piątek, 12 października 2012

Chapter 18 cz.4

- Paul, możemy porozmawiać?- dziewczyna była ewidentnie zestresowana.

- no słucham- podszedł do niej i wziął ją na bok

- bo ja... Ja muszę wyjechać- opuściła głowę w dół

- ale co? Tak na godzinkę, tak?- Paul specjalnie udawał, że nie wie o co jej chodzi- jak tak to nie ma problemu- uśmiechnął się

- nie, nie... Muszę wogóle wyjechać. Tak całkiem. Że już tu nie wrócę- powiedziała i spojrzała na chłopaków, z których niektórzy się jej przyglądali, a zwłaszcza Harry i Liam

- Ale Asiu, przecież to jest taka twoja praca, jak to chcesz wyjechać?

- no nie mogę tu zostać, bo

- wiem co było dziecko, widziałem. Ale przecież też masz tu swoje zajęcia.

- a może dziewczyna- zaczęła ale Paul jej przerwał

- żadna dziewczyna- powiedział stanowczo- wybrałem Ciebie, więc masz być ty.- rzucił, ale widział, że dziewczyna jest zdenerwowana- Asiu, chodź na chwilę- wziął ją za nadgarstek i poprowadził do słupka przy scianie, gdzie zawsze mieści się stanowisko Paula. Teraz wszyscy już zwrócili na nich swoją uwagę, a Harry podszedł bliżej i usiadł na ławce.

-coś ci powiem- rzucił Paul- bez Ciebie nie damy sobie tu rady , Danielle nie ma czasu , a Eleanor ma studia- spojrzał na dziewczynę, która patrzyła w ziemię

- czyli muszę tu zostać?

- musisz, przepraszam, ale musisz- odpowiedział. Dziewczyna spojrzała na niego, spojrzała po zawodnikach. Jej wzrok najpierw skrzyżował się ze smutnym błękitnym spojrzeniem Nialla, potem Lou a na końcu Harryego. Patrzyli w siebie, jakby tylko oni byli na tej sali. Ten kontakt wzrokowy nie był jednak tak jak wcześniej przepełniony ciepłem, miłością i radością. Teraz oczy Asi wyrażały ból i rozczarowanie, a Harryego strach i bezradność. Dziewczyna przerwała tą chwilę i skierowała swe kroki do wyjścia. Im była bliżej tym szybciej szła, przy samych drzwiach zaczęła biec, z jej oczu znowu płynęły łzy. Nie mogła ich powstrzymać. Nie wiedziała już co o tym wszystkim myśleć. To co widziała, nie pozostawiało wątpliwości, ale słowa Paula i Louisa podpowiadały jej by myślała inaczej. Pobiegła do swojego pokoju, założyła słuchawki na uszy, włączyła muzykę i razem z nią odpłynęła w ramiona Morfeusza, choć na chwilę odrywając się od rzeczywistości.

*

- zostaje- Paul rzucił do Stylesa- ale nigdy więcej nie proś mnie o coś takiego, zrozumiałeś? Przecież wcale nie musi tu zostawać. Ale jak ma ci to pomóc, to myśl człowieku i rób coś, żebyś tego nie spier..znaczy nie zepsuł- poprawił się Paul

- dzięki . Ratujesz mi życie.

-pierwszy i oby ostatni raz- pogroził przyjmującemu palcem i zaraz krzyknął do 1D- chłopaki! Powoli możecie kończyć. Za godzinę obiad!

*

W POKOJU HARRYEGO I LOUISA

- Harry, co ty teraz zrobisz?- spytał Niall, gdy Harry wyszedł spod prysznica

- o niczym innym nie myślę, tylko o tym, a i tak nie wiem co robić- westchnął

-o co chodziło z tą Luizą?- Horan spojrzał znad laptopa na przyjaciela- mówiłeś coś, że najpierw Luke teraz ty. Co jest?

- Niall- Styles usiadł na swoim łóżku i przetarł rękoma twarz- nie mogę nic mówić. Jak Luke się zgodzi to wtedy...

-no okej- Nialler wrócił do komputera- tylko tego- zawahał się-albo nic. Idziemy na obiad?- spojrzał błękitnymi oczami na bruneta, który zwiesił się i patrzył przed siebie

-HARRY!- krzyknął Horan, a Hazza aż podskoczył

- mózg ci kurwa zmroziło, czy jak?- Fuknął do kolegi

- zwiechę złapałeś, to co? miałem cię pogłaskać?- pokręcił głową i złożył laptopa- dawaj, idziemy na obiad, bo już umieram z głodu- powiedział wstając ze swojego łóżka i wyszedł z pokoju. Harry podniósł się niechętnie, ubrał bluzę i podniósł telefon z łóżka. Spojrzał jeszcze na wyświetlacz swojej komórki, na którym miał zdjęcie Asi, gdzie ta prezentowała swój piękny uśmiech. Chłopak uśmiechnął się lekko i przejechał palcem po wyświetlaczu.

- nie mogę Cię stracić- powiedział szeptem i wyszedł z pokoju

*

Usłyszała pukanie do drzwi, które przerwało jej sen. Bała się, że za drzwiami na korytarzu stoi Harry. Nie chciała z nim rozmawiać, nie zniosłaby tego bólu patrząc mu w oczy. Pukanie się powtórzyło. Podniosła się do pozycji siedzącej i podkuliła kolana pod brodę.

-Asia, jesteś tam?- usłyszała głos Zayna. Kamień spadł jej z serca. Podeszła szybko do drzwi i je otworzyła. Ukazała jej się postać przyjaciela, który uważnie na nią spoglądał. Kiwnęła mu głową, żeby wszedł do środka i zamknęła drzwi. Stali w ciszy, Zayn ciągle ją obserwował, a ta bawiła się swoją bransoletką. Za oknem dmuchał wiatr, który sprawiał, że płatki śniegu wirowały w powietrzu. Odstawiały wśród drzew szalony taniec. Z korytarza dochodziły głosy kroków chłopaków udających się na obiad. Słyszeli ciche śmiechy, rozmowy. A oni stali bez słowa.

- Asia...- zaczął Zayn, ale w tym momencie dziewczyna po prostu nie wytrzymała i wpadła mu w ramiona. Zaczęła płakać jak małe dziecko, wtulając się w jego silne ramiona. On najpierw zaskoczony, objął ją, przytulając do siebie. Pogłaskał ją po włosach i ucałował głowę. Czuł się tak cholernie bezradny, tak beznadziejnie niemocny. Strasznie chciał pomóc, ale nie wiedział jak.

-ciiii- głaskał ją po plecach- Asia, musisz z nim porozmawiać. Słyszysz?- zapytał ciągle trzymając dziewczynę w ramionach, lecz ta tylko pokręciła przecząco głową- Asia, to nie było tak jak widziałaś

- jeżeli przyszedłeś tu tylko po to, to lepiej żebyś już poszedł- odsunęła się od niego nie patrząc mu w oczy

- ej, mała- złapał ja za rękę i przygarnął znów do siebie- po prostu chce, żeby było między wami dobrze. Jesteście moimi przyjaciółmi- powiedział swoim ciepłym głosem, a dziewczyna w ogóle się nie odezwała- chodź, pójdziemy na obiad- spojrzał na nią

- nie, Zayn, idź sam...ja...ja nie mogę. Nie chce.

- to nie możesz, czy nie chcesz?- spojrzał jej w oczy, ale ta nic nie odpowiedziała. Starł kciukiem łzy z jej policzków i powiedział- pokaż, że jesteś silna. Zobaczysz, że wszystko się wyjaśni. A teraz.... Musisz coś zjeść.

- Zayn, ale…

- nie ma żadnych ale- odparł stanowczo- Idziemy i usiądziemy gdzieś z boku, dobra?

- Zayn, dziękuję- przytuliła się do niego- jesteś prawdziwym przyjacielem.

- przecież nie zostawiłbym cię z tym samą- powiedział cicho- pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Co by się nie działo. Zawsze.

- wiem- powiedziała i wytarła oczy

- to idziemy?- Posłał jej lekki uśmiech, a ta kiwnęła tylko głową

-ale Zayn- złapała go za ramię, gdy ten odwrócił się do drzwi

-tak?- spojrzał na nią pytającym wzrokiem

- nie zostawiaj mnie tam samej, proszę- powiedziała cicho

- spokojnie- uśmiechnął się i przepuścił dziewczynę w drzwiach

*

Chłopaki jedli właśnie drugie danie. Przy stoliku Harryego i Nialla  były jeszcze 3 wolne miejsca. Obok Hazzy było oczywiście to przeznaczone dla Asi. Chłopak dłubał w jedzeniu widelcem, nie mógł uspokoić myśli, które tak szaleńczo atakowały jego serce. Nie mógł dopuścić do siebie faktu, że Asia nie chce go znać, że ją zranił. Chłopaki jedli w ciszy i co chwilę się mu przyglądali.

-Jedz Harry, bo nie urośniesz- rzucił Louis, a Liam zaśmiał się cicho pod nosem. Harry spojrzał na nich spod byka

- Ha! Ha! Ha! No boki zrywać- rzucił i wrócił do super ważnego zajęcia, jakim było maltretowanie kotleta schabowego. Usłyszał znajomy głos i podniósł automatycznie głowę. Jego oczom ukazali się Zayn i Asia wchodzący do stołówki. Malik mówił coś i trzymał ją za ramię, a ta obejmowała się rękoma w pasie. Widział jak było jej ciężko. I to przez niego. Jej oczy lekko zaczerwienione, smutna mina, obojętność na słowa Zayna. I swego rodzaju strach w oczach.

-Kurwa- syknął pod nosem, a Niall spojrzał na niego ze smutkiem

-Harry, będzie dobrze- patrzył na niego zapewniając o swojej racji, ale oczy Harryego były skierowane na Asie, a nie na Horana. Miał nadzieję, że usiądą przy ich stoliku. Wstał i wskazał Zaynowi miejsce obok Nialla, ale ten zacisnął wargi z bezradności i pokiwał zrezygnowany głową i wzruszył ramionami. Harry opadł na krzesło i zrozumiał, że to Asia nie chciała siedzieć obok niego. Zobaczył jak razem z Zaynem siada przy stoliku pod oknem. Nie miał za złe tego Malikowi, wręcz przeciwnie, był mu wdzięczny, bo miał nadzieję, że  coś wskóra. Westchnął głęboko i ciągle patrzył na ukochaną. Widział, jak Zayn próbuje ja rozśmieszyć, ale ona ani drgnęła. Ciągle patrzyła w okno, w białe płatki śniegu obsypujące podjazd ośrodka. Mulat zrezygnował z dalszej rozmowy i zjadł spokojnie obiad. Asia ledwo tknęła jedzenie, zupełnie podobnie jak Harry .

Chłopak zobaczył, że do stolika pod oknem dosiadają się Lou i Liam. Widział jak każdy mówi coś do Asi, nie mógł tego wychwycić, bo siedzieli zbyt daleko. Po obserwacji mógł jednak stwierdzić, że chłopaki chcieli ją pocieszyć. Nie wiele chyba to jednak dało. Dziewczyna uśmiechnęła się do nich lekko i odeszła od stołu, a chłopaki tylko spojrzeli po sobie. Harry stwierdził, że nie ma na co czekać. Przecież gorzej dla niego być już nie może. Wstał i ruszył między krzesełkami za dziewczyną. Na stołówce rozległy się szmery, Zayn krzyknął za Harrym, ale ten wcale nie zareagował. Wyszedł i zobaczył, ze Asia idzie po schodach. Momentalnie znalazł się zaraz przy niej i złapał ją za łokieć odwracając w swoją stronę.

-puść- syknęła ze złością i wyrwała łokieć z uścisku. Weszła na piętro, jednak Hazza powtórzył czynność, gdy już znalazł się za nią.

-Daj mi wyjaśnić- spojrzał jej prosto w oczy. Tak, że ona miała ochotę wpaść w jego ramiona i wtulić się zapominając o wszystkim. Nie mogła sobie jednak na to pozwolić. Zdrada, jeśli można to tak nazwać, niedotrzymanie słowa, tego nie nawiedziła.

- nie masz czego wyjaśniać- rzuciła oschle

- no Asia! Przecież wiesz, ze kocham tylko ciebie! Ta Luiza to…to..

- to co? - spytała z ironią w głosie

- to zwykła szmata. Już raz chciała rozwalić mi życie- spojrzał w bok ,a potem znów na Asię- zresztą nie tylko mi..

- daruj sobie- prychnęła ze złością

-No kochanie- zaczął błagalnie, lecz nie skończył, bo brunetka szybko mu przerwała

- nie nazywaj mnie tak- powiedziała stanowczo. Harry spojrzał na nią zdezorientowany

- To ona mnie pocałowała! Zrobiła to celowo!

- tak, a ja mam w to uwierzyć-powiedziała, a jej oczy powoli napełniały się łzami- jak wymyślisz coś lepszego, to może pogadamy. Albo nie. Mam lepszy pomysł…zapomnijmy o tym

-serio?!- powiedział zdziwiony z nadzieją w głosie

-tak- odparła- zapomnijmy i o tym i o wszystkim, co nas łączyło. Harry, ja nie chcę być piątym kołem u wozu- powiedziała i ruszyła w stronę swojego pokoju. Styles stanął jak wryty i tym razem to jego oczy zaświeciły się łzami.

- nie możesz mi tego zrobić- podbiegł do niej zagradzając jej drogę

- nie??- prychnęła, gdy po jej policzku spłynęła słona kropla- zabronisz mi?!- spojrzała w jego zielone oczy, które były pełne łez.- to zdziwisz się, bo właśnie to robię- Jej serce znowu coś ścisnęło. Zobaczyła łzy w oczach mężczyzny, łzy które nie mogły się pojawić ot tak u takiego chłopaka jakim jest Harry. Pomyślała, ze może robi źle, ale póki co, to było najlepsze według niej wyjście. Tak strasznie go kocha, tak chciałaby wierzyć w jego słowa, tak chciałaby o wszystkim zapomnieć…ale tak cholernie jej z tym ciężko. Zostawiła go w osłupieniu i weszła do swojego pokoju. Złapała w rękę poduszkę i rzuciła nią o ścianę. Koniec. Koniec życia jak w bajce…

*

Dziewczyna usłyszała dzwonek do drzwi. Zdziwiła się trochę, bo nie oczekiwała gości. Tym bardziej, że dopiero niedawno się tu wprowadziła i póki co mało kogo zna. Pomyślała, ze to powinie ktoś do Asi, ale podeszła do drzwi i je otworzyła. Za nimi ukazała jej się uśmiechnięta postać Luke'a. W ręku trzymał białą paczuszkę i ciągle szczerzył zęby.

- No cześć- powiedziała nieśmiało Kasia

- Siema, siema- Luke przywitał się wesoło- słuchaj, pewnie mnie pamiętasz, mieszkam tu- wskazał kciukiem za siebie- a że nie mieliśmy okazji się bliżej poznać, to pomyślałem, ze wpadnę- powiedział pewnie- a i mam tu coś słodkiego- wystawił pakunek przed siebie- to co, mogę?

- Nooo jasne- Kasia się uśmiechnęła- nadajesz jak katarynka- pokręciła głową i się zaśmiała

- e tam- machnął wolną ręką- przyzwyczaisz się- powiedział i wszedł za dziewczyną do mieszkania

- czego się napijesz?- spytała

- rzuć mi woda cytrynową i będę szczęśliwy- zaśmiał się- i jak ci się tu mieszka?

- no póki co, to nie narzekam- uśmiechnęła się i podała chłopakowi szklankę napoju, siadając naprzeciw niego.

- do tych naszych chłopaków już się przyzwyczaiłaś?- zaśmiał się sam ze swojego żartu, a Kasia z nim

- noooo, jakoś- puściła mu oczko

- Do Zayna to chyba aż za bardzo słyszałem- znowu się wyszczerzył

- oj Luke, ty to się do kabaret nadajesz-pokręciła głową. Nie zdążyła dalej nic powiedzieć, bo usłyszała telefon dzwoniący w kieszeni spodni Luke'a

- sorki, ale odbiorę- powiedział- o, to Harry. No słucham?

-Luke, musisz mi pomoc- powiedział bez ogródek

- ej. Styles, co się dzieje?- chłopak wstał i przeszedł do drugiego pokoju słysząc niespokojny głos kumpla

- życie mi się kurwa wali- powiedział a w słuchawce dało się usłyszeć uderzenie pięścią w ścianę

- że co? no mów jaśniej!

- pamiętasz Luize?- zapytał z ironią w głosie. Luke odetchnął głęboko. Wspomnienia powróciły

- Luize ? ta Luize ? - wypowiedział powoli i przełknął ślinę

- tą samą kurwa. Tą sama. Tą co spierdoliła życie tobie, a teraz kurwa mi

- Loczek, ty płaczesz? O czym ty do cholery mówisz? Skąd ona się wzięła znowu?

- nie, nie… ale już nie mogę...Niall się z nią spotykał...Luke, musisz przyjechać- w oczach Harryego zbierały się łzy, nie miał innego pomysłu, jak pokazać Asi, że jest bez winy- musisz, słyszysz? Jesteś moją ostatnią deską ratunku!

- ale co się stało?

- Asia nie chce mnie znać, powiedziała, że to koniec, chciała wrócić do Polski, ale Paul mi trochę pomógł... Luiza mnie pocałowała, a Asia to widziała. Tylko kurwa, ja nie chciałem tego, przecież wiesz jak ja jej nie lubię. Nie cierpię! To ona, bo .... Ja pierdole... i wyglądało że chce tego pocałunku. - wyrzucił z siebie- pomóż mi!

-ale..

- Luke, błagam...-głos mu się załamał- ja nie mogę jej stracić, rozumiesz? Nie mogę...

- dobra, będę jeszcze dzisiaj. Tylko...

- weź moje auto, masz klucze do mnie do mieszkania, idź i weź w szafce w przedpokoju są drugie klucze do samochodu. Samochód stoi pod domem. Bierz i przyjeżdżaj.

- dobra, dobra... Harry?

- no?

-będzie dobrze

- musi być, musi- odłożył słuchawkę




*

Leżała na łóżku wpatrzona w sufit. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Patrzyła w jeden punkt. Po obu policzkach płynęły łzy. Mimowolnie. Nie panowała nad tym. Nie łkała, a mimo to łzy same płynęły. Dochodziła już 16. Słyszała głosy dobiegające raz z pokoju chłopaków. Ktoś trzasnął drzwiami. Ewidentnie z prawej strony. Z pokoju Nialla i Zayna. Usłyszała też, jak ktoś sobie śpiewa 'Mam już dość, nie mów mi nic, pozwól być, pozwól mi żyć, nadszedł czas by mówić nie, nieeee' mimo łez zaśmiała się pod nosem. Kto normalny, przy zdrowych zmysłach, przy wzroście ok 1.80 i niskim głosie śpiewałby piosenkę Gosi Andrzejewicz? Kto inny oprócz Jai'a byłby do tego zdolny? No kto? Dźwięki ucichły. Leżała dalej w ciszy. Było jej cholernie ciężko, po tym co się stało. Nie mogła tak dalej. Wstała z łóżka i weszła do łazienki. Lekko wytuszowała rzęsy, gdyż tamten makijaż spłynął, nałożyła pod oczy mała ilość korektora i wróciła do pokoju. Nałożyła zieloną bluzę z kapturem i założyła go na głowę. Ubrała na to swoją sportową zimową kurtkę, którą wzięła na wszelki wypadek, a na nogi założyła adidasy. Podjazd był odśnieżony, więc stwierdziła, że adidasy mogą być. Wzięła telefon do ręki i podpięła słuchawki. Włożyła je do uszu i wyszła z pokoju.

*

Opuściła hotel. Gdy tylko otworzyła drzwi, wiatr buchnął jej w twarz. Może to nie był najlepszy pomysł, by wychodzić na dwór. Chociaż przez okno wydawało się, że nie wieje tak bardzo. Ogarnęła wzrokiem całą okolice i ruszyła przed siebie. Włączyła play na telefonie i wsłuchała się w piosenkę Linkin Park'u. Powoli przemierzała przez alejki parku i to nic, że śnieg sypał bardziej z drzew niż z nieba. Pod jej stopami trzeszczał ten, który już opadł. Oddychała głęboko. Miała wrażenie, że zaraz się obudzi u siebie w domu, że będzie w ostatniej klasie liceum, że będzie kwiecień, przygotowania do matury, pisanie pracy, ciepłe słońce za oknem i mama wołająca ją na śniadanie. Jak na zawołanie usłyszała głos swojego telefonu. ' MAMA ' zobaczyła na wyświetlaczu.

-Zajebiście- powiedziała sama do siebie- akurat teraz?- powiedziała i za chwilę przycisnęła zieloną słuchawkę.

- no cześć mamo- powiedziała miło

- córciu! Czemu się nie odzywasz?- mama sypnęła bez ogródek.

- przecież napisałam wam maila- powiedziała cicho

- o właśnie! Dziecko! Czemu nic nie powiedziałaś, że ten chłopak to ten Harry Styles?

-ale mamo...- zaczęła ale mama szybko jej przerwała

- taki znany chłopak, toż to skarb! Ale uważaj, żeby cię nie skrzywdził dziecko. Takiemu to nie wiadomo co do głowy uderzy..

- mamuś, no bo my właśnie..- znowu nie przebiła się

- Myszko, kurcze, muszę kończyć. ciocia Grazia właśnie przyjechała, porozmawiamy później- rzuciła jej mama

- pozdrów ciocie- powiedziała ciągle udając opanowaną, ale po słowach mamy, które okazały się wręcz prorocze, ledwo dawała radę.

- dobrze, dobrze- odparła miło- tata przesyła Ci buziaki. Pa

- ucałuj go ode mnie, trzymajcie się tam- pożegnała Mamę. Odłożyła słuchawkę i pokręciła głową. Z jej oka spłynęła łza. Zdecydowanie przekroczyła limit wylanych łez jak na jeden dzień. Wyłączyła muzykę, która włączyła się automatycznie po zakończeniu rozmowy i już miała iść dalej, gdy usłyszała za swoimi plecami

- ty na prawdę chcesz się rozchorować?- zapytał Niall. Dziewczyna tylko uśmiechnęła się lekko i w tym samym czasie wytarła łzę. Horan podszedł do niej i założył jej na szyję swój szalik

- zachowaj go sobie. Masz go nosić, bo w ogóle o siebie nie dbasz- rzucił- ostatnio miałaś ten Lou, ale masz teraz mój własny- wypiął klate do przodu. Spojrzał w zielone oczy dziewczyny, które przy kolorze bluzy nabrały bardziej intensywnego koloru. - Asia, przepraszam- powiedział nagle

- co?- zapytała zdziwiona

- no przepraszam. To wszystko, co się teraz dzieje to przeze mnie

- przestań Niall- powiedziała i ruszyła przed siebie, a chłopak do niej dołączył

- gdybym jej tu nie pozwolił przyjechać, to nic takiego by nie miało miejsca. Nie pocałowałaby Harryego, nie wyglądało by to tak, jak wyglądało i nie byłabyś teraz zła

- o czym ty mówisz?- spytała zdezorientowana- przecież oni oboje się całowali

- przestań. Przecież Harry mało jej nie przewrócił, jak ją odepchnął. W sumie też myślałem, że to on, bo nie znałem Luizy z tej strony. Ale ja wierzę Harryemu, a nie jej.

- ja nie wierzę już teraz nikomu. Nawet Niall nie wiesz jak to mnie cholernie boli- rzuciła

- Asia, ale uwierz mi. I uwierz Hazzie. Kurde, nawet chyba Zayn nie był tak zakochany w Pezz, jak Harry w tobie. On by cię nie skrzywdził. Jest młody, no oboje jesteście, ale uwierz. To nie ten typ faceta

- Niall, serio tak myślisz?

- tak- spojrzał jej w oczy i złapał za ramiona- rozumiem, że jest ci trudno, ale Harry na prawdę tego nie chciał. Zobacz jak on cierpi. Chyba bardziej niż ty. Bo wie, że nie jest winny.. I wie, że ty tego nie przyjmujesz do wiadomości- skończył. A Asia poczuła, że jemu wierzy. Nie wie, czy do końca mówi prawdę, ale coś jest w tym co mówi. Przytuliła się do niego bez słowa

- wracajmy już, dobra?

- mhm- kiwnęła głową i oboje wrócili w ciszy do ośrodka

*

Wzięła prysznic i położyła się do łóżka. Powiedziała Niallowi, że nie zejdzie na kolację. Po całym męczącym dniu zasnęła. Przebudziła się jednak, gdy usłyszała jakieś stuknięcie u siebie w pokoju.

-Lou? Co ty tutaj robisz?- zapytała zdziwiona, widząc chłopaka stawiającego talerz z kanapkami na stoliku.

- Kurcze, przepraszam, nie chciałem cię obudzić- tłumaczył się, a ona usiadła na łóżku i przetarła twarz rękoma- przyniosłem ci kanapki, pewnie jesteś głodna

- dzięki, kochany jesteś, siadaj- wskazała mu krzesło i łóżko

- nie, nie chcę ci przeszkadzać, a kanapki, to Harry chciał ci przynieść, ale wolał nie ryzykować- Tommo zagryzł dolną wargę i patrzył uważnie na dziewczynę

- no i miał rację…- mruknęła pod nosem- Lou, siadaj-poprosiła, a ten to wykonał- Boję się- powiedziała siadając po turecku na łóżku i bawiąc się pierścionkiem

- czego?- zapytał lekko zdziwiony

- tego- zrobiła rękoma ruch w powietrzu zataczając koło- tego wszystkiego. I tego, ze robię źle. Albo inaczej. Że zrobię źle

- to co chcesz zrobić?- zapytał opierając łokcie na kolanach i spoglądając na dziewczynę

-sama nie wiem- westchnęła bezradnie- nie wiem, w co mam wierzyć…

- Asia, mogę coś powiedzieć?

- No mów- spojrzała na niego uważnie odrzucając włosy do tyłu

- Luke przed chwila przyjechał- powiedział niepewnie

-Luke?- zdziwiła się- po co?

- bo… - Louis nie wiedział co ma powiedzieć- bo on wie dużo więcej, niż wiem ja… niż wiemy my wszyscy..

- Lou, ale o czym ty mówisz?- dziewczyna ciągle nie rozumiała

- musisz z nim porozmawiać- powiedział i spojrzał na nią spod czoła

- Lou, czegoś tu nie rozumiem.

- Oj, no to zrozumiesz, jak z nim pogadasz. Ale wiesz co, lepiej idź spać, bo teraz już późno, a on też leży jak długi już u nas na podłodze- wzruszył ramionami

- Louisssss…przez ciebie nie będę mogła teraz spać

- Lepiej, że wiesz teraz, a nie jutro byś stanęła zaskoczona przed nim- wzruszył ramionami z uśmiechem

- Już nie zmyślaj- roześmiała się

- oł jeaaaah!- krzyknął rozradowany i zacisnął rękę w pięść w geście triumfu

- ale o co chodzi?- brunetka zapytała zdziwiona

- udało mi się cie rozweselić- wyszczerzył się- 1:0 dla mnie

- a idź ty- rzuciła w niego poduszką, a ten wstał i podszedł do drzwi z uśmiechem

- Dobranoc- uśmiechnął się serdecznie

- Dzięki Lou- odpowiedzią tym samym- dobranoc.

Opadła na łóżko i odpłynęła w myślach, jak ciężki dzień ją czeka jutro…


---------------------------------------------

No i jest czwarta część XD

Korzystając z rady czytającego nie będę rozdzielać już rozdziałów na części , ewentualnie trochę dłużej poczekacie :3

Weekend, czujecie to ? :D

Jutro praktycznie cały dzień wolny , więc postaram się napisać rozdział C:

25 komentarzy = NN :D

Lots of love x ,
Jolks :D

27 komentarzy:

  1. fajny rozdział :)
    Asia i Harry muszą się pogodzić ! :D
    czekam na kolejny :)
    zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ja Cb bardziej xxD Trololololo :P Fajnie , że jutro stiukniesz jakiś rozdział ^^

      Usuń
  3. Jaram się ... zajebisty ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie Fajnie :P We Love You <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Sweet ... Jutro też coś daj jak czas będziesz mieć :P

    OdpowiedzUsuń
  6. ile tych części bd jeszcze?super

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham twoje opowiadanie wchodzę kilka razy dziennie aby sprawdzić czy jest nowy rozdział. Pisz dalej masz do tego talent :D

    OdpowiedzUsuń
  8. kocham to, kocham to, kocham to. *-*

    OdpowiedzUsuń
  9. Boskie !!! Nie wyrabiam dodaj nn

    OdpowiedzUsuń
  10. Super! Naljepsze opowiadanie na świecie xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham twojego bloga <3 czekam na NN :D

    OdpowiedzUsuń
  12. ahhh świetny ! :) :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham Cię za to opowiadanie, nie kończ go nigdy *.*

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham twojego blogusia <3

    OdpowiedzUsuń
  15. I <3 U - twój blog jest bosski <3 Możesz wpadać na mów tylko ja mam na pinger http://kameleon12.pinger.pl/

    OdpowiedzUsuń
  16. No bosski twój blogg <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Myślę , że dziś następna część <3

    OdpowiedzUsuń
  18. No i żeby było , że Asia wybaczy Hazzie i będzie jakaś gorąca scenka, na przeprosiny ze strony Hazzy <3 Kochamy cię ^^

    OdpowiedzUsuń
  19. A kiedy Kasia wpada - liczymy na coś ze strony zayna <>

    OdpowiedzUsuń
  20. OmG zapomniałam ... Fajny blog :P Dobra spadam, wpadne potem na następną część ^^

    OdpowiedzUsuń
  21. Super rozdział napisz dziś rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  22. No właśnie dajesz :P

    OdpowiedzUsuń