnął się i spojrzał groźnie na Agę.

- Nie ma problemu- zasalutował Zayn, a po kilku minutach pożegnał się czule z Kasią i opuścił mieszkanie Asi.

*

Weszli do mieszkania Harryego. W przedpokoju leżała jeszcze jego nierozpakowana walizka i torba . Zaraz złapał obie rzeczy i schował do dużej szafy wbudowanej w ścianę i wzruszając ramionami spojrzał na Asię, która popukała się palcem w czoło. Chłopak podszedł do niej i cmoknął w usta.

- Napijesz się czegoś jeszcze, czy idziemy spać?- spytał otwierając lodówkę- Albo może coś zjemy?- wyjął z lodówki wędliny i warzywa, a oprócz tego mnóstwo batoników i włoskie Wino

- Harry- roześmiała się patrząc jak chłopak układa cały asortyment na kuchennym stole- A dieta??

- Jaka dieta? O czym ty do mnie rozmawiasz?- udawał wielce zdziwionego i złapał za korkociąg.

- Żelki, Snickersy, Nick Nacki??- dziewczyna podnosiła kolejne rzeczy do góry- Harry, przecież Paul by cię zjadł za to- roześmiała się

- Phiii- machnął ręką- On to mi może naskoczyć- powiedział poważnie, po czym sam się roześmiał.

- Jasne, a na próbie ‘ Paul, może kawki, może ciasteczko?’- udawała jego głos, śmiejąc się.

- O ty!- chłopak rzucił korkociąg na szafę i odstawił tam butelkę z winem- Ty niedobra- spojrzał na nią przymrużonymi oczyma- Ja do ciebie po Bożemu, a ty co?- podszedł tak blisko niej, że nie miała drogi ucieczki. Oparta o blat stołu śmiała się prosto w oczy Loczka. Chłopak udawał groźnego, lecz po chwili pocałował dziewczynę bardzo namiętnie, a zarazem szybko odrywając się od niej, co bardzo jej się nie spodobało.

- Haaarold- fuknęła na niego- Tak nie wolno

- A tak?- spytał zadziornie i natarł swoimi ustami na jej usta, unosząc dziewczynę do góry tak, by posadził na blacie stołu, z którego ręką zgarnął słodycze na podłogę.

- Co cię opętało?- zaśmiała się w jego oczy odrywając od niego usta, które teraz miały jakby miliony malutkich iskierek.

- Tęsknota- powiedział poważnie- Cholerna tęsknota- powtórzył i zatopił się w jej ustach, odgarniając jej kasztanowe włosy do tyłu…

________________________________________________

Po prośbach uległam wam i napisałam rozdział :3 Wyszło jak wyszło .
Jutro sprawdzian z historii, taki chuj .

Poodpowiadam sobie na komentarze, a so ? XD

' Weź... bardzo chcem wiedzieć co dalej Jolks dodaj jutro jak się nauczysz tak jak koleżanka mówiła wyżej może być nawet krótki ale mógłby być dłuuuugi ale ja Cię rozumiem , że masz dużo spraw na głowie <* '

Fakt, mam dużo , nawet bardzo dużo spraw na głowie, ale daję radę :D Z artystycznych nauczyłam się tego co miała I grupa , i gdybym była w tej I grupie pewnie miałabym 5, a byłam w II i bedzie 2 , może 3 XD

'' Kocham twojego bloga ^^ ''
Jak miło <3
Wgl nie spodziewałam się, że ktoś wgl będzie to czutał , a tu boom, 200 wyświetlen dziennie ( rekord to 800 XD )


' Patka : Krótko i na temat KOCHAM TWOJEGO BLOGA JESTEM TWOJĄ PSYCHICZNĄ FANKĄ !!!!!!!!!!!!!!!!!! Kocham Cię ! '

Loool , nic nie zrobiłam , a mam psychofanki . Mother of God XD


'' Karol : No ja też się przyznam do swojej osobowości jestem chłopakiem tak to prawda i uwielbiam zespół One Direction !!!!!!! Kocham twój Blog ! A tak poza tym ładna jesteś masz kogoś ? ''
Jak miło XD Nie jestem ładna :3 *le forever alołn*

'' Wszystkie : Karol nie zarywaj ^^ Jolks na pewno kogoś ma . Dobra nie spamujemy i mówimy KOCHAMY TWÓJ BLOG I CIEBIE !!!!!!!!!!!!!! NAPISZ NAM COŚ JUTRO ''

Nikogo nie mam XD Chyba , że liczą się mężowie ? :>

'' Kocham Cię ''
Ja Ciebie bardziej <3


'' Obiecaj nam coś... Że nigdy nie przerwiesz tego bloga. Bo parę lasek tak już zrobiła a to nie jest fajne. Słuchaj jak to opowiadanie dobiegie końca to nas o tym powiadom a jak dobiegnie to zacznij nowe :P Plośe (.)(.) ''

Obiecam . Nie przerwę tego bloga. Wiem , sama takie czytałam xd O końcu już myślałam . Koniec niedługo, ale nie znacie dnia ani godziny XD Jak skonczę to opowiadanie, zacznę pisać nowe :)
PS. wtf? cycki na koncu ? XDD


'' Co masz z polskiego < co masz na świadectwach z podstawówki > bo mi się wydaje że 5 - 6 bo na serio masz talent. Blog Fajny Dodaj Jutro ! 29 Chapter ''
W podstawowce miałam 4, poległam na gramatyce XD


No , tyle :D

TEŻ WAS KOCHAM . NAWET BARDZIEJ :33

Następny w środe :)

Enjoy,
Jolks xx

niedziela, 4 listopada 2012

Chapter 28

Podniosła wzrok i zobaczyła jak Harry znika za drzwiami, a zaraz one się zamykają. Ból w sercu towarzyszący temu, co się wydarzyło był nie do opisania. Chwyciła się za włosy i szarpnęła mocno. Obróciła się wokół własnej osi i zdenerwowana usiadła na schodku przed domem. Starała się uspokoić oddech, by się nie rozpłakać. Nie usłyszała nawet, jak drzwi ponownie się otworzyły. Poczuła tylko jak ktoś otula ją jakimś okryciem wierzchnim. Uniosła wzrok i zobaczyła Harryego. Wystawił rękę w jej stronę.

- Chodź- pomógł jej się podnieść i od razu zabrał dłoń, wkładając ręce do kieszeni. Dziewczyna bez słowa podążała obok chłopaka, otulając się szczelniej jego bluzą i przyciągając do swoich nozdrzy wspaniały zapach perfum Harryego. Nie miała pojęcia, dokąd idą. Nie domyślała się nawet, co Harryemu przyszło do głowy, po prostu kroczyła za nim w ciszy. W pewnym momencie Harry skręcił za jakieś ogrodzenie i usiadł na ławce przy boisku do koszykówki.

- Usiądź- powiedział spokojnie, a Asia zajęła miejsce obok niego.

- To moja podstawówka- kiwnął głową na duży budynek przed nimi- Zawsze tu przychodzę, jak jestem w Holmes Chapel- rzucił, lecz dziewczyna nie odezwała się ani słowem. Nie wiedziała, co na w ogóle powiedzieć, więc dalej wtulona w bluzę chłopaka patrzyła tam, gdzie podążał jego wzrok.

- Musimy porozmawiać. Poważnie- chłopak spojrzał na ukochaną, która wzrok utkwiła w swoich butach- Zastanówmy się, czy taki związek ma jeszcze jakiś sens- spojrzał na budynek szkoły, a dziewczyna automatycznie przeniosła spojrzenie na spokojną twarz chłopaka.

- Słucham?- patrzyła na niego oszołomiona- Ale...

- Asiu, ja nie wiem, w co mam wierzyć- jego zielone tęczówki patrzyły teraz w jej , pełne jeszcze nadziei oczy.

- Przecież cię kocham

- Ja ciebie też. Ale kiedy mówisz takie rzeczy jak wczoraj, albo nawet jak mówisz, że to nie tak, ale chcesz, żebym poczuł się gorszy, to nawet nie wyobrażasz sobie, jak boli mnie serce. Skoro według ciebie tak się różnimy, to po co to?

- Harry- łzy w jej oczach znowu zaczęły się kręcić- Ja już nie umiem bez ciebie żyć.

- Ten tydzień- popatrzył w jej oczy- Dajmy sobie ten tydzień odpoczynku. Ja muszę pomyśleć, a potem zobaczymy, dobrze?

- Ale ja nie chce żadnego odpoczynku od ciebie, rozumiesz? Ja cię potrzebuje, kocham cię- wykrzyczała wstając z ławki. Odwróciła się w drugą stronę i wybiegła poza ogrodzenie szkoły. Harry poderwał się i ruszył za nią. Dogoniwszy dziewczynę, stanął jej na drodze i złapał za ramiona. Patrzył na jej twarz, która teraz była zalana łzami. Wytarł je swoimi rękoma i chwycił twarz Asi w swoje dłonie. Patrzył na nią, niemal czując, jak bije jej serce. Pochylił się nad nią i pocałował bardzo namiętnie, jakby chcąc udowodnić, że mimo wszystko ją kocha. Obojgu brakowało tego pocałunku, tej bliskości i pasji, z jaką złączali ze sobą swoje usta i języki. Styles oderwał się od dziewczyny i spojrzał na jej zaskoczoną twarz.

- Tydzień- jego szept, gdy patrzył jej w oczy, spowodował gęsią skórkę na jej ciele- Ja muszę pomyśleć- powiedział znowu cicho, a dziewczyna kiwnęła głową na zgodę. Harry zabrał dłonie z jej twarzy.

- Chodźmy do mnie do domu. Jutro zawiozę cię do Londynu, a potem tu wrócę.

- A koncerty?- spytała mając w głowie to, jak Zayn mówił, że Harry musi być na koncertach.

- Dzwoniłem już do Paula. Zgodził się, żebym tu odpoczął.

- Rozumiem- rzuciła krótko i zaraz trochę bardziej spokojna ruszyła obok Harryego w stronę jego domu rodzinnego.



*

W tym samym czasie w Londynie.

Niall podszedł do drzwi małego, parterowego domku jednorodzinnego i zadzwonił do drzwi. Otworzyła mu Kama z uśmiechem na ustach.

- Kaca nie ma?- spytał na powitanie lekko zdziwiony widokiem zadowolonej dziewczyny.

- No coś ty- zaśmiała się- Ja i kac? Nie znam tego połączenia- wpuściła chłopaka do domu- Poza tym, jakbyś zauważył to już wieczór i wiesz, dawno by mi przeszło- zaśmiała się.

- Rodziców nie ma w domu?- zapytał wchodząc do salonu.

- Nie, wzięli Karinę i gdzieś pojechali. Wrócą za dwa dni- wzruszyła ramionami.

- To twojej siostrze nie chciało się zostać w domu? Tylko z rodzicami jeździ?

- Wiesz, chce się podlizać, to musi działać- westchnęła- Napijesz się czegoś?

- Może być kawa rozpuszczalna- posłał jej uśmiech i odprowadził wzrokiem do kuchni. Chwycił pilot i włączył TV. Za chwilę Kamila przyniosła dla niego kawę. Siedzieli i gadali jak zwykle. Niby nic się nie zmieniło, jednak było inaczej. Gdy oglądali TV, co chwilę spoglądali na siebie ukradkiem tak, by to drugie nie zobaczyło. Przyglądali się sobie, jakby chcieli coś wyczytać z twarzy drugiego. I jakby zupełnie przez przypadek ocierali się o siebie łokciami, kolanami czy ramionami. Na kanale znowu zaczęły się reklamy, gdy Kamila spojrzała na Nialla i zobaczyła widok, który ją rozczulił i pozbawił. Z głową ułożoną na oparciu kanapy, z pilotem w dłoni i lekko uchylonymi ustami, Horan po prostu spał. Wyglądał wręcz słodko i tak niewinnie, że Kamila chciała nawet zrobić mu zdjęcie. Uchwyciła ten moment jedynie aparatem z telefonu i po cichu wstała z kanapy. Nie miała serca, by budzić chłopaka, gdy ten tak spokojnie sobie śpi. Podeszła do telewizora i wciskając przycisk u dołu ekranu, wyłączyła sprzęt. Cichym krokiem, stąpając na palcach znalazła się przy Niallu. Ujęła jego dłoń i wyjęła z niej pilota. Oczy chłopaka szybko się otworzyły i jego niesamowicie błękitne spojrzenie padło na dłoń dziewczyny, a potem na jej twarz. Lekko przestraszona tym, że obudziła chłopaka, delikatnie się wzdrygnęła. Ten ciągle patrzył jej prosto w oczy i drugą ręką zabrał pilot, który rzucił na fotel, a potem przyciągnął dziewczynę do siebie, sadzając ją sobie okrakiem na kolanach nadal nie spuszczając z niej oczu. Dziewczyna poczuła jak jej tętno przyspiesza, a serce zaczyna bić z podwojoną szybkością i siłą. Niall swoimi długimi palcami odgarnął kręcone włosy dziewczyny za ucho, a potem delikatnie zewnętrzną stroną palców pogłaskał jej policzek. Uniósł się lekko, zbliżając twarz do twarzy dziewczyny.

- Nie chcę być tylko twoim przyjacielem- szepnął patrząc na jej pełne usta- To mi nie wystarczy- przejechał dłonią po jej linii żuchwy, a drugą rękę skierował na jej szyję. Po karku dziewczyny przeszedł zimny dreszcz ekscytacji.

- Wiem- powiedziała ledwo słyszalnie i bez dalszych słów zatopiła się w ustach Nialla. Oboje byli pewni tego, że uczucie, jakim się darzą, nie można nazwać jedynie przyjaźnią. To coś więcej, co sprawiało, że coś ich do siebie przyciągało, była między nimi chemia, która z każdym zetknięciem się ich ust, powodowała iskry rozpalonej rządzy. Gdy ich miękkie, spragnione pocałunków usta stykały się ze sobą, a języki toczyły namiętną walkę, ich dłonie rwały się do poznania każdego centymetra ciała partnera, rozpalającego się z każdą chwilą co raz bardziej. Obdarowywali pocałunkami swoje szyję, a ich ciała pragnęły co raz to więcej. Pocałunki stawały się co raz bardziej zachłanne, oddechy co raz płytsze, a pragnienia co raz bardziej oczywiste. Dziewczyna przygryzła dolną wargę Nialla i pociągnęła lekko do siebie, by potem znowu pocałować go z pasją. Chłopak wsunął obie dłonie pod jej koszulkę i objął rękoma jej uwięzione w biustonoszu piersi. Dziewczyna pomogła mu i zrzuciła z siebie koszulkę, odsłaniając przy tym pełne, nabrzmiałe z ekscytacji piersi. Niall podniósł dziewczynę na ręce, oplatając jej nogami swoje biodra i wydyszał odrywając się od niej

- Gdzie twój pokój?

- Na końcu korytarza, prosto- rzuciła łapiąc oddech, między pocałunkami, które składała na szyi i żuchwie Horana, kierując się do jego ust. Szybko znaleźli się w sypialni dziewczyny, gdzie wylądowali na dużym łóżku. Nadal obsypywali się pocałunkami, ledwo łapiąc oddech. Niall zrzucił zbędną mu koszulkę, a oczom dziewczyny ukazał się wyrzeźbiony tors, który zaraz stał się obiektem badawczym dla jej dłoni i ust. Nie szczędzili sobie czułości, które dawały im potężną dawkę rozkoszy. Gdy zwinne palce Nialla dotarły do zapięcia stanika okalającego piersi dziewczyny, a usta obojgu były złączone w namiętnym pocałunku, oboje usłyszeli dzwonek do drzwi.

- Nie otwieraj- wysapał chłopak, a dziewczyna posłuchała jego rady. Natrętny ktoś przed drzwiami nadal dzwonił.

- Cholera- powiedziała odsuwając się od chłopaka i zabrała jego ręce ze swoich pleców- Otworze. O tej godzinie pewnie nikt bez powodu by nie przyszedł- rzuciła niezadowolona. Pobiegła cicho do salonu i założyła koszulkę, przejrzała się w lustrze, poprawiła i otworzyła drzwi. Niall siedział spokojnie na łóżku, normując oddech i czekając na dziewczynę, gdy do jego uszu dobiegł zdziwiony głos Kamili i rozmowa z jej rodzicami. Zerwał się z łóżka i założył koszulkę, szybko poprawił włosy i usiadł na fotelu pod oknem, zaświecił lampkę i wziął na kolana laptopa dziewczyny, szybko coś włączając. Za kilka sekund do pokoju weszła Kamila

- Siedzimy z Niallem- usłyszał chłopak i podniósł wzrok, a do pokoju wkroczył ojciec Kamili - Nudzimy się strasznie- dodała dziewczyna. Niall wstał z fotela, odłożywszy komputer i podszedł do ojca Kamili.

- Dobry wieczór- przywitał się podając mu dłoń- Skoro państwo już wrócili, to ja chyba pójdę- uśmiechnął się- Jutro mamy koncert, a skoro są twoi rodzice, to chyba się nie będziesz bała już- wymyślił na poczekaniu zwracając się do dziewczyny i puszczając jej oczko.

- Bałaś się sama zostać?- zdziwił się jej ojciec

- No coś ty, Niall jak zwykle się wygłupia- zaśmiała się.

- Nie jak zwykle- Niall powtórzył gest dziewczyny- Ale teraz serio pójdę.

- Ja cię odprowadzę- powiedziała dziewczyna i udała się z nim do wyjścia. Po drodze Horan przywitał się z mamą i siostrą dziewczyny, a potem razem wyszli przed dom.

- Dlaczego już uciekasz?- zapytała smutno zakładając ręce na piersi i podchodząc blisko Nialla.

- Nie chciałabyś, żebym pożarł cię przy rodzicach- powiedział z cwanym uśmiechem na ustach- Kamila-chłopak spojrzał w niebo- Wiesz do czego mogło dojść?

- Wiem i bardzo tego chciałam. I chce nadal- powiedziała z lekkim uśmiechem, a Niall przyciągnął ją do siebie i zachłannie pocałował.

- Nie wiem po co rodzice wrócili wcześniej- zaśmiała się i pocałowała Nialla, po czym rozstali się z śladem swoich ust na wargach.

*

Holmes Chapel

Weszli do dość dużego jednorodzinnego domu o oliwkowych ścianach. W środku panowała cisza, tylko co chwilę dało się słyszeć śmiech dziecka. Harry pochylił się w korytarzu i kręcąc z dezaprobatą głową, podniósł z podłogi mały niebieski samochodzik.

- Kuben, co kurde mówiłem o tych zabawkach?- powiedział wchodząc do salonu i rzucając małego resoraka do koszyczka z innymi zabawkami- Kiedyś to wszystko poleci przez okno, zobaczysz- zagroził. Asia stanęła w drzwiach pokoju, gdzie na dużej sofie przed telewizorem zobaczyła małego blondyna, na oko, chodzącego do zerówki lub pierwszej klasy. Leżał wyłożony, z nogami na oparciu, w piżamce w dinozaury i wpatrzony był w telewizor, w ogóle nie zwracając uwagi na Harryego.

- Zalaz żebyś ty nie wyleciał- rzucił do Harryego, nie wymawiając literki 'r', a Asia zaśmiała się pod nosem.

- Młody- Harry pokiwał głową udając zniesmaczenie- Czemu ty jeszcze nie śpisz?

- Pfff- prychnął mały- Co ty Haly, dopielo dziewiąta. Zalaz będzie Fineasz i Felb jesce- powiedział oburzony i wskazał na telewizor.

- Boże, ja kiedyś tyle bajek nie oglądałem- powiedział do Asi, jakby zapominając się, jaka sytuacja jest między nimi. Mały Kuba dopiero wtedy zauważył dziewczynę.

- Ooo- wstał zafascynowany z sofy- To ta co mas na telefonie?- zapytał Harry'ego zdziwiony.

- Tak. Asia, to jest mój kuzyn Kuba- poczochrał małego po włosach przygarniając do siebie- Młody to jest Asia- zawahał się w tym momencie- Moja...dziewczyna- spojrzał na Asię spokojnie

- Fajnaaa- powiedział chłopiec z uznaniem, a Asia i Harry pierwszy raz tego wieczoru oboje się zaśmiali- Dziwne ze Haly ma taką fajną dziewcyne, jak on taki...-chłopiec spojrzał na Hazze- bzydki- zaśmiał się.

- Kto?- zdziwiła się Asia

- Haly. No on- wskazał na Harryego

-Gdzie moi rodzice?- spytal Harry

- Tata na góze, a mama w łazience- powiedział młody.

- O Harry, jesteś już-powiedziała kobieta wychodząca z jednego z pomieszczeń- O, to Asia tak?- przyjrzała się dziewczynie. Myślałam, że wy...

- Co my? My nic. Źle myślałaś- Harry wszedł jej w słowo i podszedł do dziewczyny przygarniając ją do siebie ramieniem, jakby nigdy nic. Ta spojrzała na niego zdziwiona- Asia zostanie u nas do jutra. Przygotujesz jej ten pokój co Niall albo Zayn zawsze w nim śpią?

- Dobrze- powiedziała wysilając się na uśmiech- A wy idźcie do kuchni, na stole są kanapki- powiedziała i oddaliła się po schodach na piętro.

*

Następnego dnia Styles odwiózł dziewczynę do domu. Odezwał się tylko wtedy, jak Asia zapytała, o co chodziło wtedy z jego mamą. Stwierdził, że nie chce by ta mieszała się w jego sprawy i nie ma zamiaru tłumaczyć niczego matce. Wysadził dziewczynę pod blokiem, a ta pocałowała go w policzek.

- Kocham cię- powiedziała patrząc mu w oczy- Będę czekać.

- Na razie- odpowiedział sucho i gdy ta opuściła jego auto, od razu odjechał do domu.

*

Dni mijały jej bardzo powoli. Nadrabiała wszelkie zaległości na uczelni, spędzając dużo czasu z Lukem. Wytłumaczyła mu sytuację z Harrym. Początkowo Brooks nieufnie podszedł do tej sprawy, ale po zapewnieniach Asi, zrozumiał jej błąd. Pewnego dnia siedziała wieczorem w kuchni, pogrążona w myślach. Kasia co raz częściej bywała u Zayna. Nocowała u niego i spędzała z nim wiele czasu. Popijając ciepłą herbatę usłyszała przekręcany klucz w drzwiach i czyjeś wejście do mieszkania.

- Już jestem- usłyszała głos przyjaciółki, która zaraz wkroczyła do kuchni i ucałowała policzek Asi- Co tak myślisz?- zapytała siadając obok koleżanki i biorąc z miseczki orzeszka w paprykowej skorupce.

- To co ostatnio 24godziny na dobę- uśmiechnęła się blado- Powiedz lepiej, co u Zayna.

- Właśnie- Kasia westchnęła głośno i wzięła do ust kolejnego orzeszka- Zayn zaproponował mi, żebym z nim zamieszkała- spojrzała niepewnie na Asię.

- A ty? Co zdecydowałaś?

- Jeszcze nic- wzruszyła ramionami- Myślałam, że może mi pomożesz. Nie chce zostawiać cię tutaj samej, chociaż nie powiem, chciałabym mieszkać z Zaynem. Z drugiej jednak strony to tak jakbyśmy już byli małżeństwem. Zabieramy sobie tą wolność zamieszkując razem. Nie wiem sama. Pomóż- Kasia spojrzała na przyjaciółkę błagalnym wzrokiem.

- Kaśś, nie mam pojęcia- uśmiechnęła się- I tak spędzasz tam więcej czasu niż tutaj.

- Ty zawsze masz rację- zaśmiała się- To co? Jakbym się przeprowadziła, obrazisz się?

- Tak. Foch z przytupem i melodyjką- powiedziała poważnie, a zaraz razem z Kasią się śmiały.

*

Minęły kolejne dwa dni i Asia została już sama w swoim mieszkaniu, tak samo, jak wtedy, gdy przyjechała. Ze zniecierpliwieniem czekała dnia, kiedy Harry da znać, że pojawił się w Londynie. Suszyła właśnie włosy w łazience, gdy wydawało jej się, że słyszy dzwonek do drzwi. Wyłączyła suszarkę i nasłuchiwała. Faktycznie, dzwonek zadzwonił. Przeczesała ręką włosy i otworzyła drzwi. Widząc osobę za nimi serce podeszło jej do gardła. Nie spodziewała się, że bez zapowiedzi zobaczy Harryego.

- Cześć- uśmiechnęła się- Już w Londynie?

- Hej- spokojny i opanowany głos chłopaka wydawał się za spokojny- Wróciłem przedwczoraj wieczorem.

- Czemu nie dałeś znać?- powiedziała wpuszczając go do środka mieszkania.

- Nie wiem- wzruszył ramionami- Przyszedłem, bo jestem chyba pewny tego, co powinniśmy zrobić- unikał wzroku dziewczyny, patrząc wszędzie gdzie się da, ale nie na nią. Jakby bał się tego co się stanie, gdy skrzyżują się ich spojrzenia.

- To znaczy?- usiadła wystraszona na brzegu kanapy i patrzyła na plecy stojącego twarzą do okna Harryego.

- Widzę tylko jedno wyjście- odwrócił się do niej i spojrzał niepewnym wzrokiem...

_________________________________________________

Jou, 28 jest ! XD

Kartkowka jutro, a ja nic nie umiem :3 Modlcie sie za mnie XD

Enjoy x

Imagin

Dym unosi się w powietrzu przez co nie mogę oddychać. Pożar w całym domu. Nie ma sensu krzyczeć ,i tak nikt mnie nie usłyszy. Zaczęłam kaszleć jeszcze bardziej. Spróbowałam jeszcze raz otworzyć drzwi. Nie udało mi się.Żadnego okna w pokoju , co wiąże się z brakiem tlenu. Pułapka, jestem w pułapce. Opadam na podłogę. Udało mi się wykrztusić tylko jedno słowo - pomocy. W sumie po co mi pomoc, za kilka minut i tak będę martwa. Wszystko jasne. Oczy zaczęły mi się zamykać.
- Wszystko będzie dobrze ,kochanie. Obiecuję - Ktoś mówi irlandzkim akcentem. Wziął mnie na ręce i wyprowadził z dala od płonącego domu. Straciłam przytomność. Obudziłam się z maską tlenową na ryju, w dodatku ktoś trzyma mnie za rękę. WTF?. Żyję. Nie umarłam.
-Wreszcie. Myśleliśmy, ze już się nie obudzisz - Pielęgniarka podeszła do schowka.
-Jak się czujesz ,kochanie?- Uśmiechnęła się słodko.
-Hmm…dobrze.- Ja powiedziałam ! Umiem mowic ! Tak jest biczys, umiem ! .
-Kiedy przywieźli cię, byłaś cała w dymie. Gdyby nie ten młody człowiek, byś nie żyła -  Spojrzałaś na nią zmieszana.Wut? Co ty mówisz? No dobra, ktoś musiał mnie stamtąd wyciągnąć, sama bym nie wyszła. Moja logika, yhh
-Jaki chłopak?- Pielęgniarka pisała coś w mojej karcie pacjenta.
-Młody człowiek ocalił cię z ognia.- Mówi.W sumie dobrze, że nie jakiś podstarzały pedofil. 
- Przychodzi tu codziennie. Dziś jeszcze nie był, więc może się dziś z nim zobaczysz.-. Zaczęła wychodzić.
-Czy ja długo tu byłam?-. Zapytałam się . Pielęgniarka się zatrzymała.
-Kilka dni-. Wyszła. Przez kolejne kilka godzin zastanawiałam  się jak ten chłopak wyglądał, może miał ciemne, brązowe włosy i złote oczy . Nie , wait, on był zdecydowanie blondynem.
-Julia masz gościa.- Wszedł do sali , on. Tak jak sobie wyobrażałam , blondyn z niebieskimi, niewyobrażalnie pięknymi oczami. Podszedł do mnie. W ręku trzymał piękny bukiet.
-W końcu się obudziłaś- powiedział irlandzkim akcentem. To on… ! Uśmiechnęłam się do niego.
-A to wszystko dzięki tobie.- Nalał wody do wazonu i włożył do niego kwiaty . Postawił je na  stoliku.
- Skąd wiedziałeś że tam jestem?- Zapytałam. Poprosiłam żeby podszedł. Usiadł na krześle obok łóżka.
- Nie jestem dokładnie pewien. Po prostu sprawdzałem czy nie ma żadnych osób w tym domu, a potem zobaczyłem ciebie.- Moja mina wyglądała mniej więcej jak '' O.O''  .
-Jak masz na imię?- Zapytałam go , chcąc się dowiedzieć więcej .
-Niall .- Uśmiechnął się jeszcze bardziej. Przez następne kilka godzin rozmawiałam z nim on wszystkim. Był bardzo słodki, a poza tym wspaniały i dzielny. Przede wszystkim był dla ciebie mnie więcej niż chłopakiem, który uratował mi życie. On też czuł do mnie coś więcej niż przyjaźń .Tak ,powiedział mi to.  To była miłość. Patrząc wstecz na dzień, w którym się poznaliśmy jestem dumna, że będę mogła opowiadać swoim dzieciom ,że ich ojciec mnie uratował. Gdyby nie Niall ,nie byłoby mnie na tym świecie. Jestem jego dłużniczką. Jednak teraz mogę mu się choć trochę odwdzięczyć szczęściem i miłością.♥


________________________________________

Mój pierwszy imagin , lol.

Nie miałam go gdzie wstawić <le sierotka Jolka> no to wstawiłam tu , a so ! XD
Dziwny, beznadziejny, głupii . Nie umiem pisać imaginów, ale dziewczyny by mnie zabiły jakbym nie napisała xd

Przepraszam, że musieliście to czytać :D

Rozdział o 19 :)
Lots of love x

piątek, 2 listopada 2012

Chapter 27

Pogoda jak na złość diametralnie się zmieniła. Strugi deszczu płynęły teraz po przedniej szybie czarnego citroena. Wycieraczki wydawały ten denerwujący go odgłos, a zapach płynu do spryskiwaczy drażnił jego nozdrza. Nie jechał szybko, bo nie chciał wracać teraz do domu. Koła toczyły się po mokrej nawierzchni jezdni, a on co jakiś czas klął pod nosem kręcąc głową z niedowierzaniem. Nie rozumiał, gdzie popełnił błąd, w czym zawinił. Gotów oddać ukochanej serce, wszystko, co ma najcenniejsze, starał się być dla niej jak najlepszy, a ona rzuciła mu w twarz, że myśli tylko o sobie. Łzy zaszkliły się w jego dużych, smutnych teraz oczach, lecz szybko przetarł je palcami. Sam nie wiedział, czy wierzyć w jej słowa, czy ona była świadoma tego, co mówi. Ważne jednak, że powiedziała, czym pozostawiła trwały ślad w jego sercu. Najpierw starał się ignorować jej słowa, wiedział że jest pijana i chce go przekonać do imprezy, jednak gdy wymierzyła mu policzek, pojawiło się w jego sercu rozgoryczenie, ból i zawód. Nie wiedział, czy robi dobrze zostawiając ją w klubie, jednak rozczarowanie jej zachowaniem nie pozostawiało mu wyboru. Z wzrokiem utkwionym w mokrej jezdni dojeżdżał już do Londynu. Usłyszał dźwięk SMSa i chwycił telefon leżący obok dźwigni skrzyni biegów.

'Zabrałem ją do siebie.'

Przeczytał wiadomość od Jai'a i rzucił telefon na fotel pasażera. Uderzył ręką w kierownicę i znowu zaklął pod nosem. Cholernie martwił się teraz o Asię, ale jednak to chyba jego urażone ego i serce nie pozwalało mu się do tego przed nikim przyznać i pokazać słabość.

*

Ostre, poburzowe słońce świeciło jej w twarz, rażąc przy tym zamknięte powieki i potęgując nieznośny ból głowy. Chciała wstać, by zasłonić okna i ulżyć swoim 'cierpieniom', jednak, gdy otworzyła oczy, zamarła w bezruchu. Ogarnęła wzrokiem pomieszczenie, w którym się znajdowała, nie unosząc bolącej i ciężkiej głowy. Zupełnie nie miała pojęcia gdzie jest. Sypialnia, na krześle przewieszone męskie ubrania. Co najgorsze, nie były to ubrania Harryego. Uniosła lekko kołdrę i spojrzała po sobie. Wysiliła się na przywołanie wspomnień, które tłumaczyłyby, co robi w obcym mieszkaniu, śpiąc w sukience. Przed oczy wjechały jej jakby klatki z filmu. Impreza, alkohol, Kamila, Harry, toaleta. Nic więcej. Ogarniająca ją bezradność, świadomość urwanego filmu i nasilający się ból głowy było dla niej teraz przekleństwem. Usłyszała odgłos wyjmowania z szuflady sztućców i stawianych na jakimś blacie szklanek. Wstała z łóżka tak, by nie wywoływać zbędnych dźwięków, które stokrotnie głośniej odbierane były przez jej czuły teraz słuch. Spojrzała na ogromne lustro, które było częścią dużej szafy z przesuwanymi drzwiami. To, że nie wyglądała najlepiej było oczywiste. Nie wiedziała jednak, kogo może spodziewać się w pomieszczeniu obok. Zgarnęła włosy na jedną stronę, przetarła palcami rozmazany tusz do rzęs, poprawiła sukienkę i skierowała się do drzwi. Uchyliła je lekko i poszła w stronę, gdzie wyczuwała zapach świeżo parzonej kawy. Stanęła w drzwiach kuchni i spojrzała na osobę kręcącą się przy kuchennych szafkach.

- Jai?- spytała cicho patrząc na chłopaka, który w samych krótkich spodenkach sypał kawę do szklanek. On tylko sarkastycznie się zaśmiał

- Zdziwiona, nie?- powiedział i odwrócił się do niej przodem. Podszedł do stołu z dwoma szklankami w dłoniach i postawił je na blacie. Zmierzył dziewczynę chłodnym spojrzeniem.

- Siadaj- rzucił w jej kierunku i wskazał ręką miejsce przy stole, gdzie ona posłusznie usiadła. Sam wziął czajnik i zalał kawy, po czym jedną przysunął dziewczynie i zaraz zajął miejsce na przeciwko niej. Żadne z nich nie odzywało się przez dłuższą chwilę. Asia utkwiła wzrok w parującym czarnym napoju, a Jai przyglądał się jej z brodą opartą na ręku. Westchnął i wstał od stołu kierując się do łazienki. Zaraz wyszedł stamtąd z koszulką w dłoni i usiadł przy stole.

- Nie interesuje cię, dlaczego tu jesteś?- zapytał poważnie i założył na swoje umięśnione ciało czarną koszulkę z małym białym znaczkiem Nike.

- Boję się zapytać- powiedziała prawie szeptem.

- Oj, też bym się bał- pokręcił głową z dezaprobatą.

- Gdzie jest Harry?- podniosła wzrok na chłopaka.

- No pewnie w domu- powiedział ze stoickim spokojem.

- Więc... Dlaczego ja jestem tutaj, a on w Londynie? On coś zrobił, tak?

- Urwany film?- zaśmiał się gorzko- Wiele pamiętasz?

- Jai- podniosła głos, ale widząc niestrudzoną minę chłopaka odpowiedziała na jego pytanie- Pamiętam, że chyba się trochę z Kamą zabawiłyśmy- urwała- A potem mówiła w łazience, że chyba między nią a Niallem coś jest. I potem przyszedł Harry- powiedziała ciszej- I dalej nie wiem, co było- opuściła wzrok.

- To wiele mamy do nadrobienia- westchnął

- Jai, proszę cię- spojrzała na niego błagalnie- Czuje się okropnie, wiem że coś jest nie tak. Powiedz, proszę.

- Ale najpierw odpowiedz mi na jedno podstawowe pytanie- spojrzał w jej zielone oczy i odchylił się na krześle, a ona kiwnęła głową przytakując- Czy ty naprawdę myślisz, że Harry to egoista, że myśli tylko o sobie, a twoje zdanie ma gdzieś? Że patrzy na status materialny znajomych?- pytał a dziewczyna patrzyła na niego niczego nie rozumiejąc- Wiesz, nie znam go może super długo, ale to chyba ostatnia osoba, o której mógłbym powiedzieć, że jest egoistą. Jeszcze nie widziałem, żeby on o kogoś troszczył się tak jak o ciebie i żeby komukolwiek poświęcał tyle czasu i serca. On nie zasługuje na to, co od ciebie wczoraj usłyszał. Ty go w ogóle kochasz?- brnął dalej swoją przemową, ale widząc, jak oczy dziewczyny napełniają się łzami i kiwa z każdym jego słowem przecząco głową, przestał się odzywać.

- Ty teraz żartujesz? Jai?- oparła ręce o stół patrząc chłopakowi prosto w oczy.

- Uwierz, chciałbym- odpowiedział i upił łyk kawy- Rzuciłaś mu taką wiązankę, że dziwię się, że tyle wytrzymał tak tego wczoraj słuchając. A wysłuchał wiele.

- Boże- schowała twarz w ręce- Co ja zrobiłam? Przecież ja go kocham, on jest dla mnie najważniejszy, dzięki Harry'emu poznałam, czym jest prawdziwa miłość- poprawiła włosy- Nie wierzę, że mogłam coś takiego mu powiedzieć. Powiedz, że to głupi żart- spojrzała na Jai'a  błagalnym wzrokiem, lecz ten westchnął głośno.

- Asia, nie wiem jak ty przekonasz teraz Harryego. Ja ci wierzę, on pewnie też by uwierzył. Ale jak mu dałaś z liścia w twarz-Jai wciągnął powietrze.

- Co?!

- No uderzyłaś go. Z liścia, z placka, czy jak to inaczej nazwać- wzruszył ramionami- Wtedy się dopiero wkurzył i pojechał na Londyn. Znaczy... No wydaje mi się, że do domu- powtórzył gest i spojrzał na dziewczynę, której pierwsze łzy zaczęły toczyć się po policzkach- Dlatego wziąłem cię do siebie, chociaż ty bardzo nalegałaś na imprezę- rzucił ciszej, a dziewczyna wstała od stołu i szybko, ze słonymi kroplami płynącymi po twarzy, udała się do pokoju, w którym niedawno się obudziła i teraz chciałaby ponownie zasnąć.

*

Siedziała na brzegu łóżka, ściskając w dłoni telefon. Po jej policzkach powoli, jedna za drugą , toczyły się łzy bezradności. Kilka połączeń, których Harry nie odebrał i wiele więcej SMSów z prośbą o odebranie, rozmowę i wysłuchanie, utwierdzało ją w tym, że sprawa jest poważna, a Jai w żadnym stopniu nie robi sobie żartów. Odwróciła głowę ku drzwiom, w których pojawił się Brooks z szklanką wody i opakowaniem tabletek przeciwbólowych. Podszedł do Asi i podał jej leki.

- Weź to, przestanie cię głowa boleć.

- Ale nie serce- mruknęła pod nosem i popiła tabletkę wodą- Jai, możesz mnie zawieźć do Londynu?- zapytała nie patrząc na niego.

- Mogę- odparł spokojnie- Ale idź do łazienki trochę się ogarnij. Weź prysznic i pojedziemy- Powiedział i tak po prostu wyszedł zostawiając dziewczynę.

***

Zimny prysznic przywołał wszystkie wspomnienia z poprzedniej nocy. Coś, czego wolałaby nie pamiętać, wymazać z pamięci swojej i Harryego. Teraz siedziała wpatrzona w tapicerkę srebrnej hondy Jai'a. Chłopak z łokciem opartym o drzwi samochodu patrzył przez szybę. Stali pod blokiem, w którym mieszkała dziewczyna.

- Co teraz zrobisz?- Jai oderwał się od widoku za oknem i przerywając długą ciszę spojrzał na koleżankę.

- Pójdę do niego- powiedziała prawie szeptem- Przebiorę się w coś normalnego i pójdę.

- Jak uważasz- odparł Jai- Lekko nie będzie.

- Nikt tego nie powiedział- westchnęła- Dzięki Jai. I przepraszam za kłopot- rzuciła w jego stronę- Pójdę już- powiedziała i słysząc z ust Brooksa krótkie 'Trzymaj się' wysiadła z auta.

*

Przekręciwszy klucz w drzwiach, znalazła się w mieszkaniu. Usłyszała radosny śmiech przyjaciółki i Zayna. Zajrzała do salonu i rzuciła suche przywitanie.

- Cześć- spojrzała jak Malik klęczy przy leżącej na kanapie Kasi i smyra ją palcem po brzuchu.

- O, już jesteś- powiedziała Kasia zasłaniając koszulką brzuch- A gdzie Harry? I coś ty taka zmarnowana? Upojna noc?- zaśmiała się, a Zayn tylko pokręcił głową.

- Ta, upojna- powiedziała smutno- Harry chyba u siebie

- Jak to chyba?- zaśmiał się Zayn, podniósł się z podłogi i usiadł na fotelu. Asia oparła czoło o ścianę i zamknęła oczy.

- Normalnie- rzuciła

- Coś się stało?- Kasia podeszła do dziewczyny widząc jej dziwne zachowanie. Ta oddychała spokojnie i miarowo i zastanawiała się, jak wytłumaczyć przyjaciołom sytuację, której świadkami nie byli, gdyż sam  Harry odwiózł ich wcześniej do domu.

- Stało się- odsunęła głowę od ściany i spojrzała na Zayna- Chyba zjebałam wszystko- powiedziała dosadnie ze łzami w oczach patrząc ciągle na chłopaka, jakby chcąc by jej uwierzył- I złamałam słowo, które kiedyś ci dałam- rzuciła i pobiegła załamana do swojego pokoju, gdzie padła na łóżko i przykryła głowę poduszką, cicho łkając. Zayn i Kasia patrzyli po sobie zdezorientowani. Żadne z nich nie rozumiało zaistniałej sytuacji.

- Pójdę do niej- Kasia ruszyła w stronę pokoju przyjaciółki, ale Zayn złapał ją za łokieć.

- Nie Kaśś, ja z nią porozmawiam- spojrzał na nią przekonująco. Ta wypięła się na palce i pocałowała chłopaka w policzek.

- Ale wszystko mi powiesz?- zapytała upewniająco.

- Ile będę mógł, kochanie- pocałował ją w czoło i wszedł cicho do pokoju brunetki. Zobaczył, jak skulona leży, przytrzymując przy głowie poduszkę. Podszedł do łóżka i usiadł na brzegu. Chwycił ręką poduszkę, by odsłonić twarz dziewczyny. Odłożył ją na drugi brzeg łóżka i pogłaskał dziewczynę ręką po plecach.

- Ej, Asia, co jest?- zapytał cicho. Dziewczyna przetarła twarz rękoma i podniosła się, siadając po turecku obok Zayna i poprawiając włosy. Wzięła poduszkę i położyła sobie ją na nogach, skubiąc brzeg.

- Zayn, zrobiłam wczoraj straszną głupotę- powiedziała i spojrzała na niego niepewnie. Opowiedziała wszystko co się wydarzyło i oczekiwała jego reakcji.

- I pamiętasz co mi kiedyś powiedziałeś?- Przywołała dawną sytuację z baru :



''- Wiesz, coś w tym jest, chyba masz rację. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła coś takiego w ogóle zrobić. Jeśli człowiek nie jest pewien swoich uczuć, to nie powinien w ogóle się angażować. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła rozstać się teraz z Harrym, choć to dopiero początek…

- Właśnie. O tym chciałem pogadać. Mam do ciebie prośbę…

- Jaką?

Zayn złapał Asię za dłoń i spojrzał jej prosto w oczy. Jego brązowe tęczówki były przepełnione jakimś smutkiem, może troską, co Asia dopiero dziś zauważyła. To nie do końca ten Zayn, którego kiedyś oglądała w TV. Chyba to rozstanie zostawiło jednak jakiś ślad.

- Jeśli tylko będziesz miała jakiekolwiek wątpliwości…zostaw to. Nie rób tak jak Perrie, nic na siłę. Przepraszam, że w ogóle tak mówię, ale Harry to mój przyjaciel. Życzę wam jak najlepiej, od początku sądziłem, że z tej znajomości coś będzie- uśmiechnął się szczerze- Pamiętasz jak mówiłem, że czuć to na kilometr? -znowu się uśmiechnął- No i się nie myliłem. Jesteście sobie pisani…
Asia wzruszyła się tym, co powiedział Zayn.

- Wiesz Zayn, cieszę się, że Harry ma takich przyjaciół. Jesteś naprawdę wspaniały. I może to głupie co powiem, ale czuję że już niedługo do ciebie uśmiechnie się miłość. Zasługujesz na to. A i obiecuje, że będę się starała być jak najlepsza dla Harryego- uśmiechnęła się i po tych słowach przytulili się i wrócili do środka''



- Ja wcale nie chciałam skrzywdzić Harryego. Znaczy- westchnęła- Wtedy chciałam, żeby dał mi spokój. Wiem, że chciał wtedy dobrze- po jej policzku spłynęła słona kropla- Ale ja miałam ochotę na zabawę. On chciał mojego dobra, a ja głupia myślałam, że go przekonam, żebyśmy zostali. Mówiłam wszystko, co ślina mi na język przyniosła, byleby tylko mnie posłuchał. Wcale nie myślę tak jak powiedziałam- otarła kolejną łzę- Chyba chciałam trochę, żeby poczuł się gorszy ode mnie- powiedziała prawie szeptem, a Zayn westchnął głośno.

- To na pewno ci się to udało- oparł ręce o kanapę, kręcąc głową- Zburzyłaś jego harmonijny obraz waszej miłości. Teraz pewnie czuje się winny, że za mało się tobie poświęcał i że skoro tak o nim myślisz, to że to wszystko nie ma sensu- spojrzał na dziewczynę, a potem objął ramieniem i przytulił do siebie- Idź do niego, jak najszybciej- powiedział i złapał ją za rękę, a ona pokiwała twierdząco głową.

- Zayn?- odsunęła się lekko od niego, by spojrzeć w jego czekoladowe oczy.

- No?

- Mogę na ciebie liczyć? Wiesz, w razie czego?- zapytała niepewnie, a chłopak westchnął i zbadał wzrokiem podłogę, po czym znowu przeniósł spojrzenie na Asię.

- Asia, Harry to mój przyjaciel- powiedział spokojnie, a dziewczynie zakręciły się łzy w oczach- Dlatego nie pozwolę, żeby to co jest między wami tak po prostu, przez zwykłą głupotę zniknęło- uśmiechnął się lekko, a zielonooka przytuliła się do niego.

- Dziękuję- powiedziała cicho.


*

Przebrana w czyste, wygodne ubrania wyszła ze swojego mieszkania. Schodziła właśnie po schodkach, gdy do budynku wszedł Luke.

- O, cześć piękna- powiedział i ucałował ją w policzek- Co taka smutna?

- A- machnęła ręką- Nic, nic.

- No okej. Nie musisz mówić. A gdzie to się wybierasz?- spytał opierając się o ścianę.

- Idę do Harryego- powiedziała spokojnie, na co Luke głośno się roześmiał.

- Co ty mówisz?- spojrzał na nią zdziwiony- Do Holmes Chapel? To chyba jedziesz- śmiał się dalej.

- Jak do Holmes Chapel?- Asia popatrzyła na niego zdziwiona, a Luke patrzył już niczego nie rozumiejąc.

- Czekaj- zamyślił się- To ty nie wiedziałaś, że pojechał do rodziców? Ej, Asia co jest grane?- spojrzał na nią podejrzliwie- Coś nie tak?

- Wytłumaczę ci to innym razem- rzuciła i szybko wróciła do swojego mieszkania.

- Zayn- zawołała już od progu, a chłopak wyszedł z salonu trzymając butelkę niegazowanej wody w ręku.

- Co się stało? Czemu już wróciłaś?- zapytał zaniepokojony.

- Harry pojechał do Holmes Chapel- oparła się o drzwi i zamknęła oczy- I co mam teraz zrobić?- uderzyła pięścią w drzwi.

- Powinnaś jechać- rzucił spokojnie.

- Sprawdzę, czy jakiś autobus będzie- rzuciła i wyminęła Malika wchodząc do swojego pokoju. Wzięła na kolana laptopa i już go uruchomiła, gdy w drzwiach stanął Zayn.

-Nie wygłupiaj się. Zawiozę cię- spojrzał na nią- I tak stąd autobusu do Holmes Chapel nie znajdziesz. A tak, kilka godzin i będziemy na miejscu pewnie wieczorem.

- Zayn- odłożyła komputer na łóżko i wstała podchodząc do chłopaka- Co ja bym bez ciebie zrobiła?- powiedziała wyraźnie wzruszona- Dobrze, że jesteś- Uścisnęła go, hamując nadchodzące do oczu łzy.
*

Dość długa droga do Holmes Chapel minęła im prawie w ciszy. Kilka razy Zayn próbował nawiązać rozmowę, jednak krótkie i zdawkowe odpowiedzi Asi dawały mu do zrozumienia, że nie ma ochoty na rozmowę i musi sobie wszystko przemyśleć. Podjechali pod dom Stylesów, który Zayn znał doskonale. Na podwórku powoli się ściemniało, a w jednym z pomieszczeń w domu włączone było światło.

- No to co? Do zobaczenia?- rzucił Zayn z uśmiechem.

- Co??- Asia wlepiła w niego swój wzrok- Idziesz ze mną!

- Oj nie, kochana. Bujać to my, a nie nas- zaśmiał się Zayn- Powiedziałem, że cię zawiozę? Powiedziałem. Ale, że pójdę? Tego już nie mówiłem. To sprawa między wami.

- Ale jak ja wrócę do domu?

- Z Harrym

- Ale…. Przecież…Zayn! A jak on nie będzie chciał?

- Nie bój się, pojutrze mamy koncert w Londynie, musi wrócić. Paul teraz nie da mu wolnego- podsumował.

- Boję się- szepnęła.

- Asia, teraz za późno na strach. Teraz musisz działać- spojrzał na nią- No to co? Zostajesz czy wracamy? Kasia pewnie się martwi….

- Dobra. Idę- powiedziała ciężko- Trzymaj kciuki.

*

Spojrzała, jak Zayn odjeżdża w kierunku, z którego przyjechali. Odetchnęła głośno i skierowała się w stronę domu rodzinnego Harry'ego. Ogarnęła wzrokiem dość dużą posiadłość.

- Asia??- usłyszała paraliżujący ją teraz głos. Odwróciła się na pięcie i spojrzała na zdziwioną twarz nadchodzącego z mroku Harryego- Co ty tu robisz?- spytał ze zdziwieniem.

- Chcę porozmawiać, wytłumaczyć- powiedziała prawie niesłyszalnie. Harry podszedł blisko niej, tak, że ich twarze dzieliły milimetry. Patrzył jej prosto w oczy, potem na usta i znowu ich wzrok się skrzyżował. Jej serce biło jak szalone.

- Wydaje mi się, że nie mamy o czym- powiedział z wyraźną złością i wyminął dziewczynę.

- Harry!- krzyknęła za nim łamiącym się głosem, a do jej oczu napłynęły łzy. Odgarnęła włosy z twarzy. Chłopak przystanął wkładając ręce do kieszeni dżinsów- Harry, proszę- błagalny głos dziewczyny podziałał na chłopaka. Odwrócił się twarzą do niej i spojrzał w jej załzawione oczy. Przymknął swoje powieki i spojrzał zaraz w niebo, a w świetle lamp zdało się dostrzec, jak i jego oczy stają się zamglone słonymi kroplami.

- Po co to ciągnęłaś, skoro tak o mnie myślisz?- wypalił bezpośrednio

- Ale tak nie jest. Ja…ja tak nie myślę.

- Po co ta cała szopka o miłości? Hmmm??- był wyraźnie smutny i słowa, które wypowiadał ciężko przechodziły mu przez gardło.

- Ja cię kocham- powiedziała i otarła płynącą po policzku łzę. Zbliżyła się na kilka kroków w stronę Harryego- Uwierz mi.

- Chciałbym- pokręcił głową- Nie wiedziałem, że tak się ze mną męczysz

- Nie mów tak!

- Skoro tak jest- prychnął

- Harry, przestań- nie mogła już pohamować łez, które po jej policzkach płynęły już nieokiełznanie.

- Asia, wiem co słyszałem- powiedział dosadnie

- Byłam pijana- chciała się bronić- Przepraszam

- No właśnie- przeczesał ręką włosy- Po alkoholu mówi się prawdę- rzucił i skierował się w stronę wejścia do domu.

- Nie, Harry!- podbiegła do niego i złapała za łokieć, odwracając chłopaka do siebie. Jej oczom ukazały się łzy na jego twarzy, których widok rozrywał jej serce. Nie mogła patrzeć, jak chłopak opuszcza głowę i podciąga nosem, a pojedyncze łzy kapią z jego policzków. Otarła dłonią jego łzy, a on uniósł na nią swoje spojrzenie- Harry, ja nie chciałam tego powiedzieć- przełknęła ślinę, z trudem patrząc, jak oczy jej silnego, męskiego, ukochanego mężczyzny napełniają się słonymi łzami- Chyba chciałam, żebyś poczuł się gorszy ode mnie- opuściła wzrok i czekała na choćby jedno jego słowo. Czuła na sobie jego spojrzenie, jednak bała się tego, co zobaczy, gdy podniesie oczy. Poczuła, jak Harry się poruszył, uniosła spojrzenie i zobaczyła, jak chłopak odwraca się od niej i wchodzi do swojego domu, zamykając za sobą drzwi….


_________________________________________________

Boze , slyszeliscie LT ? *___*

Zgoooooon ! <3

Nie wiem czy wgl w tygodniu dodam jakies rozdziały , bo kazdego dnia mam jakis sprawdzian ,ale nwm. może środa , bo jadę na szczepienie (:

Następny w niedzielę :))

Enjoy x