wtorek, 18 września 2012

Chapter 11.

-Zayn, chodź na chwile- Harry szturchnął przyjaciela w bok i kiwnął głową, dając znak by odeszli od grupy

-no co jest? Coś się stało się?

-będę mówił od razu, bo szkoda wyjmować czas z imprezy-zacieszył się- po pierwsze to gratki, że wygrałeś, a po drugie to jest sprawa

- ha- zaśmiał się Malik- dzięki. No ale wal, co jest?

-te, mówiłem ci, że Kasia się z tym swoim chłopakiem niedawno rozstała, co z nim tak długo była?

-eeee….nie chyba- zwiesił się Malik

-no, to wlaśnie mówię.- wyszczerzył się Hazza- i słuchaj teraz. Asia mi powiedziała, że Kaśka myśli nad tym, coby się gdzieś indziej na studia przenieść

- i?

-i?? nie dobijaj mnie człowieku. Weź pomyśl troszkę…słuchaj,pomyślałem, że jak ją już odwieziesz jutro, to może przekonasz ją, albo chociaż spróbujesz, żeby studiowała tutaj

-w UK?

- nie kurwa, na Marsie. Ty już cos piłeś czy jak?

- tak jakoś z tego wszystkiego rozstrojony jestem

- okej, no ale pomyśl….- Harry zrobił pauzę i przybrał pozę myśliciela- czy nie byłoby ci to na rękę?-uśmiechnął się cwaniacko

-niby tak?

-jak to niby??- zdziwił się- przecież widzę, że ci się podoba…no chyba, że ty tak każdą traktujesz, w co jednak wątpię…

-a nie myślisz, że ona może pomyśleć, że za stary dla niej jestem

-buahahahaha- Harry się roześmiał- aleś dowalił jak łysy w grzebień. Za stary? Porysowało cię? Patrz, dziewczyna będzie miała już 18lat, a ty 19. to duża różnica? To, że Perrie była w twoim wieku, to wiesz, inna historia. I to nie znaczy, że każda musi być…

-racja-zamyślił się Zayn- dobra. Postaram się z nią pogadać-już miał wracać do znajomych, gdy Harry zatrzymał go za rękę

- Ej, a tobie naprawdę chce się jechać taki kawał drogi?-zapytał go- myślisz, że warto?

-wychodzę z założenia, że lepiej żałować, że się coś zrobiło niż, że się czegoś nie spróbowało

-o o o…. dobrze gadasz. Polać ci- zaśmiał się Harry i zamówili po piwie…

**

-Asia, ja już pójdę do domu

-ale czemu? Źle się bawisz?

-nie, no coś ty…jest super- Kasia upewniła koleżankę- chłopaki są naprawdę tacy fajni, wogóle bym w życiu nie pomyślała, ze tak to może wyglądać. No ale widzisz, muszę się położyć spać, jeśli chcę jutro w miarę wygladać i być na chodzie-zaśmiała się- czeka mnie w końcu długa podróż…

-no racja-stwierdziła Asia- wiesz co, to ja też pójdę z tobą

-nie!! Zostań! Przecież sama umiem trafić i sobie poradzę-uśmiechnęła się- serio. Zostań z chłopakami.

-no okej, ale zamówię ci taksówkę, obyś nie wracała sama po nocy

-no dobra, dobra, niech ci będzie… ale najpierw chyba wypada pożegnać się z chłopakami, nie?- uśmiechnęła się niepewnie

-no jasne, idź do nich. A jak coś, to powiedz i ja zadzwonie po taxi. Ja idę do Hazzy i Zayna póki co

-mhmm-przytaknęła Kasia i poszła w stronę stolika Nialla i Mazz'a

**

-no proszę! Więcej was mama nie miała?- zaśmiała się Kasia, gdy przy stoliku zobaczyła nie tylko Nialla i Mazz'a, ale też Andy'ego, Louisa, Josha i Dana

-hm….-zamyślił się Josh- w sumie to jeszcze Liam gdzieś poszedł, ale nic nie bój, zaraz wróci- dodał swój zabójczy uśmiech

-o raaaaaaaany- udała zrezygnowaną Kasia

-a ty dokąd się wybierasz młoda damo?- zapytał Louis widząc, że Kaśka stoi w płaszczyku

-te, nie zapominaj chłopcze, że jesteśmy prawie w tym samym...- skwitowała Kasia

- mniejsza z tym, nie wymiguj się

-Właśnie- poparł go Josh- o tak młodej godzinie już impreze kończysz?

-hmm…-Kasia spojrzała na wyświetlacz telefonu- wiecie, nie chce nic mówić ale już 2- zaśmiała się- no ale właśnie ja się zmywam, bo jutro, no a w zasadzie już dzisiaj wracam do domu…długa droga przede mną- skrzywiła się

-aaaaa….i w dodatku z Zaynem, biedactwo, współczujemy ci-Josh podszedł i ją przytulił, na co chłopaki szczerze się roześmiali- nie, no żartuje. Malik to naprawdę dobry kierowca, serio. Nic się nie musisz bać- uśmiechnął się do dziewczyny

-Ej, Kasia, a ty w Polsce studiujesz, tak? Dobrze kojarze?- zapytał Niall

- no dobrze kojarzysz- uśmiechnęła się- no i już w poniedziałek mam zajęcia, na których koniecznie muszę być.

-Ej, przenieś się do UK- rzucił Paweł
-haha, jasne…już lecę…-zaśmiała się- a tak serio to nie wiem czy to ma sens

-Ma!!- powiedzieli chórem chłopcy, a Kasia się uśmiechnęla. Cos ścisnęlo ją w sercu. Nie wierzyła, że komuś takiemu może na niej zależeć. Dopiero się poznali, a ona już załapała z nimi świetny kontakt. Że też takie rzeczy się dzieją naprawdę….

- wspaniali jesteście, dzięki, pomyśle nad tym, a teraz się już zbieram naprawdę. Jeszcze chcę się z Harrym i  Zaynem pożegnać i zmykam do domku

-ale pamiętaj o nas, okej?- zapytał Lou

-jasne bracie!- rzuciła z uśmiechem i ucałowała każdego w policzek.

**

Podeszła do Asi, Stylesa i Zayna

-naprawdę już idziesz? Przecież dopiero 2 jest-zapytał Harry

-chętnie bym została, ale muszę odpocząć…

-ja też już pójdę, bo skoro mam nas dostarczyć w jednym kawałku do domu Kasi, to sen mi się przyda- zasmiał się Malik- własnie, a co cię tak Louis wyściskał?

-a co? Zazdrosny?- uśmiechnęła się cwaniacko Kasia

- o Louisa? Daj spokój- mruknął

-wiesz, współczuł mi, że muszę z tobą jechać…aleeeeeee….potem powiedział, że jesteś świetnym kierowcą- Kasia postanowiła podbudować Malika- zresztą wszyscy tak twierdzą, więc chyba nie mam się czego bać, nie?

-aaaaa, dobrych mam kumpli, hehe, nie bój nic maleńka

-dobra to Asia możesz zadzwonić po tą taksówkę, okej?- Kaśka skierowała się to przyjaciółki

-ej, a może tak spacer przed snem? Dobrze by zrobił i tobie i mi…chyba, że jesteś bardzo zmęczona to nie nalegam

-wiesz, że masz rację? Chętnie się przejdę

-no to idziemy-Zayn poszedł pożegnać się z kolegami a Kasia uściskała Harry'ego

-dzięki, że mogłam tu być. Cieszę się, że Asia ma takiego chłopaka. Bardzo. To chyba był najlepszy dzień w moim życiu-uśmiechnęła się

-no a jeszcze dużo przed tobą. Wpadnę jeszcze jutro się pożegnać

-super-uśmiechnęła się- Asia daj mi klucze od mieszkania może, co? Bo jakoś chciałabym tam jednak się dostać

-właśnie! Już…masz-podała jej klucze-ja niedługo wrócę

-spoooooooko, nie spiesz się. W sumie to nie musisz wracać, tzn możesz iść do Harry'ego-poruszyła znacząco brwiami i się zaśmiała

-ha ha ha…tośmy się pośmiaaaaali

- dobra, dobra, ja wiem swoje.-wystawiła jej język- teraz już idę, bo Zayn czeka

**

Kasia podchodziła już do drzwi, gdzie stał uśmiechnięty Zayn. Jednak nie dane jej było tak od razu dotrzeć do swojego towarzysza. Ktoś zasłonił jej oczy

-Nie tak szybko, maleńka- To był Niall

- co ty głupku robisz???

-słuchaj- puścił ją i stanął naprzeciw- podaj mi swój numer, to będziemy w kontakcie jakimś może, co ty na to?

-jasne!-ucieszyła się, ze Niall to zaproponował- daj mi swój telefon-wzięła od chłopaka jego BlackBerry i zapisała w nim swój numer-masz-podała mu-a, no i zapisz mi też swój

-okej-uśmiechnął się Niall i zrobił to, o co dziewczyna go prosiła-już. Super. Odezwij się kiedyś- uśmiechnął się do Kasi- a teraz idź już lepiej, bo Malik się już niecierpliwi-szepnął jej na ucho- chyba zazdrosny jest o ciebie

-Niaaaaaall –Kasia klepnęła go w ramię-daj spokój

-mówię ci! Trochę, go już znam, to wiem co mówię. Idź-zaśmiał się-szerokiej drogi. I przemyśl sobie to, co ci mówiliśmy o studiach

-obiecuję. Dzięki Niall, bardzo się cieszę, że mogłąm cie poznać i w ogóle was wszystkich. Jestem mega szczęśliwa

-uwierz mi, ja też się cieszę…wiesz, nie łatwo obracać się w środowisku samych piosenkarzy, troszkę meczące to-zaśmiał się- ty i Asia jesteście takie kurcze normalne i to mnie cieszy. Jesteście wyjątkowe!

-weź mnie nie zawstydzaj

-no ale taka prawda-przyłożył rękę do serca- dobra, zmykaj już-uścisnęli się mocno. Po przyjacielsku, po czym Kasia dała mu buziaka w policzek

-trzymaj się Niall

-Ty tez. I uspokój Zayna, bo już go nosi-zaśmiał się- Pa.

**


-to co? Idziemy?....Zayynn? haaaalo?

-co? Co? Coś mówiłaś?

-coś się tak zamyślił człowieku?- uśmiechnęła się ładnie

-a tak jakoś…chodźmy, bo nigdy stąd nie wyjdziemy-uśmiechnął się- Niall czaruje i czaruje tylko- otworzył jej drzwi i wyszli

-i kto to mówi, co?- zaśmiała się

-hm….mi widocznie nie idzie tak dobrze jak Niallerowi. Ja jeszcze nie zasłużyłem ani na twój numer, ani na przytulenie, ani na buziaka w policzek, ani na…

-ale przecież mnie odwieziesz i później kolacja- przerwała mu- to mało?- przystanęła i spojrzała na Malika, który również stanął i popatrzył w niebo. Odetchnął głęboko i spojrzał jej w oczy.

-przecież gdyby nie ten cały zakład, to tego by nie było…

-ale wtedy może i byłby nr telefonu, przytulenie, buziak…a tak to może być i jedno i drugie-powiedziała. Malik spojrzał na nią pytającym spojrzeniem.

-no co?- uśmiechnęła się

- byłabyś do tego skłonna?

-no w sumie to już nie wiem…-powiedziała i zaczęła iść przed siebie. Zayn nie wytrzymał i podbiegł do niej zagradzając jej drogę i łapiąc za ramiona

- dziewczyno? W co ty ze mną grasz? Jak to nie wiesz?

-no nie wiem,…po prostu

- nie baw się ze mną w ten sposób!

- Zayn, to boli-powiedziała gdy ten dalej ściskał ja za ręce.

- a to?- zapytał po czym pocałował ją mocno w usta. Poczuła jego język na swoich wargach. Jego zachłanność i namiętność. Przeszły ją dreszcze po całym ciele. Tak bardzo chciała się temu poddać. Serce mówiło TAK. Ale rozum powiedział NIE! Wyrwała się z tego szalonego pocałunku i uderzyła go w twarz z liścia

-Co ty sobie wyobrażasz?- krzyknęła wycierając usta. Zayn patrzył jej prosto w oczy z niedowierzaniem. Ale gdyby wzrok mógł zabić, to Malik już dawno byłby trupem- myślisz, że jak jesteś znanym piosenkarzem, to wszystko ci wolno??

-a ty myślisz, że skoro jestem znanym piosenkarzem, to nie mam uczuć do cholery?! Kurwa mać!- przeczesał rękoma włosy, próbując pozbierać myśli- dlaczego ludzie muszą być tak płytcy? Najlżej bawić się czyimiś uczuciami, nie? Prowokować, a potem jakby nigdy nic!

- to nie tak- chciała się bronić

- a jak?? No powiedz do cholery, jak?!

- nie krzycz tak na mnie, dobra?- w jej oczach zaszkliły się łzy, co Zayn od razu dostrzegł

-Kasia, przepraszam, nie chciałem się tak unieść. Zapomnij o tym pocałunku, to było głupie z mojej strony.. Masz rację. Pozwalam sobie na zbyt wiele… Zapomnij o tym

-nie! Wiesz o tym doskonale, że tak nie jest. Nie mam racji, tak myśląc. To ja nie myślałam o twoich uczuciach. Pieprzona egoistka ze mnie…a o pocałunku nie zapomnę. Wkurzyłeś mnie. Ale nie zapomnę.-spojrzała mu prosto w oczy, a w jego sercu zaiskrzył promyk nadziei. Dalej szli bez słowa, w głowach obojga myśli biły się ze sobą, kotłowały. Tysiące pytań nasuwało się na język. Ale żadne nie śmiało przerwać ciszy.




Doszli pod blok, ciągle w ciszy. Kasia stanęła przed drzwiami tyłem do Zayna. Ten z rękoma w kieszeni czekał na cokolwiek.

-wchodzisz , czy tak jeszcze postoimy?- zapytał z przekąsem

-Już idę, możesz wracać

-nie, nie, nie. Wchodzę z tobą. Wejdziesz do mieszkania i wtedy mogę sobie iść

-co?-odwróciła się do niego-dlaczego?

-masz być bezpiecznie dostarczona do domu. Jesteś ze mną i nic nie może ci się stać, jasne?- powiedział stanowczo.
W tym momencie Kasia poczuła jakby nie miała w brzuchu motyli, ale raczej stado bocianów…albo inaczej- F16 : ).
Wojtek nigdy tak nie postąpił. Czasem, jak gdzieś wychodzili, to odprowadzał ją, ale tylko wtedy gdy miał zostać u niej na noc. Ale jeśli tak miało nie być, to albo rozstawali się w połowie drogi, albo wracała sama, albo taksówką albo z koleżanką. No i nie chodzi o to, że bała się czy nie bała wracać sama do domu po nocy, ale jak miło było gdy ktoś się o ciebie martwi., troszczy, trzyma pieczę nad twoim bezpieczeństwem, nie chce by coś złego ci się stało.

‘Jesteś ze mną i nic ni może ci się stać’-te słowa odbijały się w jej głowie niczym echo. Uśmiechnęła się lekko do Zayna

-chodźmy-weszli do bloku i stanęli pod drzwiami mieszkania. – już możesz iść

- nie eee-uśmiechnął się cwaniacko- najpierw wejdziesz, wtedy wyjdę

-uparciuch! dzieki za spacer-uśmiechnęła się- to do jutra-pocałowała go w policzek i weszła do mieszkania. Zamknęła za sobą drzwi, przez które usłyszała

-dobranoc- Zayn stał gapiąc się w drzwi. No tak. Buziak jest? Jest! Uśmiechnął się sam do siebie i wyszedł. Kasia obserwowała go przez okno w kuchni. Szedł ulicą patrząc w niebo. UŚMIECHNIĘTY. Haahahha… wyglądał jak szczęśliwe dziecko. Środek nocy, właściwie prawie ranek, bo była już prawie 3….a tu wysoki mężczyzna idący środkiem drogi z rękami w kieszeniach, cieszący się jak małe dziecko. Czyż to nie słodkie?

**


No to jest XD
Miałam dodać już w sobotę , ale jakoś nie miałam czasu ... następny w czwartek :)

Enjoy x


5 komentarzy:

  1. Jejku jaki piekny :) Chce juz czwartek :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuuuuuuuuuper :) Czekam na next?

    OdpowiedzUsuń
  3. ooo extra rozdział! ty super piszesz te opowiadania jesteś zaje*ista!!!!!!!!!!!!! no normalnie kocham twojego bloga!
    i czekam na nexta!
    KLaudia<333

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :D czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  5. OMDŻ Cudowny . zapraszam do siebie ♥ http://miaspenncer.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń